Wiecie..odkąd skończyłam studia i nie mam co robić,nie mam celu w życiu(bo jakos wszystkie teraz nie są takie ważne jak kiedyś) czuję lęk.Nie mam ataków paniki ale leku przed tym,że:
-w końcu zwariuję,
-że moje życie nie ma sensu,
-że sama sobie nie poradze w zyciu itp itd. czasem myslę,że to z nudy.Mimo to że znalazłam pracę ciąglę myślę nad życiem.Nie umiem się wyluzować.Co prawda wszystko zaczęło się od piercionka bo wtedy pomyślałam..."urodzę dzieci,wychowam je i umrę...ale zycie..."Do tego nie lubię na siebie patrzeć,nie wiem dlaczego.Czasem myślę że moj chłopak zasługuje na kogoś lepszego niż ja i zastanawiam sie dlaczego mnie kocha.Przecież jestem głupia i brzydka.Chciałabym coś zrobić,czymś się zając i zainteresować.Myślę,że wtedy (gdy miałabym coś do roboty,coś co lubię)przestałabym czekać kiedy znowu pojawi się lęk,płakać i myśleć o zyciu pesymistycznie.Co mi radzicie?Prosze o odpowiedz.