Skocz do zawartości
Nerwica.com

imaginethis

Użytkownik
  • Postów

    16
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez imaginethis

  1. Jak dla mnie to typowe myślenie lękowe. Czyli dd na tle lęków, a nie choroba psychiczna.
  2. painforever, chodzi C o to czy to oby nie zahacza o psychotyczne klimaty (urojeniowe), tak? Derealizacja/depersonalizacja sama w sobie z definicji jest rodzajem psychotycznego stanu, ale najczęściej ma podłoże lękowe, emocjonalne. Tzn. emocje (lęki) są tak silne (świadomie bądź nie), że aż powodują dd. Gdyby stan psychotyczny nie wynikał z emocji to wtedy można myśleć o psychotyczności urojeniowej wynkającej z choroby psychicznej. Zatem pytanie czy u Ciebie to ma podłoże emocjonalne.
  3. No nie wierzę Kaczanov. Wypisz wymaluj. Ja. Mam 29 lat. Teraz mi trochę przeszło. Ale tak 15-27 r.ż. non stop tak miałam. Może z wiekem przechodzi. Konieczność stawiania czoła rzeczywistości, sprawy przyziemne trochę pomagają znikać takim stanom. Nie wiem czy to genetyka (ojciec miał podobne rozkminy) czy jeszcze coś innego.. Stary..współczuję, znam ten kosmos.. nie mam rady, może czas..może tak jak napisałam sprawy i obowiązki życiowe.. a może jeszcze coś innego, wspierające otoczenie, miłość.. trzymaj się..
  4. Hej, miałam tak wiele wiele razy, czasem po kilka sekund, czasem kilka minut, czasem kilka godzin, fatalne uczucie! po prostu mija...sama nie wiem co na to wpływa. Nie przejmuj się..wiem, że łatwo powiedzieć..ale wiem z doświadczenia, że tak jak łatwo przychodzi tak łatwo odchodzi.. masz jakieś niepokojące impulsy żeby przerwać ten stan?
  5. imaginethis

    permanentny wstyd

    Dzięki:) Boję się, że zniechęci go sam fakt, że nagle po tygodniu spędzonym razem 24 h, ja powiem, że muszę wziąć na wstrzymanie, boję się, że przestanie mu zależeć. Bez sensu...oto cały paradoks, boję się, że przestanie mu zależeć jak będzie blisko, boję się, że przestanie mu zależeć jak będzi dalej...cała ja, nie umiem budować relacji, wszystko mnie napawa lękiem. A jeśli będzie chciał wiedzieć czemu chcę przystopować to ujawniać temat wstydu, o którym tu piszę czy to też może go zrazić? Nigdy nikomu sie prywatnie nie przyznawałam do takiego wstydu ze swojego powodu, tylko tutaj teraz na forum.
  6. imaginethis

    Co mi jest?

    Ja też tak mam. Dokładnie. Czasem nie wiem też czy ja jestem, ale głównie mam problem z tym czy inni są. Z mojego życiowego doświadczenia i rozkminiania wynika, że najprawdopodobniej chodzi o brak więzi. Jeśli miałeś dzieciństwie dobrą więź to czujesz autentyczność i istnienie inych ludzi jako takich samych jak Ty świadomych siebie bytów, jeśli tej więzi nie było to jest coś takiego co opisujesz. Banał, ale mi na to wychodzi. Nie mama na to rady. Czasem czuję jakby inni ludzie byli robotami. Pewnie dlatego, że tak byłam traktowana przez mamę, ona była dla mnie jak robot, dawała jeść, spanie, ubranie, kieszonkowe, ale więzi zero. No i teraz wszyscy są robotami. Trochę na żart to biorę, ale naprawdę tak czasem czuję i to nie jest śmieszne, trzeba być wrażliwym żeby tak to odczuwać.
  7. imaginethis

    Co mi jest

    Brzmi jak depersonalizacja/derealizacja. Często w stanach lękowych.
  8. imaginethis

    permanentny wstyd

    Dziękuję Wam za przeczytanie i cenne uwagi. Jakby co przeniosłam wątek również do nerwicy lękowej. Mam nadzieję, że nie zaśmiecam forum, to moje pierwsze kroki.. -- 02 sty 2013, 17:06 -- bittersweet, a Ty nie masz tak, że się wstydzisz siebie przy zacieśnianiu relacji? zastanawia mnie jak bardzo dziwne jest to co się ze mną dzieje. Z tego co obserwuję po ludziach, jak się w sobie para zakochuje to chce jak najwięcej czasu ze sobą spędzaći im dalej tym lepiej, a u mnie na odwrót. I jeszcze jedna sprawa. Ja myślicie czy warto w takiej sytuacji ujawnić te lęki przed tą drugą osobą żeby uniknąć np. tego, że ja nagle zacznę się wycofywać i ta osoba będzie zdezorientowana?
  9. imaginethis

    permanentny wstyd

    Witam Wszystkich serdecznie, jestem nowa i napisałam w zakładce witam, ale postanowiłam napisać też tutaj z nadzieją, że dobrze trafiłam z tematem. Proszę o pomoc. Jestem kobietą, mam 29 lat i od kilkunastu lat zmagam się ze sobą, mam liczne trudności interpersonalne. Z biegiem czasu dochodzę do wniosku, że wspólnym mianownikiem tych trudności jest bardzo silne i głębokie odczuwanie wstydu z powodu własnej osoby. Pomóżcie - skąd to się może brać, dlaczego tak jest? Uściślę, nie chodzi o fobię społeczną nie boję się wychodzić z domu, rozmawiać z ludźmi itp. Chodzi o jakieś nieokreślone poczucie, że jestem gorsza. Obiektywnie nie ma raczej ku temu powodów, czuję się atrakcyjna fizycznie, zawsze miałam powodzenie u płci przweciwnej, mam dobre wykształcenie i pracę, Rodziców mam na poziomie, ale wspomnę, że w dzieciństwie ojciec pił, jest abstynentem od 16 lat. To poczucie objawia się drastycznie gdy w grę wchodzi głębsza relacja - z mężczyzną albo przy zawiązywaniu przyjaźni. Mam ogromną potrzebę ucieczki gdy ktoś miały poznać mnie bliżej. Boję się zapraszać ludzi do siebie do domu, mam paranoję, że odkryją prawdziwą mnie, nie bardzo wiem po czym..po tym jakie mam książki, czy mam posprzątane, po tym jakie mam ubrania, jakie mam umeblowanie. Mam jakąś schizę, że ktoś źle o mnie pomyśli, że jestem jakaś nieciekawa, jakaś mało interesująca, jakaś nudna. Wstydzę się tego co lubię, że lubię na śniadanie kanapki z serem, że piję taką a taką kawę, że w sylwestra się nigdzie nie bawię, że nie chodzę po imprezach..mogę wymieniać godzinami jakieś absurdalne rzeczy, których się wstydzę. Chodzi o jakieś przekonanie, że zostanę odrzucona z powodu jakieś normalności i zwyczajności. Spotykam się od kilku tygodni z facetem, któr mi się bardzo podoba. Na początku było super, byłam strasznie podekscytowana randkami itd. Teraz gdy już się do siebie zbliżyliśmy mam ochotę uciekać, męczą mnie spotkania z nim, nie chcę pisać, nie chcę dzwonić. Myślę tylko otym, że on odkryje, że jestem nijaka i mnie zostawi. Patrząc wstecz na moje relacje z facetami to typowe dla mnie, zawsze to wyglądało tak samo. Jak już relacja się zacieśniała, wspólne śniadania, dużo czasu razem, ja miałam ochotę pieprznąć to wszystko w cholerę, na spotkania chodziłam z przymusem. Dopiero jak zostaję sama w domu czuję ulgę, czuję, że mogę być sobą. Bycie blisko z drugą osobą mnie zadręcza jakimś strasznym lękiem i czuję wręcz agresję z tego powodu, ta druga osoba mnie wręcz irytuje swoją potrzebą spędzania ze mną czasu... Dużo miewałam pomysłów na taki stan rzeczy (m.inn.DDA, narcystyczna matka), ale chciałabym dowiedzieć się jaka jeste Wasza opinia na ten temat, może obiektywnym okiem spojrzycie na to i coś podpowiecie. Pozdrawiam.
  10. imaginethis

    permanentny wstyd

    bittersweet, bardzo prawdopodobne dlaczego jest tak, że w konfrontacji z ludźmi mam przekonanie, że wszyscy są jak moja Mama i będą tak krytycznie podchodzić do mnie? co zrobić żeby uwolnić się od tego wzorca?
  11. imaginethis

    permanentny wstyd

    Tato pokorny. Myślisz, że rodzic może nieświadomie wprowadzić dziecko w taki stan permanentnego absurdalnego zawstydzenia?
  12. imaginethis

    permanentny wstyd

    Tata jest towarzyskim gościem, ale typ melancholijny i depresyjny raczej, trochę zagubiony życiowo. Ogromna różnica była między nimi - ona przebojowa, on zagubiony, Mama wszystko robiła za niego i często krytykowała go za jego "nieogarnięcie", chyba mi się ten wstyd za nieogarnięcie ojca udzielał. Ona jest bardzo wymagająca, dom był matriarchalny, ojciec jak mysz pod miotłą. Wnosiła jakieś według mnie wygórowane narcystyczne standardy, nie było miejsca na nieudolność i nieradzenie sobie, zaraz krytyka i "ja bym to zrobiła", "ja bym wiedziała".
  13. imaginethis

    permanentny wstyd

    Rafka - W sumie nie usłyszałam tegonigdy wprost, ale wydaje mi się, że zawsze czułam od Mamy, że trzeba być jakimś fajnym, ona jest bardzo przebojowa i lubi robić na innych wrażenie, chyba brakowało w domu akceptacji na normalność, jakieś ciśnienie było w domu żeby się wyróżniać. W domu się nigdy nie rozmawiało o słabościach. Możliwe, że mam taki wzorzec, że jak nie zaskajuję ludzi jakąś nietuzinkowością to nici z zainteresowania. Rzeczy zwyczajne i normalne, ot taka codzienna rutyna, są nudne i trzeba to chować...jakoś tak mocno mi się to kojarzy z domem...
  14. imaginethis

    permanentny wstyd

    Witam Wszystkich serdecznie, to mójpierwszy wpis na forum, proszę o radę gdzie założyć wątek, chyba, że już tutaj uda się o tym porozmawiać. Jestem kobietą, mam 29 lat i od kilkunastu lat zmagam się ze sobą, mam liczne trudności interpersonalne. Z biegiem czasu dochodzę do wniosku, że wspólnym mianownikiem tych trudności jest bardzo silne i głębokie odczuwanie wstydu z powodu własnej osoby. Pomóżcie - skąd to się może brać, dlaczego tak jest? Uściślę, nie chodzi o fobię społeczną nie boję się wychodzić z domu, rozmawiać z ludźmi itp. Chodzi o jakieś nieokreślone poczucie, że jestem gorsza. Obiektywnie nie ma raczej ku temu powodów, czuję się atrakcyjna fizycznie, zawsze miałam powodzenie u płci przweciwnej, mam dobre wykształcenie i pracę, Rodziców mam na poziomie, ale wspomnę, że w dzieciństwie ojciec pił, jest abstynentem od 16 lat. To poczucie objawia się drastycznie gdy w grę wchodzi głębsza relacja - z mężczyzną albo przy zawiązywaniu przyjaźni. Mam ogromną potrzebę ucieczki gdy ktoś miały poznać mnie bliżej. Boję się zapraszać ludzi do siebie do domu, mam paranoję, że odkryją prawdziwą mnie, nie bardzo wiem po czym..po tym jakie mam książki, czy mam posprzątane, po tym jakie mam ubrania, jakie mam umeblowanie. Mam jakąś schizę, że ktoś źle o mnie pomyśli, że jestem jakaś nieciekawa, jakaś mało interesująca, jakaś nudna. Wstydzę się tego co lubię, że lubię na śniadanie kanapki z serem, że piję taką a taką kawę, że w sylwestra się nigdzie nie bawię, że nie chodzę po imprezach..mogę wymieniać godzinami jakieś absurdalne rzeczy, których się wstydzę. Chodzi o jakieś przekonanie, że zostanę odrzucona z powodu jakieś normalności i zwyczajności. Spotykam się od kilku tygodni z facetem, któr mi się bardzo podoba. Na początku było super, byłam strasznie podekscytowana randkami itd. Teraz gdy już się do siebie zbliżyliśmy mam ochotę uciekać, męczą mnie spotkania z nim, nie chcę pisać, nie chcę dzwonić. Myślę tylko otym, że on odkryje, że jestem nijaka i mnie zostawi. Patrząc wstecz na moje relacje z facetami to typowe dla mnie, zawsze to wyglądało tak samo. Jak już relacja się zacieśniała, wspólne śniadania, dużo czasu razem, ja miałam ochotę pieprznąć to wszystko w cholerę, na spotkania chodziłam z przymusem. Dopiero jak zostaję sama w domu czuję ulgę, czuję, że mogę być sobą. Bycie blisko z drugą osobą mnie zadręcza jakimś strasznym lękiem i czuję wręcz agresję z tego powodu, ta druga osoba mnie wręcz irytuje swoją potrzebą spędzania ze mną czasu... Dużo miewałam pomysłów na taki stan rzeczy (m.inn.DDA, narcystyczna matka), ale chciałabym dowiedzieć się jaka jeste Wasza opinia na ten temat, może obiektywnym okiem spojrzycie na to i coś podpowiecie. Pozdrawiam.
×