eulalia
-
Postów
8 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Odpowiedzi opublikowane przez eulalia
-
-
Witaj Eulalia na forum. Ojoj, jak ja rozumie Twoje obawy. Sama dwa latka żyłam bez i znowu wraca. Ale wiesz co, teraz jesteśmy mocniejsze - wiemy z czym i jak walczyć. Będzie dobrze
Nie wątpię!
Pozdrawiam z wiarą, że sobie i tym razem poradzisz! Ja radzę sobie jak umiem! Koślawo, ale zawsze jakoś to się zmienia na lepsze. Torty też piekę koślawe, a wszystkim smakują!!!
-
-
-
Nie w tym rzecz, czy jesteśmy normalni , czy normalni ...inaczej. Chodzi o to, że aby zacząć wychodzić z depresji, trzeba zaakceptować swoje nieprzystosowanie. Zaakceptować w pewnym sensie! To tak jak alkoholik musi przyznać się sam przed sobą , że jest alkoholikiem. Nie możemy udawać przed sobą lub innymi (to najtrudniejsze!), że jest OK! A ja zbyt często udaję, że nic mi nie jest. Że sobie radzę. Że jetem konformistką. Albo że nią nie jestem. Że jestem pragmatyczna. Przystosowana...
Nie jestem. Zbyt często o tym zapominam i brnę w ślepe zaułki. Bez mapy. Często w mroku.
Och! To brzmi może trochę enigmatycznie...! Nie wiem jak to wyrazić!
NIE CHCIAŁAM NIKOGO URAZIĆ!
-
-
Dzięki!
Mam nadzieję. Zawsze! Dlatego stale jestem. Ale bardzo (!!!) pomaga świadomość, że jest więcej takich "odmieńców" jak ja. Wyjątkowość w tej dziedzinie ogranicza. Nie pozwala ruszyć z miejsca. Wtłacza w utarte dukty konwencji. Kiedy zdaję sobie sprawę, z rzeszy ludzi mających zbliżone problemy, mogę poczuć kim jestem i z którego miejsca rozpocząć walkę z ... chorobą. Napewno nie z pozycji osoby "normalnej". Mam nadzieję znależć własną drogę. M.in. dzięki Wam.
Dziękuję za odzew!
Pozdrawiam!
-
Hej! Witam!
No...może wreszcie znalazłam miejsce(ludzi), gdzie moje problemy nie będą kwitowane uniesieniem oczu i niecierpliwym westchnieniem "O Jezu!"
A wpisałam tylko w Google'u "jestem nieprzystosowana" !!!
Sama nie wiem... Gdybym chciała opisać wszystko, poczynając od dzieciństwa, zabrałoby to sporo miejsca. W skrócie: Moja wrażliwość, zbyt wysokie wymagania rodziców, brak z ich strony zainteresowania, nerwowość mamy i kary cielesne (pas!), oraz (wspólcześnie) problemy w małżeństwie - wszystko to spowodowało na tyle niepokojące objawy, z pragnieniem opuszczenia tego świata włącznie, że kilka lat temu postanowiłam udać się do psychologa. Wędrowałam po gabinetach, ale w końcu natrafiłam na tego właściwego.
Prawdę mówiąc myślałam, że już wygrałam, ale ostatnio znowu zaczynam odczuwać... pewne objawy. Spadek nastroju, narazie niezbyt silne zniechęcenie, utrata zainteresowania czymkolwiek(pasje), poczucie bezcelowości istnienia.
Czy to się kiedyś skończy?!
Hej!
w Witam
Opublikowano
kassia! Zawsze się cieszę, gdy ktoś z tego typu problemami znajdzie wreszcie wiernych i wyrozumiałych (mam taką nadzieję!) słuchaczy! Wiem jak to BARDZO potrzebne! Witaj na forum!