Witam. Mam 17 lat, kochającą rodzinę, nie przeżyłam nigdy traumy, raczej nie posiadam wrogów.
Prowadzę normalne życie, nie mam problemów z nauką. Ostatnio coraz częściej dopada mnie jednak przygnębienie. Czuję się niepewnie, nie wiem jak zachowywać się przy obcych osobach, ciągle mi się wydaje, że inni kontrolują moje zachowanie. W domu uważają mnie za wybuchową osobę, łatwo mnie urazić, jestem wrażliwa, płaczliwa, czasami niepotrzebnie krzyczę. Wśród nieznanych osób moje zachowanie zmienia się o 180 stopni, jestem milcząca, zakłopotana, mam wrażenie, że mój wygląd poddawany jest ocenie. Czuję się jak przed komisją egzaminacyjną. Bliższy kontakt nawiązuję z osobami, które sama sobie 'wybieram'. Gdy zaczęłam dorastać ujawniły się kompleksy. Owszem, może to z boku wyglądać jakbym na siłę szukała problemu, zdaję sobie z tego sprawę. Roztkliwiam się nad sobą, zamęczam się obsesyjnymi myślami na jakiś temat (co prawda nie przy rodzinie i znajomych), jednocześnie potrafię być na tyle silna, by pomóc innym w potrzebie, pocieszyć. Nie jest tak, że widzę tylko czubek własnego nosa. Nie radzę sobie ze sobą. Kumuluję różne uczucia, które uważam za wstydliwe. Myślę, że kiedyś umiałam się cieszyć z życia, z każdej chwili. Teraz tylko nieliczne sprawy mają dla mnie sens. Zauważyłam też, że odkąd 1,5 roku temu urodziła się moja siostra, obawiam się chorób i jakiegoś nieszczęścia, w ogóle boję się o życie członków rodziny. Powoli mnie to wykańcza, zamartwiam się o byle co. DLACZEGO TAK SIĘ DZIEJE? JAK ODGONIĆ ZŁE MYŚLI?