Witam, mam problem ze swoim partnerem. Otóż podejrzewam, .że cierpi na nerwicę ( tzn, jestem pewna, wiem, że swego czasu leczył się, ale przestał jeszcze zanim sie poznaliśmy). W gorszych mementach, w czasie kłótni, ma 'nawroty' jeśli tak moge to nazwać, tj bóle głowy, mdłości, brak apetytu, problemy ze snem. Do tego, nie wiem czy jest to związane z nerwicą, czy z jego ciężkim charakterem. Nie da sie z nim rozmawiać, obojętnie czy jestem to ja (kobieta która kocha), czy rodzeństwo. Wszystko odbiera jako atak, osąd, w jego mniemaniu jest 'zerem' w oczach wszystkich wkoło. Ciężko jest cokolwiek zdziałać, nie idzie sie z nim dogadać. Jest wspaniałym człowiekiem, ale porobiły mu sie jakieś 'blokady', nic do niego nie dociera. Nie ukrywam, sytuacja zaczyna mnie przerastać, do teo stopnia, że zakończyłam nasz związek. Jednakże nadal, jest mi bardzo bliski, chciałabym mu pomóc, i myslę, że jako przyjaciel więcej zdziałam niż partnerka. Tylko jak? jak rozmawiać? Staram namówić się go na terapię, ale nie bjest chętny, a przeciez nie ma sensu ciągnąć go na siłę, musi sam chcieć..... Bardzo prosze o radę.....