Potrafię zrozumieć każdego kto nie ma już chęci do życia, bo ja też tak mam.
Nadzieje porzuciłem 8 lat temu, nie ma dla mnie boga, miłości, przyjaciół, jakiejkolwiek chęci do życia. Nie potrafię tego wytłumaczyć jak jedno zdarzenie potrafi zniszczyć całe twoje życie. Pozostały mi tylko rozczarowanie, smutek i moje samobójcze myśli a najgorsze jest to że nawet nie mam kogo obwiniać o swój los. Wydaje się że wtedy byłoby choć trochę łatwiej żyć, zrozumieć sens . Wstaję rano myślę o śmierci w każdej wolnej chwili codziennie. Nawet sen nie przynosi już ukojenia bo coraz częściej miewam śnię i zmarłych których znałem albo sam wychodzę z ciała coś mnie wyrywa. Dzisiaj śniłem o mojej zmarłej babci która była w domu cała w krwi i uciekała przede mną i mówiła mi żebym za nią nie szedł a tak bardzo chciałem jej pomóc. Te sny są takie wyraźne i pogłębiają moje zdrętwienie. Gdybym nie był tak wielkim tchórzem już dawno bym ze sobą skończył.
Dla większość ludzi to pewnie głupie ale uważam samobójstwo to jest wyjście, a ludzie którzy popełnili samobójstwo zrobili ostatnią i najodważniejszą rzecz w swoim życiu.