Skocz do zawartości
Nerwica.com

aquatica

Użytkownik
  • Postów

    8
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez aquatica

  1. Dwa to książki z serii "Opowieści Rodu Otori" -

    "Po słowiczej podłodze" " Na posłaniu z trawy" "W BLASKU KSIĘŻYCA" , teraz poluję na "Krzyk Czapli" :).

     

    Również polecam tą serię, jest naprawdę wciągająca, i ten niesamowity, japońsko-bajkowy klimat! Od tych książek wprost nie można się oderwać.

     

    Przepraszam, że powtarzam tytuł, który padł tu już wiele razy, ale po prostu muszę polecić książkę - "Weronika postanawia umrzeć" P. Coelho. Ogólnie za tym autorem niezbyt przepadam, ale do tej pozycji mam szczególny sentyment, ponieważ opowiada historię bardzo podobną do mojej.

     

    Rzadko płaczę podczas czytania, ale książki Doroty Terakowskiej prawie zawsze wyciskają mi łzy. Szczególnie podobała mi się "Poczwarka". Piękne jest też "Ono" i "Samotność bogów".

  2. Nelka, ja idąc do szpitala wręcz chciałam, żeby mnie ubezwłasnowolniono, bo zdawałam sobie sprawę, ile krzywdy mogę wyrządzić sobie i innym...

     

    i tak sobie myślę, że moja rodzina byłaby do tego zdolna Sad...bylebym tylko była w domu pod ich kluczem

     

    Skoro idziesz do szpitala, to czemu miałabyś być ubezwłasnowolniona w domu? Najpierw szpital, później zastanawianie się, co dalej... Przecież do szpitala pójdziesz (jeśli pójdziesz, skoro, jak mówisz, już jest trochę lepiej) po to, żeby Cię wyleczyli, prawda? Musisz wierzyć, że tam Cię wyleczą, i nie będzie potrzeby ubezwłasnowolniania Cię, ani w ogóle niczego wbrew Tobie. Trzymam kciuki, żeby tak się stało.

  3. Kilka ładnych wierszy Agnieszki Osieckiej:

     

    Marzenie o lataniu

     

    Zrobię skrzydła, polecę jak ptak, nad dachami!

    ...Ach, wzbić się,

    unieść wysoko, wysoko ramiona,

    o tak,

    i płynąć, frunąć,

    o tak, o tak,

    nad ziemią koloru jastrzębia.

    Panem być,

    szatanem być,

    nie dotykać niczego,

    z lotnych obłoków drwić,

    ziemię odrzucić jak wielki kapelusz,

    frunąć, płynąć, żyć!

    Wzbić się, unieść wysoko, wysoko ramiona, o tak,

    i płynąć, frunąć nad ziemią koloru jastrzębia...

    Aniołem być,

    sokołem być,

    gardzić błotem i złotem,

    białe powietrze pić.

    O tak, o tak, płynąć, frunąć, szybować

    nad ziemią koloru jastrzębia...

    Unieść się,

    wywyższyć się,

    w niebie kołysać się,

    spotkać Go,

    ominąć Go,

    nie pokłonić się w locie i nie opaść na dno,

    ziemię odrzucić jak wielki kapelusz i gnać i gnać i gnać!

     

     

    Modlitwa szalonej Bronki

     

    Boże łagodny,

    opiekunie dziecinnych pokoi,

    Boże bezdomny,

    powiedz mi, co to tak boli?

    Wysłuchaj moich szeptów i jęków

    i wyjmij mnie z ramion obłędu.

     

    Ja cię widziałam w oczach rumianków,

    słyszałam cię w ptasich rozmowach,

    czemu moja miłość pękła jak szklanka

    ze śniegu wybucha pożar?

    Ty mnie uczyłeś zbierać kasztany,

    nastawiać bezsenne zegary...

    Ja nie chcę o Boże,

    ja nie chcę do mamy!

     

     

    Najgorsi

     

    Najgorsi są ci wrażliwi.

    Co oni z nami robią -

    z ludźmi o grubej skórze,

    grubszym groszu,

    zdrowym sercu,

    żelaznej woli,

    stalowych nerwach

    i wiecznym śnie sprawiedliwych...

     

     

    Zabiegi

     

    Operacja wyrwania języka

    bywa bolesna,

    lecz przeprowadzona w normalnych warunkach

    przebiega zazwyczaj pomyślnie

    i już po kilku godzinach

    zostaje tam zaledwie biała kropka.

     

    Operacja wyrwania skrzydeł

    znajduje się jeszcze

    w stadium eksperymentu.

    Mamy za sobą

    kilka udanych prób,

    zdarzają się jednak (również) nieszczęśliwe wypadki.

     

    Operacja wyrwania serca

    przeprowadzona w normalnych warunkach

    jest całkowicie bezbolesna.

    Trwa od dwóch do trzech minut.

    Zostaje po tym blizna,

    zwana również świętym spokojem.

     

     

    Umrzeć z miłości

     

    Chociaż raz

    warto umrzeć z miłości.

    Chociaż raz.

    A to choćby po to,

    żeby się później chwalić znajomym,

    że to bywa.

    Że to jest.

    ...Umrzeć.

    Leżeć w cmentarzu czyjejś szuflady

    obok innych nieboszczków listów

    i nieboszczek pamiątek

    i cierpieć...

    Cierpieć tak bosko

    i z takim patosem,

    jakby się było Toscą

    lub Witosem.

    ...I nie mieć już żadnych spraw

    i do nikogo złości.

    I tylko błagać Boga, by choć raz,

    choć jeszcze jeden raz

    umrzeć z miłości.

  4. Czuję się bezpieczna tylko wtedy, gdy jestem sama, i najlepiej schowana w jakimś ciemnym, cichym, ciasnym miejscu. Im więcej światła, przestrzeni, dźwięków (jakichkolwiek, nie ważne, czy to mowa innych, muzyka, czyjeś kroki, burczenie w moim własnym brzuchu, szczekanie psa czy szum wiatru), tym więcej we mnie lęku. Dlatego, gdy jest mi źle, wchodzę do łóżka pod kołdrę, zwijam się z kłębek, szczelnie się owijam, robię dziurkę skierowaną w szparę między łóżko a ścianę, żeby się nie udusić, i tkwię, udając, że nie istnieję, albo że teraz zasnę i nigdy się nie obudzę.

  5. "Optymizm i pesymizm różnią się jedynie w dacie końca świata."

     

    "...kochamy wciąż za mało i stale za późno..."

     

    "A śmierć to ciekawostka, że trzeba iść dalej..."

     

    "A miłość wciąż niezręcznym mijaniem się ludzi..."

     

    "Jeśli zastanowię się nad sobą w odniesieniu do Wszechświata, to kim ja jestem..?"

     

    "miłość, której nie widać, nie zasłania sobą"

     

    "Każdy nowy dzień jest kwiatem, który zakwita w naszych rękach."

     

    "Nasze życie zależy od innych, nasza śmierć od nas samych..."

     

    "dopiero żyć zaczniesz gdy umrzesz kochając"

     

    "Jedna śmierć to tragedia, milion - statystyka."

  6. Od małego dziecka nie miałam wsparcia w mamie, nigdzie nie mogę chodzić mając 17 lat tym bardziej mogę zapomnieć o spotkaniach z kolegami, dlatego kłamię, że idę na kółko.

     

    U mnie jest identycznie. Ale najgorsze jest to, że przez ciągłe kłamstwa mam straszne poczucie winy, nienawidzę siebie, a jednak kłamię. Raczej kłamałam, kiedy jeszcze spotkania z chłopakami mnie interesowały. Próbowałam jej powiedzieć, że przecież siłą mnie nie powstrzyma, że im bardziej ona będzie zaciskać i zwężać mój świat, tym bardziej ja się będę z niego wyrywać. Efekt był dokładnie odwrotny, niż chciałam - mama posunęła się do tego, że zaczęła mnie śledzić, kiedy wychodziłam z domu. Ja zwariowałam, ja zaczęłam się leczyć, ja przesiedziałam miesiąc w psychiatryku, ale zastanawiam się, czy to nie ona powinna pójść do psychiatry.

  7. Spędziłam miesiąc w szpitalu. Mój stan znacznie się poprawił, pomagała mi obecność ludzi z podobnymi problemami, którzy rozumieli, nie widzieli nic dziwnego, traktowali mnie normalnie, bez względu na to, co robiłam czy mówiłam... Takie odcięcie od świata zewnętrznego... Wyszłam trzy dni temu i nie umiem się znaleźć w życiu, w codzienności. Przerastają mnie codzienne obowiązki domowe, których w szpitalu nie było. Przeraża mnie to, że chcą się ze mną spotkać "zewnętrzni" znajomi, że będą się wypytywać, że będą się dziwić, że będą czegoś oczekiwać, a ja tym oczekiwaniom nie sprostam. Chcę tam wrócić! Ale to tylko moja egoistyczna zachcianka, bo zbyt wiele ludzi bym zawiodła...

×