Skocz do zawartości
Nerwica.com

konrad.

Użytkownik
  • Postów

    1
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez konrad.

  1. z moją żoną jestem od kilku lat, ona od początku naszego związku dziwnie się zachowywała- jakby przeceniała mnie, codziennie mówiła mi, jaki jestem cudowny, jak mnie potrzebuje, jak mnie kocha etc. na początku jej odpowiadałem: ty też jesteś cudowna kochanie, albo ją przytuliłem, pogłaskałem i było w porządku. po jakimś czasie zaczęło mnie to trochę wkurzać, więc powiedziałem jej, że po prostu mnie przecenia i mam dosyć słuchania, jaki jestem wspaniały. ona oczywiście zaczęła dramatyzować, płakać, mówić że jej nie kocham, ale w końcu się uspokoiła i zaprzestała komplementowania. zaczęła za to co chwilę się przytulać, całować mnie, trzymać za rękę...spytałem czemu jest taka nadgorliwa, ona jak zwykle się rozpłakała i powiedziała mi, że mnie kocha i już nie ma pojęcia jak mi to okazać, że ona by chciała żebym był taki dla niej. więc pomyślałem, że może faktycznie daję jej za mało czułości i starałem się być dla niej wyrozumialszy, ona stała się wtedy jakby 'szczęśliwsza' i przez pewien okres czasu było w porządku... niedawno zacząłem pracować z nową koleżanką, spędzałem z nią dużo czasu, kilka razy nawet przyszła do naszego domu żeby skończyć projekt. moja żona oczywiście była dla niej niemiła, była o nią zazdrosna, robiła mi awantury. w naszym małżeństwie znacznie się pogorszyło, spaliśmy oddzielnie, prawie się do siebie nie odzywaliśmy. moja żona długo tak nie wytrzymała i przyszła mnie przepraszać, zapewniać jak bardzo mnie kocha...wtedy się nieźle wkurzyłem, bo po prostu zaczęła mnie denerwować. zrobiłem coś, czego nigdy sobie nie wybacze, uderzyłem ją. ona rozpłakała się, położyła się na podłogę i zaczęła krzyczeć żebym ją zabił. nie miałem pojęcia o co jej chodzi, zszokowało mnie to, chciałem ją podnieść, przytulić, ale ona wtedy uciekła do innego pokoju i zamknęła się na klucz. przestraszyłem się, że coś sobie zrobi, w końcu udało mi się nakłonić ją do wyjścia. jeszcze kilka dni później bardzo to przeżywała. pokłóciliśmy się jeszcze parę razy, ja nie wytrzymywałem, biłem ją ze złości, ona nie potrafiła się bronić,kiedyś tylko raz mnie spoliczkowała i widziałem, jak bardzo tego żałuje, płakała, przepraszała mnie przez kilka dni. mogę ją wyzywać, a ona nic mi nie odpowie, ciągle tylko mówi że nie chce mnie skrzywdzić, że mnie kocha i tylko to się liczy... nie wiem, czy normalna kobieta się tak zachowuje. mam świadomość, jak bardzo ją krzywdzę, umówiłem się do psychologa. ale martwię się o moją żonę...nie znam się dobrze na chorobach psychicznych, więc pytam tutaj...czy to jakaś choroba psychiczna?jej zachowanie trochę kojarzy mi się z borderlinem... nie mam pojęcia. może wy coś więcej mi powiecie?
×