Witam! Na forum jestem po raz pierwszy. :)
Jak każdy, kto wypowiada się pod tym postem, mam problem z wyjazdami, czasem też przed wyjściem z domu, np. ze znajomymi.
Nie wiem dokładnie, co to jest, a zaczęło się odkąd zaczęłam studia, ok 100 km od miasta rodzinnego. Co weekend wracałam do domu, czyli co tydzień przeżywałam ten koszmar. Na początku nie było tak źle. Przed wyjazdem, bolał mnie brzuch, często odwiedzałam toaletę, czułam suchość w ustach. I tak prawie przez cały czas, do momentu wejścia do autobusu. Gdy już jechałam, wszystko mijało.
W maju znacznie się pogorszyło, na samą myśl o tym, że wyjeżdżam, strasznie boli mnie brzuch. Raz miałam taką sytuację, że po prostu musiałam wysiąść z autobusu, z wiadomych powodów. Gdy rodzice po mnie przyjechali, od razu zawieźli mnie do lekarza, tam dowiedziałam się, że miałam ostry nieżyt żołądka. Mój stan, biegunki, nudności utrzymywały się przez ponad dwa tygodnie.
Teraz na dzień przed wyjazdem znowu się męczę, nie wspominając już samego wyjazdu. Dziwne jest też to, że jak jestem już na miejscu, mój stan się poprawia.
Już w sobotę wracam na studia, czeka mnie egzamin. Teraz bardzo się denerwuję, nie samym egzaminem, a podróżą.
Nie wiem, co to jest, ale może ktoś wie, jak sobie z tym poradzić?
Na razie chciałabym bez pomocy u specjalisty, bez leków.
Jestem zaskoczona, że coś takiego mnie dopadło, bo dotąd nigdy wcześniej nie bałam się żadnych wyjazdów, wręcz przeciwnie mogłam jechać prawie 15 h autobusem i nic złego mi się nie działo, żadna choroba lokomocyjna, żadne biegunki.
Czy Waszym zdaniem jest to związane z jakimś lękiem?