Skocz do zawartości
Nerwica.com

siostrawiatru

Użytkownik
  • Postów

    3 624
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez siostrawiatru

  1. Mam 38lat. Na koncie dwa nieudane związki, prace zmieniane jak rękawiczki. Niedawno wróciłam z zagranicy i oprócz oszczędności nie mam w sumie prawie nic. Jestem w totalnej rozsypce bo dalej nie wiem co chcę robić i gdzie. Jestem totalnie sama bo wszyscy znajomi zostali za granicą. Na początek ustaliłam, że chcę zostać w kraju, ustatkować się...ale jak nie znajdę pracy to będę musiała znowu pomyśleć o zagranicy, choć bardzo nie chcę tam wracać. Totalny bezsens...

  2. W dniu 1.03.2019 o 14:08, kamil89 napisał:

    Jak dla mnie to się chwali. I na pewno ktoś to kiedyś doceni. W tym obecnym świecie seks się traktuję obrzydliwie. Byle gdzie, byle z kim. Ja tego też nie rozumiem. I nigdy nie kręciło mnie takie zachowanie i nie czuję się z tym źle. Wręcz przeciwnie. Sporo osób jak się dowiadywało jaki mam stosunek do spraw seksualnych to było w szoku, ale sporo osób też kiwało z uznaniem.

    Warto być sobą i żyć zgodnie ze swoimi zasadami i wartościami. Zawsze to powtarzam. 

    Oczywiście, że warto, ale czy to oznacza, że wszyscy, którzy poszli do łóżka z ówczesną miłością przed trzydziestką to jacyś obrzydliwcy? Trzeba też brać poprawkę na to, że każdy ma inne potrzeby seksualne. Jednemu wystarczy raz na rok, drugiemu raz na dzień mało. Nie ma co demonizować jednych lub drugich. A miłość jest często mylona z zauroczeniem po prostu i może stąd te teksty "byle gdzie, byle z kim". Znam wiele małżeństw, które nie czekały długo z pójściem do łóżka i są teraz szczęśliwe, mają dzieci itp, a również takie, które czekały miesiącami, bądź nawet poszli do łóżka dopiero po ślubie i już są po rozwodzie... Nie ma reguły moim zdaniem. 

  3. 34 minuty temu, distorted_level68 napisał:

    nie mi to oceniać!

    Często da się to wyczuć, ale okej:)

    35 minut temu, distorted_level68 napisał:

    istnieje coś takiego jak kontrolowany chaos? (jak tak to podaj, przykład)

    Hmmm. Zależy czego dotyczy ten chaos. Chociaż w sumie mam z tym problem i nie przychodzi mi żaden przykład do głowy więc może nie istnieje coś takiego. Wydaje mi się, że można próbować nad nim zapanować w jakiś sposób, ale kontrolować chaosu raczej nie potrafię.

    Czy Jeśli musiałbyś/aś podzielić ludzi na całkowicie dobrych lub całkowicie złych jaki byłby Twój wybór?

     

  4. W cholerę sobie nie radzę ze złością. To jeden z moich podstawowych problemów. Jak złapie mnie wkurw to potwornie trudno mi się w nim zatrzymać, pomyśleć logicznie. Złość zalewa mi umysł. Działam bez myślenia a potem mam wyrzuty sumienia. Czasem to co mnie wnerwi na pierwszy rzut, po czasie blednie, więc pewnie warto zrobić kilka oddechów, przemyśleć sytuację, przegadać to z kimś. Czasem to co nam wydaje się wkurzające patrząc z boku jest w sumie "normalne" lub do spokojnego wyjaśnienia. Warto spojrzeć na sytuację z perspektywy tej drugiej osoby, jeśli wkurzenie wywołała jakaś osoba. Myślę też, że warto mówić na bieżąco co nas wkurza. Kiedy nie mówiłam i kumulowałam te małe czy większe złości, wcześniej czy później wybuchałam i wtedy była totalna masakra. Wywalałam wszystko. Jakieś zaległe złości, często w sposób właśnie agresywny. To strasznie przykre i niejednokrotnie tej drugiej osobie "opadała szczęka" lub odpowiadała jeszcze większą agresją. Opcją było też ładowanie złości w siebie (autoagresja). Zdecydowanie nie polecam.

    Oto moje sposoby radzenia sobie ze złością do tej pory: wyszaleć się na motocyklu w terenie, do upadłego, do poobijania... wracałam ledwo żywa, ale spokojna. Jazda konna też, choć nie zawsze. Konie niestety są różne i nie ma nad nimi pełnej kontroli, to nie maszyny. Ogólnie wysiłek fizyczny o ile się nie przegina. Ja "zajeżdżałam" siebie fizycznie żeby zniwelować wkurw np. przez bieganie do upadłego, fitness itp. Po niedługim czasie byłam wykończona na tyle, że mdlałam, ciekła mi krew z nosa. Masakra. Nie polecam. Problem w tym, że złość nie znika, nie wyparuje niestety i wychodzi np. w bólach głowy czy bezsenności, bądź też obrywa się najbliższym. To jest najgorsze.

    Chyba jedyny sposób na poradzenie sobie ze złością to adekwatne do sytuacji wyrażanie jej. Tak mi się przynajmniej wydaje. Wyrażanie i przeżywanie jej na bieżąco bez odreagowywania. Tyle, że to cholernie trudne i łatwiejsze do napisania niż wykonania...

  5. 12 minut temu, carlosbueno napisał:

    Nie pamiętam kiedy ostatnio z Tobą rozmawiałem, jeżeli to było z 3  lata temu, to od tego czasu zmieniałem pracę( styczeń 2016), chyba lepsza od tamtej ale też nie żadna super. 

    Moja też nie żadna super i w dodatku kolejna nowa. Mam już dość tych zmian. Mam nadzieję, że mimo nieidealności osiądę w niej na choćby troszkę dłużej.
    Dlaczego nie mierzysz wyżej. Inteligentny w cholerę jesteś.

  6. Kilka miesięcy nie miałam snów bądź ich nie pamiętałam. Nie wiem. W każdym razie ostatnio zaczęły wracać i mój terapeuta mówi, że to dobrze. Ja zachwycona nie jestem bo to w większości koszmary lub potwornie męczące sny, ale zaczynamy je omawiać i może będzie z tego coś dobrego. Przynajmniej mam taką nadzieję. Zdziwiło mnie to co mi ostatnio powiedział. Mianowicie w moim ostatnim śnie były trzy postaci: ja, potwór i ktoś mi dość bliski (autorytet powiedzmy). Powiedział, że w śnie te wszystkie "osoby" to ja. Mamy to rozkminiać w poniedziałek. Ciekawi mnie to.

  7. 1 minutę temu, carlosbueno napisał:

    Nie potrzebnie Cie zdołowałem widzę, a mogło być tak pięknie 😊😊

    Ja  w poprzedniej firmie słyszałem tylko że jestem winny milionowych strat. 

     

    Spokojnie 🙂 Nie zdołowałeś mnie absolutnie!! Na dziś mam już dość dołów i to nie dotyczących pracy. Realia są jakie są. Dobrze, że choćby po części to widzę ;) To na plus 🙂

    Nic u Ciebie nie zmieniło się z pracą? Co teraz robisz?
     

  8. W dniu ‎20‎.‎05‎.‎2018 o 09:07, shira123 napisał:

    a ja chyba zdrowieje)) wczoraj ostra awantura z mama, i nic, nie mialam checi autoagresji jak zawsze,nie wzielam tabletki, nie pilam alkoholu,

    tylko poszlam na rower i napisalam opowiadanie pt. ''Xanax'' :lol: przelalam emocje na papier.

    potem przeczytalam to mamie, powiedziala ze jestem glupia jak but i kazala mi to spalic/ nie zrobie tego/ i mnie przytulila. tyle

    Boszzz, jakie to słodkie:) Serio:) Chylę czoła tak ogółem. Ja po awanturze z matką jestem rozwalona do granic możliwości.

×