Skocz do zawartości
Nerwica.com

darkstar2

Użytkownik
  • Postów

    3
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez darkstar2

  1. Krótkie wprowadzenie. Jakieś dwa lata temu skończyłem roczną kuracje citabaxem w końcowej dawce 30mg. Mój stan znacząco się poprawił, wręcz wrócił do normalności, uśmiech wrócił mi na twarz . Obecnie znów wróciłem do citabaxu , przyjmuję go już ponad półtora miesiąca, dotarłem do dawki 30mg na dzień , rano . Wyobcowanie minęło ale pozostało uczucie lęku – takiego ucisku w gardle – brzuchu - w tej kwestii nic się od początku nie zmienia. Zastanawiam się czy iść ponownie do lekarza i powiedzieć o tym , czy może dać jeszcze szanse citabaxoiwi ? Dodatkowa uwaga to taka, że jeśli dobrze sobie przypominam jak było za pierwszym razem - trochę inaczej reaguję na lek. Zauważyłem , że mój stan jeśli chodzi o lęki pogarsza się podczas picia kawy. Staram się ją rzucić - połowiczny sukces – czasem wypiję (ok 3 kaw tygodniowo) . To w łaśnie kawa podnosi poziom kortyzolu i to on jest odpowiedzialny za moje lęki - takie wnioski z obserwacji. Proszę o informację czy wstrzymać się jeszcze z wizytą u lekarza czy iść i prosić o zmianę leku ? Pozdrawiam.
  2. Dziękuję za odpowiedź. Cały czas pracuję nad sobą. Obecnie chcę się zabrać za medytację relaksacyjną. Staram się szukać technik zmiany myślenia, podejścia. Dawkę leku zmniejszyłem do minimum 10mg. Staram się nie mieszać w głowie chemią. Dla mnie to moja prywatna twierdza. Niestety jeszcze nie stać mnie na psychoterapię. Więc jeśli znasz jakieś skuteczne techniki, książki, które mi pomogą w podejściu do tematu to bardzo chętnie je przestudiuję . Efekt zamrożonych uczuć - trafna diagnoza . Cały czas staram się zmniejszyć wagę tego i obniżyć priorytet ale bardzo wolno idzie. Pozdrawiam.
  3. darkstar2

    Depresja - leczenie

    Witam. Od dwóch lat biorę cital oczywiście na depresje - jakiś spektakularnych efektów po niem nie dostrzegłem. Ostatnio przysiadłem i zacząłem się zastanawiać nad pewnymi aspektami depresji - złego samopoczucia, wycofywania się i tak dalej. Ogólnie zastanawia mnie jedno - czy sami możemy zadać sobie "karę" oczywiście w przenośni ; zmieniając chemiczną równowagę w mózgu poprzez myślenie. Powodem moich rozważań jest fakt iż wcześniej taki nie byłem - pewna sytuacja wywarła na mnie ogromne piętno - tak to nazwę. Pod wpływem tego zdarzenia stwierdziłem, że zmienię się i zacząłem rewidować moje poglądy na świat, podejście. Miałem wysokie mniemanie o sobie - doprowadziłem do stanu odwrotnego. Oczywiście jak spostrzegłem co robię i zaniechałem działań lecz wszystko daleko zaszło. Stąd cital. Moje obecne ja i moje procesy myślowe można by nakreślić mniej więcej tak : -trudność w zapamiętywaniu -napięcie -obniżona koncentracja -trudność w skupieniu się na jednej rzeczy -czasem nadpobudliwość -wybuchowość ---- -wycofywanie się od pewnych działań choć uważam je za słuszne - trudno podjąć mi decyzję gdyż później muszę nieść ciężar jej - wcześniej nigdy się nie wahałem, a na pewno nie miałem problemu z podejmowaniem decyzji -niska samoocena -gdy próbuję się zmierzyć z jakimś problemem narasta napięcie i blokuje mnie - trudno mi to ogarnąć - potrafię zmienić swoje nastawienie ale ta motywacja jest krótkotrwała i potem schodzę poniżej poziomu wyjściowego i trudno mi wrócić, -trudność w kontaktach, a właściwie brak chęci ich utrzymywania - zawsze byłem komunikatywny , lubiłem towarzystwo. Jeśli chodzi o skupienie się na jednej rzeczy - zawsze taki byłem ale nigdy nie miałem problemu z nauką i koncentracją. Z analizy tej dochodzę do wniosku , że leki wychwytu zwrotnego serotoniny to nie ta droga. Raczej wydaje mi się, że to kwestia dopaminy. Może ktoś podzieli się ze mną własnymi spostrzeżeniami , przemyśleniami? Może ktoś z was ktoś coś podobnego zaobserwował u siebie i udało mu się to pokonać ? Pozdrawiam.
×