Jeszcze zauważyłem coś takiego, że jak pomasuję sobie kręgosłup w odcinku szyjnym i zacznę kręcić głową, albo ramionami wszystko mi zaczyna chrupać od tyłu głowy po klatkę, ramiona, ręce. Czuję wtedy lekkie rozluźnienie. Wystarczy nawet, że rękoma lekko docisnę kręgosłup na karku i zacznę poruszać głową to tak samo słyszę okropne chrupanie i uczucie jakby z tyłu głowy wszystko wskakiwało na swoje miejsce. Po tym zabiegu czuję się trochę lepiej, ale mógłbym tak w nieskończoność, bo ulga jest chwilowa.
Jak myślicie to nerwica? Czy raczej szukać porady u ortopedy? Byłem już u jednego i nie zauważył nic niepokojącego.
-- 13 maja 2013, 21:13 --
Ortopeda polecił mi, żeby wybrać się na terapię kranio sakralną (inaczej terapia czaszkowo-krzyżowa). Nazwa trochę budzi grozę, ale w praktyce jest to coś w stylu delikatnego masażu całego ciała od stóp po głowę. Podszedłem do tego sceptycznie, ale po 1 sesji czułem się nieco lepiej, co prawda po 2 dniach znowu czułem się po staremu, ale z każdą kolejną poprawa utrzymywała się dłużej.
Byłem w sumie na 5 takich sesjach i od tego momentu czuje się dużo lepiej, choć do perfekcji brakuje. Na ostatniej byłem 2 miesiące temu, zrobiłem sobie przerwę przez brak czasu i kasy. Jedna sesja to koszt 100zł, trwa godzinę. (W Żorach, nie wiem jak gdzie indziej)
Teraz zapisałem się znowu. Będę pisał co jakiś czas o efektach, bo pewnie ktoś się jeszcze natknie na ten wątek z podobnym problemem.
-- 08 wrz 2013, 20:55 --
4 miesiące minęły, więc czas na update
Byłem na jakiś 7 sesjach (tym razem chodzę co 2 tygodnie), progres jest spory. Czuję jeszcze, że kark i barki mam spięte, ale jest to już taki etap, że nie przeszkadza mi to w tym stopniu co wcześniej i mogę po prostu zapomnieć momentami o całym problemie (wcześniej żyłem tym 24/7). Samopoczucie też jest o wiele lepsze i jestem bardziej otwarty dla ludzi.
Wcześniej bez masażów wracałem do punktu wyjścia, a teraz nawet bez z dnia na dzień czuję się lepiej i myślę, że niedługo pozbędę się problemu całkowicie.
Czasem jednak jeszcze mam gorsze dni, że problem się nasila, ale zdarza się to coraz rzadziej. Charakterystyczne jest też, że w stresowych sytuacjach muli mi się wzrok, czucie w całym ciele też jest jakby słabsze (derealizacja?)