Skocz do zawartości
Nerwica.com

ewulazdaleka

Użytkownik
  • Postów

    5
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez ewulazdaleka

  1. Witam wszystkich Widzisz Aleczka - piszesz,ze jestem silna kobieta... Jestem bo musze, ale wcale nie chce.Na pewnym etapie zycia musialam wziac pelna odpowiedzialnosc za siebie i za syna, bo moj byly partner zakochal sie w pewnej mlodej dziewczynie.I ja faktycznie to zrobilam: mamy nowy dom, mam prace zarabiam, moj syn w zasadzie ma to co chce.Ale to nie jest wcale tak, jak widza to ludzie z zewnatrz: wewnatrz, psychicznie jestem zmeczona zyciem, ciaglym zyciem w napieciu, tym ,,ze wszystko musze robic sama, ze nie ma tak,ze wroce do domu a tam moze czeka na mnie moj ukochany z kubkiem herbaty, zebym mogla sie wtulic i powiedziec: " dzisiaj zle sie czulam - pomoz mi...". Wiem ,ze to moze dziwacznie brzmi, ale samotnosc potrafi wyniszczyc czlowieka do cna. Owszem, jestem na portalu randkowym, pisza do mnie faceci, ale ja im nie ufam, z gory zakladam,ze bedzie kolejna wtopa... Najgorsze jest to,ze dobrze mi sie pisze z facetem, rozmawiamy przez tel. itd, ale gdy on zaproponuje spotkanie - ja koncze znajomosc, lub udaje,ze mnie nie ma....glupie, co? Chyba naprawde mam "zryty berecik" haha Wniosek nasuwa sie sam: to cholerstwo z ktorym wszystkie (wszyscy) walczymu tutaj ma swoje podloze, ktore dla kazdego moze byc inne.Badzmy silne (ale nie do przesady...) pozdrawiam serdecznie
  2. Czesc dziewczyny,( i chlopaki) Ja sie ciesze,ze znalazlam to forum, bo odkrylam,ze nie jestem sama z moimi dolegliwosciami.Dowiedzialam sie,ze jest to choroba, ktora nalezy i da sie leczyc oraz nabralam przekonania,ze to nie sa moje dziwactwa, ze nie jestem sama.Pozdrawiam Was serdecznie Aleczka: ja teraz po sertralinie 50mg, na poczatku bralam pol tabletki, od jutra cala zaczynam brac.Na poczatku (pierwsze 3 dni) mialam straszne kolatania serca pomimo,ze bralam jednoczesnie propranolol.Ale jednego dnia przeszlo jak reka odjal.Zobaczymy jak bedzie po calej tabletce-dam znac. Trzymajcie sie dziewczyny, damy rade!!! pozdrawiam z zimnej Szwecji! aha Aleczka, ja tez mam syna, wychowuje go sama i walcze dla niego!
  3. Czesc, A mam takie pytanie: Czy u Was ta choroba ma stale nasilenie niezaleznie od dnia? Czy macie jedne dni lepsze a jedne beznadziejne? Oraz rzecz, ktora mnie osobiscie najbardziej interesuje: czy uwazacie,ze nasilenie objawow ma zwiazek ze zmianami pogody? Bardzo Was prosze o opinie. pozdrawiam serdecznie
  4. Czesc Aleczka, Przelam sie i wez te leki. Jezeli czujesz,ze sama wlasnymi silami nie wydobedziesz sie z tego to wez. Rozumiem Cie doskonale,ze tym uciekaniem ze sklepow i mordega z zawozeniem dziecka do przedszkola - przerabialam to samo. Sprawa z malzenstwem jest bardzo skomplikowana, ale teraz na wszystko patrzysz w ciemnych barwach.Wez te leki, moze nabierzesz obiektywizmu. Pozdrawiam Cie serdecznie
  5. Hej, Witam serdecznie ze Szwecji.Ja tez mam problem z agorafobia, tylko dopiero tutaj moj szwedzki lekarz dokladnie to zdiagnozowal.Tutaj nazywa sie to "torgskräck", niewazne, wazne,ze odwazylam sie pojsc do lekarza, a to bylo niemale wyzwanie. Podobny atak mialam juz w Polsce w roku 2010, leczylam sie mozarinem, czulam sie wyleczona.W pazdzierniku 2011 znalazlam prace w Szwecji i wyjechalam z dzieckiem.W przeciagu roku musialam nauczyc sie jezyka, dac sobie rade w pracy oraz w krotkim czasie znalezc mieszkanie-to wykonczylo mnie psychicznie, po tym roku w Szwecji czuje sie 10 lat starsza.No i to wrocilo, wrocilo w listopadzie 2012.Ja potrafie wyjsc z domu, ale czuje sie cholernie niekomfortowe (malo powiedziane), sa dni lepsze i gorsze.Gdy te gorsze - nie umiem nawet zrobic zakupow w sklepie, bo na sama mysl stania w kolejce dostaje zawrotow glowy, kolatanie serca, goraco, trzesienie rak itd, itp, pewnie to znacie.Czesto bylo tak,ze musialam tuz przy kasie zostawic wszystko i wybiec ze sklepu.Ostatnio musialam kupic synowi buty, bo przemoczyl starsze i dopiero za trzecim razem moglam wejsc do sklepu i te buty kupic.Masakra.Teraz dostalam sertralin w jakiejs malej dawce 5mg, zobaczymy jak sobie poradze z tym...Jest ciezko, jestem sama tutaj z dzieckiem.Moja wlasna mama nie chce ze mna o tym rozmawiac, jakby sie wstydzila tego co mi sie przytrafilo, to najbardziej boli.Teraz gdy analizuje ta cala agorafobie, wiem kiedy sie to zaczynalo: zawsze bylam cholernie ambitna, jezdzilam na olimpiady itd, ale to bylo okupione strasznym wysilkiem psychicznym , nerwami, staralam sie zadowolic moich wymagajacych rodzicow.Potem studia, chcialam byc najlepsza, znow atak, kolatanie serca bez przerwy przez okolo 3 miesiace, neospazmina pita buteleczka za buteleczka...Potem dziecko, potem rozwod i tak sie zbiera...Bardzo mnie interesuje, jak to u was sie zaczelo...?pozdrawiam
×