Skocz do zawartości
Nerwica.com

piotr88011

Użytkownik
  • Postów

    25
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia piotr88011

  1. tak jak pisałem, naszym dziewczynom się w du**e poprzewracało, mają chyba za dobrze skończone hipokrytki. Spróbuj może związku z cudzoziemką jak podryw idzie ci nie najgorzej.
  2. Mam wrażenie, jak byś o sobie pisał . Wygląd u faceta odgrywa dużo mniejszą rolę, niż u kobiety. Co masz namyśli pisząc charakter?, bo mi to nic nie mówi, masz na myśli faceta co wraca co dzień nayebany do domu i napierdziela żonę, bo zupa za zimna? Oczywiście, bo związki tworzą same gaduły, z uśmiechem na ustach od ucha do ucha 24/dobę. A reszta żyje w samotności. A w ogóle, to raczej oczywiste, że potencjalni partnerzy muszą obdarzać się wzajemnym zainteresowaniem bo na tym polega związek . A dlaczego piszesz o płci przeciwnej w tym kontekście?, o homo nie słyszałeś?
  3. a jak to się ma do tematu?, albo nawet do ostatnich wpisów. Wystarczy mieć charakter i być schludniejszym od menela, zresztą nie wiem co rozumiesz po przez "mieć dziewczynę". Można być nadzianym i nie mieć charakteru-też masz dziewczynę.
  4. @qwertyxxx ja to znam nie tylko od Ciebie, zastanawiające, być może Polki najładniejsze jak się mówi ale jednocześnie największe hipokrytki, każdy medal ma dwie strony. Osobiście Cię podziwiam, bo byłeś nie raz nieźle zaangażowany uczuciowo.Jeśli ja bym tak się poświęcił dla kobiety a ona by odjebała taki numer, to podejrzewam, że skończył bym w psychiatryku albo na pętli. Choć już raz sobie powiedziałem, że nigdy nie zmarnowałbym się przez żadne uczucia.Sam nie wiem czy kiedykolwiek z kimś będę, chyba nie...
  5. @qwertyxxx za pieniądze, czyli masz na myśli dziwki?, ale fakt przynajmniej poznałeś co to jest obcowanie z kobietą sam na sam, poczułeś to.
  6. Ta, jak facet czuje się pewnie albo przynajmniej udaje, bo jak wyczują, że płochliwy to ma przesrane, i będzie dżungla . Pewnie chciał bym mieć doświadczenie przed 30-tką. -- 25 sty 2013, 00:23 -- Zresztą, ja bym je chyba zanudził na śmierć.
  7. Słuchaj, ja idę do roboty niedługo, gdzie jest szef i jedna kobieta i czasem będe siedział koło niej . Też studiowałem na technicznym wydziale, miałem koleżanki, gadałem z nimi niewiele z niektórymi prawie wcale, po za swoim rocznikiem nie miałem koleżanek. A Ty chcesz mnie wrzucić od razu do najniebezpieczniejszej dżungli.
  8. @qwertyxxx różnimy się jak ogień i woda, nie potrafiłbym zmieniać kobiet jak rękawiczki, jestem zbyt sentymentalny człowiek, zawsze chyba w końcu podświadomie szukałbym uczucia. A po drugie nie jestem duszą towarzystwa i nigdy nie będę. Racja, kobiety są często zarozumiałe, nienawidzę tego, patrzą z góry na mężczyznę, takie kobiety omijam szerokim łukiem. Towarzystwo preferuje zamknięte, we wąskim gronie, czuje się wtedy sobą. Współczuje, że takie kobiety miałeś po drodze, ale może takie właśnie sobie wybierasz??, które interesuje twój portfel albo twoje przyrodzenie albo jedno i drugie. Zresztą o czym my piszemy, mam za sobą 5 lat studiów, jeśli sobie nikogo nie znalazłem to już nigdy się nie przełamie, nie potrafiłbym, z czasem to będzie co raz trudniejsze. Inna sprawa, że nie ma chyba kobiet, które by mi odpowiadały, no chyba, że ta moja wirtualna femme fatale. Jestem chyba zbyt wrażliwy na te czasy, a może to już się nazywa nerwica.
  9. To nie takie proste....zobaczyłem ją dzisiaj znowu, puls mi podskoczył i ciśnienie też
  10. AAAAA . To już druga osoba która mnie pomyliła z kobietą. Można wejść w zakładkę "Profil" i tam zobaczyć płeć rozmówcy (o ile ją zaznaczył). Nie przepraszaj, a jeśli musisz to nie ma za co.Właśnie mam podobny problem i nie za bardzo wiem jak się z nim praktycznie uporać. Generalnie wydaje mi się że lepiej po prostu załapać z nimi najpierw jakiś kontakt po prostu koleżeński, ale nie za bardzo umiem zagadać, a często mam wrażenie że mam za bardzo o czym rozmawiać. Poza tym niewiele jest dziewczyn na informatyce, także do tego nie za bardzo wiem gdzie je spotkać. Jak nie masz doświadczenia w uwodzeniu, a na dodatek zauroczyłeś się w jakiejś, to będziesz miał ciężko. Musisz zachować zimną krew bo wyjdziesz na desperata, a to będzie koniec, uważaj bo dziewczyny wyczuwają takie słabości. Też zawsze myślę, o czym ja bym z nią gadał?, myślę, że nie sztuka zacząć ale prowadzić flirt. Jednym to przychodzi ot tak, innym nie. Możesz przemyśleć, o czym chciałbyś z nią rozmawiać, jakie tematy poruszysz ale zapomnij o układaniu sobie gadki w głowie, to nigdy się nie sprawdza.
  11. hmm...jesteś kobietą?, same kobiety się wypowiadają, czy mężczyźni nie mają takich problemów?. Miałaś podobny problem?. Wiesz, co, ja teraz mam jakiegoś kaca, po tej akcji, trochę czasu minie za nim będę spoglądał z zainteresowaniem na kobiety. Na razie, nie myślę o rozwijaniu żadnych znajomości, chcę poświęcić się pracy, jeśli ją dostanę, czemuś innemu. Pozwolę sobie na taką subiektywną myśl-wciąż, nie wiem czemu, odczuwam, że w żadnej kobiecie nie znajdę tego co czułem czy widziałem u niej. Nic na to nie poradzę, mogę sobie mijać na co dzień dziesiątki atrakcyjnych kobiet, ale po prostu one dla mnie są wszystkie jednakowe.
  12. Tak, jest w tym co piszesz w miarę trafna diagnoza, tylko, że ja już na starcie swojej pracy nad sobą jestem spalony, tak było 2 i 5 i 8 lat temu. Zniechęcam się co chwile, nawet jak sobie wyjdę na zakupy i widzę tych tzw. ludzi, i czasem sobie myślę, że to już chyba za późno, że będzie co raz gorzej, lepiej pozostać w tym punkcie gdzie jestem teraz niż szarpać się, choć wiem, że to tylko rozwiązanie na krótszą metę. Jedyne co mnie może poratować to wizyta u specjalisty. W ogóle dzięki wam wszystkim za cierpliwość i zainteresowanie.
  13. Nie powiedział bym, że był jakiś brak akceptacji, nie przypominam sobie, jedynie mnie irytowało i irytuje jej idiotyczne staroświeckie podejście do tych spraw (związku, seksu) i ogólnie moich znajomości-"gdzie wychodzisz", "do kogo", "po co" i tak po dziś dzień. Można powiedzieć, że pogorszyły się moje relacje z ojcem już gdzieś od gimnazjum, z siostrą też prawie nie gadam. Jednak w dzieciństwie bardziej słuchałem się ojca, czego żałuje, bo mi to nie wyszło na dobre. Zresztą może mam "to" w genach, bo mój ojciec w dużym stopniu był nieakceptowany przez matkę i generalnie przez rodzinę, ale jeśli tak, to tylko usiąść i czekać na śmierć.
  14. Ja tak kiedyś miałam, nakręcałam się, zakochiwałam się z byle powodów i wyobrażałam sobie, że to wielka miłość mojego życia, wielokrotnie... Oczywiście po iluś zawodach miłosnych załamałam się, uważałam że wszyscy mężczyźni są źli, nie potrafią kochać, itp... Po dłuższym czasie znowu się zakochałam, ale bardziej to kontrolowałam, a wręcz nie chciałam dać się ponieść uczuciom, wmawiałam sobie, że nie kocham, byłam mało czuła dla partnera, bo nauczyłam się że miłość to słabość... Przez to rozstawaliśmy się, popadałam w tym związku ze skrajności w skrajność - wszystko albo nic. Raz dawałam mu całą siebie, raz nienawidziłam go. U mnie to ma podłoże w niezaspokojonych potrzebach miłości w dzieciństwie. Staram się siebie już teraz kontrolować... W dzieciństwie nic mi nie brakowało, sam często wracam myślami do przeszłości, ale byłem gdzieś od 4 roku życia dość skromnym dzieckiem, chyba w przedszkolu nabawiłem się jakichś kompleksów, to na pewno. Ale generalnie po za tym, że byłem mało wylewny i nieotwarty na nowe znajomości, wspominam te czasy jako najpiękniejsze chwile w życiu. Pamiętam, miałem dużo koleżanek, z jedną umawiałem się na basen, nawet wtedy myślałem o jakimś bliższym kontakcie, ale byłem zbytnim dzieciakiem. Stosunki z dziewczynami jakoś zaczęły się walić z początkiem okresu dojrzewania a może trochę wcześniej, 12-13 lat i było co raz gorzej. Jednak nie raz gadałem do siebie i gadam, zdarzało mi się kiwać jak dzieciakowi z chorobą sierocą, często czułem "zimno" i tak z wiekiem stawałem się co raz bardziej rozdrażniony i jednocześnie zamkniętym we własnym świecie. Najgorsze były chyba czasy liceum, nie radziłem sobie już wtedy ze stresem związanym ze szkołą, kontaktami między mną a rówieśnikami, starałem się i tak zawężać krąg znajomych do minimum. Ja po prostu b. często nie czuję się sobą wśród ludzi, muszę się zmuszać do rozmów z nimi, od tego, że coś mnie interesuje, staram się stwarzać pozory aktywnego społecznie. Chyba trochę odbiegłem od tematu.
×