Skocz do zawartości
Nerwica.com

woman

Użytkownik
  • Postów

    42
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez woman

  1. To jest lepsze od komedii,

    Przeczytałam wszystkie posty i płaczę ze śmiechu.

    Najlepszy był wątek z Monkiem...

    A teraz czas pośmiać się z siebie:

     

    Płytki chodnikowe, dramat, przerabiałam w dzieciństwie.

    Robienie wszystkiego 4X, zostało mi do dziś.

    Siedzę w samochodzie, na skrzyżowaniu, patrzę na kierowcę w samochodzie obok i się zaczyna. Zanim zmienią się światła muszę na niego popatrzeć 4X. Odwracam głowę w drugą stronę i znowu na niego. I tak 4X, a jak źle się odwrócę, tak że kątem oka nadal go widzę, zaczynam od początku. Dramat.

    A teraz najlepsze:

     

    POPRAWIAM I UKŁADAM RZECZY W SKLEPACH. Dochodzi do tego, że inni ludzie myślą, że ja tam pracuję i rozkładam np. towar. A mnie wkurza jak coś nierówno leży czy wisi. Nie nawidzę wyprzedaży, kiedy rzeczy leżą luzem w takich wielkich koszach.

     

    Zawsze jak wracam do domu a mieszkam w bloku, muszę poprawić wycieraczkę pod drzwiami sąsiadów, bo od tego zależy zdrowie mojej rodziny.

    4X spuszczam wodę.

    Jem tak, żeby ostatni kęs był wielokrotnością 4. Z piciem podobnie.

     

    Ciągle myślę, że jak nie zrobię czegoś co akurat przyszło mi przed chwilą do głowy, to stanie się coś złego. W efekcie robię to, nawet kosztem np. spóźnienia.

     

    Uwielbiam horrory i wszelkie filmy katastroficzne, a potem śpię przy pełnej iluminacji.

    pzdr

  2. Witamy w klubie.

    Nie jestem lekarzem, ale to co opisujesz wygląda na początki nerwicy. Nie masz dzięki Bogu takich jazd jak niektórzy, ale jeżeli to zaniedbasz, może się pogłebiać.

    Możesz spróbować brać coś na uspokojenie, coś z apteki, bez recepty, ale to nie każdemu pomaga.

    Wiem, że strasznie głupio jest pierwszy raz iść do psychiatry czy psychologa, ale im wcześnie tym lepiej.

    pzdr

  3. No właśnie ja się tych drgawek wsumie nie boję...a wręcz trochę mnie uspokajają, bo wtedy skupiam się na nich, a nie na domniemanym powodzie nagłej śmierci...

     

     

    a co do innych lęków jakie miałam to:

    -przeżyłam bezobjawową sepsę (wtedy też skończyło się atakiem)

    -zjadłam z kilka kg muchomorów sromotnikowych (od jakiegoś czasu nie jem wogóle grzybów, ale teraz zaczynam się też bać pieczarek :roll: )

    -w dzieciństwie z tuzin razy pękał mi wyrostek robaczkowy (chociaż mam go do dzisiaj)

    -nie ruszę wędliny, której świeżości nie jestem pewna (jad kiełbasiany)

    -przez tydzień zamęczałam rodzinę plamką na piersi, bo byłam pewna że to rak...

    -boję się lekarzy, bo jestem pewna, że coś poważnego mi jest

    -boję się myśleć o przyszłości, bo wiem, że coś złego i tak musi się stać

    -boję się być szczęśliwa, bo wiem, że to musi się skonczyć tragicznie

    -boję się latać samolotem i wogóle jeździć czymkolwiek (ostatnio 40 godzin podróży autokarem/ promem spędziłam w pozycji gotowości do wypadku i z przekonaniem, że napewno zaraz się rozbijemy/ zatoniemy)

     

    a dzisiaj boję się zjeść kotlety mojej mamy, bo wczoraj miała wysoką gorączkę... :roll:

     

    i czy oby na pewno z tym wszystkim można żyć?

     

     

    A ja dodam, że ostatnio w aptece chciałam kupić drogi krem. Stałam i myślałam, czy warto w siebie inwestować, kiedy i tak niedługo umrę.

    Dodatkowo wszystko wącham, czy aby jest świeże, nawet w restauracjach.

    OBŁĘD, chociaż jak czytałam post naamah85 to się nieżle ubawiłam.

  4. To normalne objawy nerwicy, Flex. fakt, że trochę nasilone, ale na początku choroby nerwicowej zawsze są nasilone. Myślę,że z czasem przyzwyczaisz się do tych wszystkich chorób i zaczniesz je lekceważyć, bo one nie istnieją...tak jak moje...A ból często przechodzi z jednej części ciała na drugą. To norma. Miałam podobnie. Raz boli serce, raz nerki, raz brzuch i tak w kółko...

     

    Olga- popieram w 100%

     

    Flex- jak najszybciej do psychiatry. Samo Ci nie przejdzie.

    Powodzenia i trochę wyluzuj, bo się wykończysz.

  5. Kiedy wieczorem budzi sie słonce po deszczowym dniu a ja jestem bardzo daleko od miasta wtedy zjezdzam w najblizsza polna droge i spogladam na słonce przebijajace sie przez chmury zamykam oczy i odpływam...czuje wtedy głebokie ukojenie i spokoj.

     

    Łaaaaaaaaaaał................

    Tak to napisałeś, że zobaczyłam ten widok "oczami duszy mojej".

  6. Victta, czy bierzesz (brałaś) jakieś proszki?

     

    Masz rację, od kiedy pogodziłam się z faktem posiadania nerwicy, a nie brałam i nie biorę żadnych prochów tylko ziółka, jest dużo lepiej.

    Wiem, że moje objawy to nie zawał, rak czy udar, staram się czymś zając, wyluzować i szybciej mija. A pojawia się się też coraz żadziej.

  7. I wg. mnie bardzo dobrze Ci ten lekarz powiedział.

    Jesteś bardzo młody, wg. mnie Twoje objawy są normalne, dojrzewasz, burza hormonów, burza myśli. Stres związany ze zmianą szkoły, egzaminy. A jak Cię mdli zjedz plasterek cytryny. Pomaga.

    Prochy, szczególnie te mocniejsze, powinny być ostatecznością. Jeżeli teraz zaczniesz z antydepresantami czy psychotropami, to co będzie za kilka lat? One mogą uzależniać.

    I nie wkręcaj się, spokojnie, zobaczysz, że to się uspokoi.

  8. U mnie na początku też tak było.Ciągle czułam się zmęczona i nie wyspana.Im dłużej spałam było jeszcze gorzej.Najlepiej czułam się w nocy bo wtedy mogłam robić wszystko,natomiast nad ranem padałam z nóg i wtedy spałam do południa nawet po 10,12 godzin!!!i ciągle czułam się nie wyspana.Nie wiedziałam jednak że to zwiastun Nerwicy!Gdybym w porę zainterweniowała i poszła do lekarza może bym uniknęła tej okropnej choroby, ale myślę że tak miało poprostu być,że organizm już nie dawał rady,był wyczerpany ciągłym stresem,nadmiarem wrażeń i sam domagał się pomocy dlatego wysyłał do mnie sygnały ostrzegawcze a ja je zlekceważyłam i dopuściłam do rozwoju tej choroby

     

    popieram w 100%,

     

    niestety zostało mi to dziś, rozkręcam się wieczorem a rano nie jestem w stanie normalnie funkcjonować

  9. Widzisz, każdy inaczej przechodzi te swoje "jazdy". Ja, po wizycie u psychiatry, dostałam leki których nigdy nie wzięłam (odechciało mi się po przeczytaniu ulotki). Raz jest gorzej raz lepiej. Poczytaj na forum co ludzie piszą o lekach. Ja przeczytałam i postanowiłam leczyć się ziołami. Bardziej boję się uzależnienia niż swoich codziennych "jazd". Trening czyni mistrza, po pewnym czasie przestałam zwracać uwagę na bóle, hercklekot, duszności, zawroty głowy. Wkurzają mnie i przeszkadzają ale im dłużej je znoszę tym żadziej się pojawiają.

  10. Witam,

    Gromadziło się się pewnie wiele lat, ale dokładnie pamiętam jak to się zaczęło.

    Wrzesień: rzucałam wtedy palenie i parę razy "ciężko mi było oddychać" - głupia baba, myślałam, że to z braku nikotyny.

    Listopad: urlop, przez pierwszy tydzień spałam po 15 godzin na dobę, myślałam, że jestem przemęczona. Drugi tydzień, kładłam się spać o 3 nad ranem i spałam do 15. Nie nawidziłam momentu kładzenia się do łóżka. A potem się zaczęło. Noc, wlazłam do wyrka a moją głowę zaczęło COŚ ściskać, otworzyłam okno, trochę pomogło i tak parę godzin. W końcu zasnęłm,a rano było już ok. Następnej dosłownie nocy dołączyło serducho, duszności i wtedy już umierałam....chyba każdy z nas to zna, więc daruję sobie opis.

    Czy u Was walnęło z nienacka, czy też tak narastało.

    Piszcie, może będą to wskazówki dla innych, u których TO się dopiero zaczyna.

    Zdrówka życzę

  11. W "młodości" miałam obsesję na punkcie 4. Wszystko robiłam razy 4. Najgorsze było stanie w kolejce, która ma to do siebie, że porusza się mniej więcej o długość jednego kroku. W kolejce po bilety na jakąś imprezę stało ze 100 osób. Kolejka o krok do przodu, ja jeden krok do przodu i 3 w miejscu. I tak przez godzinę. W końcu facet za mną zapytał: co Pani tak maszeruje?

  12. Doskonale Cię rozumiem, mam dokładnie tak samo. Cieszę się, że ktoś wpadnie, kupuję nawet coś dobrego do jedzenia, a kiedy chwila odwiedzin się zbliża, zaczynam się denerwować. Czasami mam nawet ochotę odwołać spotkanie.

    A może jesteś introwertyczką? Może przyjście znajomych a nawet przyjaciół zakłóca twój wewnętrzny rytm, twoje wewnętrzne poczucie niezależności czy nawet bezpieczeństwa.

  13. Mam nerwicę od dziecka! Może to dziedziczne? Moja mama , która jest psychologiem (!), ma nerwicę natręctw. I ja też w pewnym momencie, około 6 roku życia, zaczęłam ją mieć! Mania porządku, wszystko równo, powtarzanie zaklęć, cyfry 3, znaki, gesty, lęki nerwicowe o bliskich i takie tam. Ale to były głębokie lata 80 , więc kto by się wtedy tym zajmował? Nerwica natręctw nie zepsuła mi życia. co innego nerwica lękowa - ta to daje popalić!

     

    Jakbym czytała swoją historię.Wszystko pasuje, tylko u mnie byla obsesja na punkcie 4.I te lata 80-te. Myślę, że nerwica natręctw była tylko przygrywką do nerwicy lękowej.

  14. Ja w młodości miałam tak z czwórką. Dramat. Kiedy kichnęłam 1 raz, to kolejne 3 wymuszałam wąchając pieprz, żeby tylko były 4 kichnięcia. Najgorzej było z liczeniem kroków. Chodziłam jak połamana, żeby tylko wyszła wielokrotność 4 między np. domami, latarniami. Niektóre musiałam wydłużać, a jak sie nie dało to skracałam. Dochodziło do tego, że do 4 doliczałam maszerując w miejscu. Przeszło nawet nie pamiętam kiedy, ale do dzisiaj mam ubaw jak sobie przypomnę.

×