Skocz do zawartości
Nerwica.com

sprzatam

Użytkownik
  • Postów

    16
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia sprzatam

  1. Cześć, wrzucam ogłoszenie grzecznościowo: W I kwartale 2013 r. swoje spotkania rozpocznie grupa terapeutyczna dla kobiet nieheteroseksualnych. 3-godzinne spotkania co tydzień wtorki, godz. 18.00 - 21.00 rozpoczęcie: I kwartał 2013 r. czas trwania: 3 miesiące (12 spotkań) miejsce: Ośrodek Terapeutyczno-Rozwojowy Kobiece Serca, Kraków, ul. Lea 15A/3 prowadzące: 2 terapeutki Gestalt koszt: 80 zł za spotkanie (64 zł przy płatności z góry za całość) Informacje i rezerwacje miejsc: kobiecesercahome.pl tel. 665 023 467, 783 503 200 Miejsce: Kraków Więcej informacji na stronie: http://www.kobieceserca.pl/Grupa_Wlasnym_glosem.html
  2. Rozumiem. SamoSobieRadztwo często występuje przy problemach z kontrolą i bliskością. Tym bardziej rozważ terapię (z psychoterapeutą, a nie farmakoterapię). Terapia to spotkanie dwóch osób. W terapii z dobrym terapeutą zostają obnażone i przepracowane wszystkie charakterystyczne dla pacjenta zachowania i problemy interpersonalne.
  3. A jak sobie radzisz z sytuacjami, gdy jesteś od kogoś zależna? Potrafisz pozwolić sobie na to, by ktoś był dla Ciebie ważny? Czujesz się bezpiecznie i zachowujesz się spontanicznie z osobami, od których jesteś emocjonalnie zależna?
  4. black swan, :-). Po kilku terapiach i mocniejszym wgryzieniu się w teorię sądzę, że każda interpretacja jest tylko interpretacją i nie ma znaczenia czy gdybamy skąd coś się wzięło czy co nam to daje. Nie ma obiektywnych przesłanek pt. "jeśli w dzieciństwie upadniesz na głowę, to później będziesz mieć zaburzenie osobowości ;-)", ponieważ różni ludzie mają różną wrażliwość i w odmienny sposób interpretują różne sytuacje. Spór o tym czy warto leczyć szkodliwe mechanizmy obronne poprzez uświadamianie skąd pochodzą czy poprzez to, co dają, to tak naprawdę spór pomiędzy różnymi koncepcjami i nurtami w psychoterapii. A z badań wynika, że wszystkie nurty są podobnie skuteczne a czynnikiem leczącym jest relacja z psychoterapeutą. :-) Tak. To jest najlepszy plan i bardzo sensowne przemyślenia. Z ciekawości: potrafisz samej sobie w to uwierzyć? A jeśli tak: dlaczego nie uwierzyłaś w to dotąd?
  5. Heh. Takie też znam (w sensie: ucieczkę w kogoś innego, albo ukaranie siebie/partnerki przespaniem się z kimś innym, za to, że mi na niej zależy). Było to dość dawno, ale owszem, wówczas do łóżka chodziłam.
  6. Jeśli sądzisz, że to są powody, to najprawdopodobniej masz rację. Można też spojrzeć na to z drugiej strony. Na sposób, który wykorzystuję w swojej terapii. Podejrzewasz z czego wynika Twój słomiany zapał, niestabilność, szybkie poddawanie się, stany depresyjne, niskie poczucie własnej wartości itd. Teraz warto się zastanowić, co Ci to daje. Na przykład: słomiany zapał i szybkie poddawanie się może sprawiać, że niczego nie robisz na poważnie, więc nie wystawiasz się na ryzyko porażek. A zatem Twoje zachowanie chroni Cię przed lękiem. W ten sposób możesz nieświadomie wybierać bezpieczeństwo nad poważne próby realizowania rzeczy, których pragniesz. Przykład2: Stany depresyjne mogą być (ale nie muszą! to tylko przykład) komunikatami "zaopiekuj się mną" (/zaopiekujcie). Wierząc, że na wszystko (także troskę?) trzeba zasłużyć, depresja mogłaby być sposobem zasłużenia na to, żeby ktoś się Tobą zaopiekował. Bo gdy nie będziesz jej mieć, będziesz musiała opiekować się sobą sama. I tak dalej, przez kolejne zachowania i reakcje. Dla mnie pytanie "co mi to daje?" jest najważniejszym pytaniem, jakie się stawia na terapii, ponieważ natychmiast zmusza do wzięcia odpowiedzialności za różne swoje nie-halo.
  7. Tak, pomaga. Pomogła. Ale ja dodatkowo bardzo dużo zmieniłam w trybie życia: rzuciłam fajki, zaczęłam suplementować dużo magnezu, naprawdę zdrowo się odżywiam, dużo i regularnie się ruszam i ogólnie dbam o siebie. To mi dobrze ustawiło chemię mózgu, tj. nie mam właściwie żadnych wahań nastroju, chyba, że mam okres, ;-) lub odzywa się matrix.
  8. Candy14. Nie biorę nic. Jestem w terapii od dawna. Pomijając momenty z matrixem, funkcjonuję względnie bezproblemowo.
  9. zielona miętowa, tak, to dość prawdopodobne. Oczywiście chciałabym uzyskać u nich akceptację, bo gdy matrix do mnie macha, 90% mojej samooceny zależy od osoby, która mnie boli - to kim jestem dla siebie wynika z tego, kim jestem w jej oczach. Dzięki za odpowiedź. Zastanawiam się na ile świadomość tego dlaczego tak się dzieje jest/będzie dla mnie wystarczająca, aby wywołać sensowną zmianę. Gdy piszę o sensownej zmianie zaś, mam na myśli modyfikację takiej uwarunkowanej reakcji, aby z automatu w ten sposób nie reagować emocjonalnie. Myśl o tym, że będę szła przez życie zmuszona do czuwania i zadawania sobie pytań czy zaczyna mi na kimś zależeć, bo daje mi emocjonalny haj, jest niedostępny, a chcę z nim fuzji itd., jest... nużąca. Zastanawiam się czym w takim kontekście jest dojrzałość i boję się, że nie jest brakiem matrixu, tylko koniecznością pogodzenia się z tym, że należy czuwać nad matrixem.
  10. Rozumiem. To jest już konkretna wskazówka do pracy z psychoterapeutą (-> rozczarowanie relacjami, samotność, pragnienie związku). Cechy Twojego wymyślonego chłopaka powinny być ciekawym materiałem do analizy dla terapeuty. Jestem też pod wrażeniem tego, że okłamujesz (utrzymujesz w niewiedzy?) swoich znajomych. Dlaczego to robisz? Z pokrewnej beczki: dawno, dawno temu, sama przez kilka tygodni "miałam" wyimaginowaną osobę. Byłam wtedy samotna, najprawdopodobniej w depresji i bardzo kiepsko radziłam sobie z byciem solo.
  11. imo: tak, koniecznie, do psychoterapeuty. Gdybyś nie wiedziała, że Twój chłopak jest wymyślony, wówczas do psychiatry i/lub neurologa. I podstawowe pytanie: dlaczego wybierasz wymyślonego faceta, zamiast realnego?
  12. To nigdy nie są mężczyźni i mój związek też nie jest związkiem z mężczyzną (chyba powinnam była napisać o chodzeniu z Ktosią do łóżka). Nie ma reguły, jeśli chodzi o rodzaje relacji. Między nami może nie być żadnej relacji. Mogę wejść w nową grupę i osoba (kobieta), która zareaguje na mnie niechętnie i z lekceważeniem, zacznie dla mnie świecić w ciemnej przestrzeni, ;-). Jednak im bliżej temu do relacji władzy, tym bardziej jestem vulnerable. Nie reaguję w ten sposób, gdy ktoś chce mnie zranić w afekcie (np. w złości). Aby stał się dla mnie ważny, muszę natknąć się na miks: trochę lekceważenia, trochę niechęci, trochę zawstydzania. Muszę poczuć, że jestem nieważna. Jeśli, kiedyś/wcześniej czułam, że Osoba mnie akceptuje, to gdy ją "tracę", staje się dla mnie wyrocznią (:-)). Do tej pory (mam trzydzieści lat) takie relacje dotyczyły: kilku osób w relacjach koleżeńskich, kilku ex dziewcząt, od których sama odeszłam, dwóch nauczycielek, jednej terapeutki.
  13. Atalia, dziękuję za lustro. Właściwie wszystko się zgadza. Już od całkiem przyzwoitego czasu jestem w terapii (terapiach właściwie), ale ten masochistyczny rys dotąd mi umykał. Jeśli masz jakiś bagaż doświadczeń, którym możesz się ze mną podzielić, bardzo to docenię, :-). Poza tym poczytam Twoje wypowiedzi na forum. Vian, różne relacje nieerotyczne, które nijak się mają do bycia w związku. Faktem jest jednak, że w reakcji na ból/tęsknotę chciałabym pójść z Ktosiem do łóżka. Nie próbuję tego robić. Napięcie zrzucam bieganiem, niespaniem, fajkami i innymi względnie bezpiecznymi sposobami. Łudzę się też, że mam coraz więcej dystansu do emocjonalnych hajów. Wiem, że mają niewiele wspólnego z osobą, do której mnie prowadzą. I nienawidzę swojego nagłego zaangażowania, bezbronności i tęsknoty w reakcji na ból.
  14. Myślę, myślę i niewiele z tego wychodzi, więc może podrzucicie mi jakieś pomysły. Przebiegłam w pamięci różne swoje relacje i dochodzę do wniosku, że zdecydowanie coś jest nie-halo. To nie dzieje się często, mimo to regularnie zdarza się, że osoba, która zadaje mi ból, zaczyna być dla mnie bardzo ważna. Staje się ważna tak, jakby sam ból był bliskością. Zaczynam do niej lgnąć i szukać jej akceptacji. Skoro bowiem mnie rani, to musi być... wspaniała? Pomimo etykiety BPD, bardzo dobrze funkcjonuję w realu. Jestem w długim i stabilnym związku. Mam dobrą pracę, znajomych i dużo miłości w domu za sprawą kocurstwa & hultajstwa. A jednak mój matrix czasem się uruchamia i próbuję zrozumieć dlaczego. Ostatni raz coś podobnego miało miejsce dwa miesiące temu. Poprzednio: dwa lata temu. Jeszcze wcześniej: sześć lat temu. Wcześniej: wiele razy.
  15. Pozdrowienia dla innych medytujących. Medytuję z różnymi przerwami od roku Vipassanę w tradycji Therawady oraz medytację uważności oddychania.
×