Jedynym i skutecznym sposobem na nerwice oraz nerwice natręctw to ją zrozumieć i pokochać. I nie pomorze ci żaden lek, żaden psycholog ani psychiatra. Trzeba zrozumieć że natręctwo czy panika to lęk, a lęk jest przecież naszym przyjacielem wiec czego się bać. Ja mam nerwice odkąd pamiętam, jeśli chodzi o leki to na spróbowanie wziąłem raz czy dwa razy neospazminę oraz sedafit pc - no i faktycznie bylem obojętny nic mnie nie interesowało ale czy o to mi chodziło aby nie być sobą i żyć jak w letargu?Trzeba sobie uświadomić że nie spotkało by mnie to gdybym tak bardzo nie kochał życia i to właśnie trzeba zrozumieć. Ludzki mózg ma w sobie taką siłę że każdy potrafi sam zwalczyć co tylko chce, tylko musi chcieć!!! A teraz kilka słów jak zwalczyć chociaż niektóre leki:)
1. Lęk przed wyjściem z domu, przed zemdleniem, paniką w miejscach publicznych ect.
U mnie ten lęk zaczał się od tego że pewnego pięknego dnia stałem sobie na przystanku na zajezdni autobusowej i poczułem w pewnym momencie że się przewrócę na tej otwartej przestrzeni, autobusu nie bylo no i panika:) za chwie autobus podjechał panika opadła ale przy wysiadaniu znowu sie pojawiła czy dojde do domu:)doszedłem!!! później oczywiście przez następne kilka dni było coraz gorzej bałem się przejść do sklepu 500m myśląc że nie dojdę, wszędzie jeździłem taksówkami żeby zbyt długo na polu nie przebywać:) no i oczywiście myślałem że wszędzie złapie mnie panika:)poźniej doszły myśli że jak nie będę mógł wyjść z domu to jak ja będę żył i pewnie sobie coś zrobie:)i tutaj przyszedł kres - na pewno nie ja!! umiłowanie życia zwyciężyło.
Na początku postanowiłem jeździć wszędzie z moją dziewczyną, względne poczucie bezpieczeństwa no i faktycznie szedłem jak na szpilkach przez pierwsze 3 min po wyjściu z domu, a później mój mózg uświadomił sobie nic ci się nie dzieje (dodam że nie było to tylko wyjście do sklepu tylko całodzienna eskapada po mieście:)) Po powrocie do domu fakt moje samopoczucie poprawiło się diametralnie,usiadomiłem sobie że moje czarne myśli w ogole się nie sprawdzają i nic mi się stać nie może, postanowiłem na próbę iść sobie do sklepu ale doszło pytanie czy dojdę sam i czy nie dorwie mnie panika:)i wtedy powiedziałem sobie " jak nie pójdziesz to już nigdy nie wyjdziesz" no i co poszedłem rozdygotany ale jak wyszedłem z domu to mi przeszło, borykała mną myśli że się przewróce i nie dojdę ale wtedy doszła pozytywna " nic mi się stać nie może, to tylko wyobraźnia, a jak się przewróce to co z tego:) i co doszedłem do sklepu. Fakt w kolejce znowu dorwał mnie jakiś dziwny niepokoj, panika że chcialem stamtad uciec ale znowu zwycieżyła silna wola " jak teraz uciekniesz to już nigdy tu nie przyjdziesz" i przeszło, do domu doszedłem z uśmiechem na twarzy. Następnym razem już w sklepie oczywiście panika nie wystąpiła. Ogólnie doszedłem do wniosku że mój móźg jest sam w stanie wszystko zwalczyć, panike na przystanku będąc sam przetrwałem, panike w sklepie także, wiec już jestem niezniszczalny. Pojeździłem kilka razy jeszcze z panna na miasto oczywiście już paniki nie wystepowały. No i przyszło najtródniejsze, przejscie samemu do sklepu to był pryszcz, ale dojechać samemu z punktu 'a" do "b" to tutaj napewno mnie dorwie panika myślalem. Ale znowu powiedziałem sobie jak dzisiaj nie przejedziesz to nigdy nie przejedziesz no i wsiadłem w tramwaj i co lekki niepokój, ale już wiem że nic nie może mi sie stać, i że potrafie panować nad panika i co i nic , jak dojechać mialem tak dojechałem z uśmiechem na twarzy:) i to był kres paniki związanej z tym wszystkim:)dzisiaj jeżdze sam i siedze sam w domu i nic mnie nie rusza, bo wiem że panika ktora wystąpiła u mnie na początku była związana z określoną sytuacja i potrafie z nią walczyć.
Wnioski:
- jesli myślisz że się przewrócisz to uświadom to sobie że nie ma takiej opcji, uczyleś sie chodzić od urodzenia inni chodzą ty także:) a jak walniesz na ulicy bo może się tak stać to co z tego, walniesz to się poniesiesz i pojdziesz dalej....
- paniką to lęk a leki to nasi przyjaciele
- wszystkie złe myśli to tylko wyobraźnia
- życie jest piękne!!! - to najważniejsza mantra:)
opisał bym jeszcze inne moje ataki nerwicy w życiu ale to następnym razie