Może tak po kolei...
To jest bardzo mi bliska osoba, ale mówimy tu o przyjaźni, ocierającej się może o partnerstwo, ale nadal przyjaźni, mieszkamy oddzielnie, ale spędzamy razem dość sporo czasu. do poszukiwań i napisania na tym forum nie skłonił mnie fakt, że ktoś kogoś już skrzywdził, a ujęcie że wytrzyma dużo jest może ciut niefortunne, choć prawdziwe, i chodzi tu głównie o wyrozumiałość i cierpliwość w stosunku do innej osoby.
Pytam, bo wiem, że jest to osoba, która bardzo się boi utracić tą przyjaźń, to na prawdę bardzo czuć, a jednocześnie zdaje sobie sprawę że odbiera świat z innej zupełnie perspektywy i może ją boleć coś co dla mnie wydaje się czymś zupełnie normalnym. Chce pomóc ile się da, ale jednocześnie nie doprowadzić do tego, żebym był kolejną osobą na którą za coś się śmiertelnie obrazi i całkowicie zerwie jakiekolwiek kontakty, co jak wiem nie raz już się jej zdarzało. Z jej domu znikną alkoholizm wraz z śmiercią jednego z rodziców, ale nie znikła patologia, nie ma już co prawda przemocy fizycznej, ale niestety psychiczna szarpanina się nadal utrzymuje, i nie za bardzo widać jakiekolwiek rozwiązanie problemu. Dziewczyna potrafi się odprężyć gdy porozmawiamy, na chwilę odpłynie od swoich problemów codziennych, ale potem natychmiast wszystko wraca na nowo prawie natychmiast. Kilka lat temu odmówiono jej terapii dla DDA, bo sama piła, dziś od dłuższego czasu nie pije, ale o terapię starać się nie chce, uważa że to bez sensu i i tak nie pomoże, a ja nie chce naciskać, żeby jej nie urazić tym w jakiś sposób.