Od wielu lat cierpię na samotność. Czuję się beznadziejnie i nie wiem co ze mną będzie jak się nie zmienię. Niby jest lepiej, a jednak coraz gorzej: trochę się zmieniłem, ale dalej nie umiem zbudować relacji z ludźmi. Wszystko zaczęło się w podstawówce, choć wcześniej przejawiałem pewne zaburzenia. Teraz mam 19 lat i czasami wpadam w "stan depresyjny", wtedy mam ochotę się poddać, ale wiem, że nie mogę tego zrobić. Przedstawię objawy, które zauważyłem:
-myślę, że jestem inteligentniejszy i mądrzejszy od innych
-idealizuję swoją przyszłość
-nie umiem rozmawiać w sposób spontaniczny, zawsze zastanawiam się co mam powiedzieć i jak, aby zainteresować i czasami rozbawić kogoś z kim rozmawiam
-wszytko staram się zrozumieć, a nie poczuć (wszystko analizuję)
-wydaje mi się, że nieświadomie szukam akceptacji u ludzi i jest to głównym motywem moich działań i dążeń
na razie tyle. Po tym ostatnim myślniku już nie wiem co dalej napisać. Może na jego podstawie można dużo wywnioskować. Mam jeszcze kilka pytań. Czy jeśli rozpracuję moje motywacje, mechanizmy obronne, zwiększę swoje poczucie własnej wartości to czy będę już "normalny" (odblokuję się), czy muszę zająć się sprawami dotyczącymi uczuć, emocji, empatii, a może wystarczy zająć się tylko tym o czym pisałem we wcześniejszym pytaniu i z uczuciami będzie wszystko w porządku? I co mi jest. Jak nazwać to zaburzenie. Wtedy będę wiedział gdzie szukać. Możliwe, iż napisałem za mało, więc jeśli tak, to mogę ewentualnie coś dopisać. Przeanalizowałem siebie już dość dobrze, ale już gubię się w tym i potrzebuję pomocy z zewnątrz. Z góry dziękuję za pomoc.