Skocz do zawartości
Nerwica.com

zagubiona w tym...

Użytkownik
  • Postów

    12
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez zagubiona w tym...

  1. Conessa... czytając Ciebie, odnoszę wrażenie, że czytam siebie... praca... mam to samo! Jest źle, coraz gorzej. Mam powoli dość. Czuję się tam źle, nie dogaduję się z nikim. Wieczne konflikty, problemy, nie mogę poradzić sobie z swoją upartością i strachem...

    Nie wiem ile jeszcze wytrzymam...

     

    Z Tobą też nienajlepiej widzę... nie wiesz którego wybrać? Zupełnie tak jak ja...:(

  2. Zagubiona w tym...odebrał... i pojawił się nowy problem.

    Jesteś zupełnie nowa tutaj? Co Cię skłoniło by tu wstąpić? Wybacz moje pytania, ale mam problem z ufnością i od razu jak tylko zadałaś mi pytanie czy odebrał, zastanowiłam się czy przypadkiem nie jesteś kimś podstawionym kogo znam... ;) myślę, że nie, dlatego wybacz, ale musiałam napisać to co czuję.

     

    Conessa

    Tak... jestem tu nowa... od kilku dni...

    5 lata byłam w związku z chłopakiem... ponad 5 lata... różnie było, ale byłam wierna... około 22 roku życia poznałam wspaniałego chłopaka, zakochałam się od pierwszego momentu, nie znając go... ale to chyba typowe... wyidealizowałam go w sobie, poprzez pryzmat tego co widziałam, co słyszałam o nim i po krótkich rozmowach... po prostu ideał! Mega silna osoba, te same zainteresowania, pasja... Cudo!. Było ciężko, ale po kilu miesiacach rozstałam się z poprzednim partnerem i zwiazałam się z nim... ale po kilku miesiacach stwierdziłam, że to była pomyłka, wróciłam do eks... bo tesknilam, bo wiedziała, że tylko on mnie zrozumie... to znów trwałao kilka miesięcy... i znów twierdziłam, że to beznadziejność i zatęskniłam za tym nowym... kilka miesięcy było cudownie i znów wszystko sie odwróciła... znów wróciłam do partnera z którym byłam tyle lat... i było cudownie a po kilku miesiącach znów to samo... tęsknie do tego nowego! Jezu! Mam kompletnego doła... co się ze mną dzieję! Kocham tego nowego, ale on już do mnie nie wróci... nie ma szans po tym wszystkim... Może znów go idealizuje... uciekałam zawsze od niego jak tylko poczułam się zagrożona... Jego wyjście z kolegami na piwo... wyjaz na kilka dni... telefon od starej koleżanki, jego nowa praca... zawsze się boję, że mnie zostawi...

     

    -- 10 paź 2012, 12:14 --

     

    Conessa

    Rozumiem, Twoją nieufność... :) A to, że zapytałam czy odebrał... hmmm... Moj psycholog twierdzi, że moje zainteresowanie problemami innych, silna chęć pomocy wiąże się z tym, że w dzieciństwie nie potrafiłam pomóc bliskiej mi osobie z wyjścia z depresji i dlatego mam takie silne chęci pomocy innym z ich problemami... że chcę sie podświadomie odkupić...

  3. Nie jestem szczęśliwa. Przez ostatnie 5 lat nie udało mi się nic utrzymać. Najpierw nie angazowałam się mówiąc na wstępie, że nie chce niczego poważnego, tylko bez zobowiązujące spotkania, sex, a później zaczynałam się przywiązywać i... tu zaczęły się schody. Moje manie przesladowcze, podejrzenia i zarzuty wykańczały każdego, w rezultacie albo byłam mądra i sama uciekałam albo oni uciekali. Jeden pozostał, ale z nim to jest inna sprawa bo razem nie jesteśmy, tylko się spotykamy. On wie o mnie wszystko, stara się rozumieć moje zachowania ale widzę, że jest mu cholernie ciężko. Podziwiam go, że tak długo wytrzymuje, bo ja dawno bym uciekła. Wstydze się przed nim swojego zachowania...

    Ostatnio jednak coś jest z nim nie tak, poinformował mnie, że ma kiepski nastrój i że nie może mnie wspierać.. dzwonie dziś - nie odbiera. Wyobrażacie sobie co się ze mną teraz dzieje? Nie muszę chyba pisać...

    Tydzień temu mówiłam sobie, że go tak kocham, że to nie wyobrażalne po tym wszystkim co przeszliśmy, jest moim bóstwem a od wczoraj stracił dla mnie kompletnie sens i czuję, że to ON mnie unieszczęśliwia.

     

     

     

    Odebrał???

     

    -- 09 paź 2012, 23:30 --

     

    pannaAlicja, ale odchodzisz... na jakiś czas a potem wracasz?

     

    -- 09 paź 2012, 23:33 --

     

    u mnie jest spokojnie tylko wtedy kiedy nikt się koło mnie nie kręci...

    jak już się kręci to tak jak Conessa, wmawiam sobie że nie będę się angażować a potem i tak się angażuję i zaczyna się jazda bez trzymanki... tyle że ja nie robię jakichś wielkich jazd jemu a jedynie samej sobie w swojej głowie... aż wreszcie odchodzę bo wiem że jak tak dalej pójdzie to wykończę nas oboje... zwykle na koniec zostawiam po sobie jakiś "akcencik"... mocne wspomnienie... jak seryjna morderczyni... tak żeby nie prędko zapomniał o moim istnieniu... ostatnio jest to ostry seks po którym następuje całkowite zerwanie kontaktów... ewentualnie jeśli kontakt jest to ja jestem niemiła i opryskliwa... wręcz chamska... aż facet sam się poddaje...

     

     

    Ja też mam tak z seksem :) To jedyne co potrafię ofiarować, jedyna chwila w której on i ja jesteśmy szczęśliwi... potem zawalam na całej linii...

    Ale odchodzę... a po kilku miesiącach czuję, że strasznie go kocham... pamiętam tylko te szczęśliwe chwile... idealizuję go, nie pamiętam jego wad... No i ten seks :)

  4. ale dlaczego uciekamy, chociaż kochamy? nie potrafię sama siebie zrozumieć... tak silnie boję się opuszczenia, ale sama opuszczam...

     

    -- 09 paź 2012, 22:46 --

     

    unieszczęśliwia... tak... tego słowa szukałam.... jednego dnia kocham na zabój, a innego jestem tak bardzo przy nim nieszczęśliwa...

     

    -- 09 paź 2012, 22:46 --

     

    unieszczęśliwia... tak... tego słowa szukałam.... jednego dnia kocham na zabój, a innego jestem tak bardzo przy nim nieszczęśliwa...

  5. to takie rzucanie się w temat, silne zaangażowanie, a gdy jesteś już blisko, mocno powiązana, musisz się wyfocać, najlepiej to zniknąć :roll:

    i się rozwyłam...

     

    wydawało mi się że jak już znam te schematy i mechanizm ich działania to już załatwione

    gówno prawda...

    czasem się tak zamotam we własnym szaleństwie że ocknę się dopiero po fakcie... :cry:

    nienawidzę swojej pierdo...niętej osobowości ... :!::cry:

     

     

    Czy tak już zawsze będzie...? :(

×