Skocz do zawartości
Nerwica.com

tutamtu4

Użytkownik
  • Postów

    3
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez tutamtu4

  1. klarunia - coś w tym jest. bardzo rzadko byłyśmy w domu chwalone. (pracuję nad tym, by ,,umieć" chwalić) nie pisałam, że fajna etc. bo cały obraz mam przyćmiony tą sytuacją, która jest teraz. a i Siostra poznała mi się poznać z tej strony. nie wiem, co to znaczy współuzależniona (od matki)?
  2. To nie tak, że ona jest dla mnie czarną owcą. Kocham ją, jak tylko potrafię. Jest mądra, elokwentna, konsekwentna, oczytana, ma fascynujące zdolności artystyczne. Boli mnie, że rodzice cierpią. Nikogo nie osądzam - bo nie umiem ocenić tej sytuacji. Żal mi wylanych łez, cierpienia rodziców, szczególnie Mamy. Ale może te łzy i cierpienie jest u siostry, tylko ona o tym nie mówi, i ja tego nie widzę. Po refleksji tego, co napisałyście (dziękuję!) mam jeszcze jedno zapytanie: Dlaczego Siostra nie pozwala i nie dopuszcza do kontaktu Dziadków z Wnukiem? Wogóle nie umiem nie myśleć o tej sytuacji; nie umiem się od tego jakoś odciąć, zdystansować. Za bardzo mi zależy? Powinnam ... poczekać... ?!
  3. (Nie wiem, gdzie umieścić wątek) Trudno mi opisać sytuację od początku... do ,,końca". Nie chcę też niczego sugerować (może nie wszystko powinnam pisać, a może powinnam o coś wypowiedź uzupełnić?!), a zachować jak najwięcej obiektywizmu. Otóż: tytułem wstępu: mam 26 lat, skończyłam studia 2 lata temu, jakoś sobie radzę (jestem optymistką:) choć nie mam wyśnionej pracy to praca, którą posiadam sprawia mi niesamowitą radość i satysfakcję, a prywatnie czuję się kochana:) Mam 2 siostry. Młodsza - IV klasa SP, starsza - starsza 2 lata ode mnie, 28 lat, wcześniak. Rodzice - Mama, Tata. Wątek - dotyczyć ma starszej siostry. Moje najwcześniejsze wspomnienia z dzieciństwa - to wycieczki całą rodziną (odświeżane przez wesołe, uśmiechnięte zdjęcia) trabantem i syrenką, wyjazd nad morze (nie przelewało się nam więc to były epizody, które na zawsze trzymam w pamięci), małe kotki. Mieszkaliśmy na wsi. Mama musiała dojeżdżać do pracy pon-piątek, dochodząc parę kilometrów do przystanku autobusowego. Siostra starsza mając 6 lat szła do zerówki. Rodzice zdecydowali, mając w perspektywie przeprowadzkę, że siostra będzie mieszkać w miejscowości XYZ u dziadków (przyznaję, że zupełnie tego nie pamiętam, to trwało jakieś 1,5roku, gdy mieszkała u dziadków; Mama praktycznie codziennie pon-piątek szła po pracy do siostry, weekendy siostra była ,,na wsi", z nami, czasem Mama nocowała u Dziadków-jej rodziców; Dziadkowie bardzo przepadali za siostrą). Potem się przeprowadziliśmy. Było nam lżej - Mama miała bliżej do pracy-nie musiała dojeżdżać, Tato niedługo potem też dostał pracę, Siostra i ja miałyśmy parę kroków do szkoły). I były wspólne wyjazdy moje z siostrą (z racji uprawianego hobby). Nie było między nami zażyłości wielkiej. Były dziecięce przepychanki. Mam w pamięci szarpanie kołdry - nigdy nie lubiłam spać z siostrą, bo wyrywała mi kołdrę - była silniejsza, a ja stręczyłam od bójek; zazdrość, że Siostra ciągle ,,naciąga" na coś Mamę - ,,kup mi to" podczas, gdy czasem było nam ciężko; Siostra rzadko kiedy chciała założyć ,,używane rzeczy", gdy jakaś ciocia podarowała coś nam. Zawsze chciała mieć nowe, rzadko kiedy liczyła się z tym, że powiedzmy paczkę ciastek można poczęstować wszystkich. Taki mam obraz... w pamięci. Siostra była bardzo ambitna i zdolna. Prymus; i fascynowała się historią, pisała niesamowite opowiadania, wciągające, dobrze się czytało:) Miała trochę problemów zdrowotnych, często odwiedzała jakiś lekarzy z Mamą; chrząkała tak dziwnie, ale nikt tego jakoś nie zdiagnozował; bywała u alergologa, brała jakieś wziewy (teraz już nie ma tego chrząkania, alergie też przeszły). Babcia (Dziadek zmarł) bardzo przepadała za Siostrą. Tak samo część rodziny. Bywałam, po cichu, o to zazdrosna; ale chyba tłumaczyłam sobie tym, że jest starsza, że taka mądra. Od czasu dojrzewania, tak od 14 rż Siostra bywała opryskliwa względem Taty (potem też i Mamy). Nie lubiła podejmować się obowiązków domowych, a gdy miała coś zrobić, robiła szybko i byle jak; najpierw pytając, jakie obowiązki przypadną mi. Często pogrążała się w nauce, w swoim pokoju. Nie lubiła jeździć w odwiedziny do rodziny (Tata jest bardzo-bardzo rodzinny i lubi takie wizytowanie;) Kiedy przyjeżdżali goście do nas czasem posiedziała trochę, ale później chwilę wracała do pokoju. (Mamie zależało, bo chciała po prostu pochwalić się córką). (O tym dowiedziałam się niedawno: Mama zmartwiła się i za zgodą Siostry były u pani psycholog. Pani psycholog podsumowała rozmowę z Agnieszką, że nie widzi żadnych ...problemów... że to mądra dziewczyna). W końcówce liceum pojawiła się na świecie nasza młodsza Siostra. Bardzo za nią przepadam. Starsza Siostra praktycznie nigdy się z Młodszą nie bawiła, nie zajmowała, etc.). Siostra zdała na studia i zamieszkała w odległym 80km mieście. Podczas pierwszego roku studiów przyjeżdżała do domu powiedzmy co 1,5 miesiąca. Potem jeszcze rzadziej. Kiedy przyjeżdżała ciężko było cokolwiek dowiedzieć się rodzicom - pytali o prozaiczne sprawy). Obiady, rozmowy kończyły się kwestiami typu ,,daj spokój, co cię to obchodzi, zaraz pojadę z powrotem, co ja ci się będę spowiadać...", często opryskliwość była kierowana do Taty, Mamie było bardzo żal, bo Tata często sobie czegoś odmówił, żeby nam nie brakowało). Ale z biegiem lat negatywna postawa pojawiła się też w stosunkach Siostry z Mamą. Gdy na studiach w tej samej miejscowości pojawiłam się też ja liczyłam, że więź się jakoś zrodzi, że może ,,naprawię" srosunki Siostry z Rodzicami. Nic z tego, podczas studiów nie mieszkałyśmy nigdy razem, rzadko kiedy się widziałyśmy. Kiedy Siostra przyjeżdżała na Święta, przyjeżdżała w najgorszych butach/rzeczach, jakie miała (ja wiem, że to nieważne w jakich butach;), ale na codzień, na zajęcia, do pracy, ubierała się elegancko i z klasą). Od 3 roku moich studiów spotykałam się z chłopakiem. Nie wiem, czy to miało jakiś wpływ. Siostra miała/ma wielu znajomych. Ale tego ,,jedynego" poszukiwała w pewnym momencie życia dość obsesyjnie. No i 2 lata temu poznała, bardzo sympatycznego. Życie chciało i oni chyba też:) że zaszła w ciążę. Nigdy nie przepadała za dziećmi, z reguły ją denerwowały. Rodzice dowiedzieli się w 5-6 miesiącu. Zaproponowali pomoc w spłacaniu kredytu studenckiego, Siostra się zgodziła (ok, było inaczej: Siostra nie zapłaciła pierwszej raty, list poszedł do Rodziców i Żyrantów, Siostra powiedziała, że nie ma z czego płacić ((chłopak od razu z Nią nie zamieszkał)) no i rodzice zaproponowali, że będą płacić - jest im ciężko, ale zrobią wiele dla dzieci). Rodzice liczyli, że gdy pojawi się wnuk może sytuacja się... ustabilizuje. Może samoczynnie będzie fajnie. Niestety, pojawił się wnuk, który ma już 1,5 roku a Dziadkowie widzieli Go chyba ze 3 razy. Kiedy tylko chcą odwiedzić Siostrę, jej Narzeczonego, Wnuka, to Siostra zawsze mówi, że nie ma czasu, że gdzieś wyjeżdżają, że przychodzą do nich goście, że mały miał szczepienie i teraz przez 3 tygodnie nie przyjmują gości, że mały będzie miał szczepienie i teraz przed szczepieniem nie przyjmują gości. Nie wiem co na to Narzeczony - czy zna... przyczyny/powody/czy wie, że takie są stosunki między Siostrą a Rodzicami. Podczas tych 3 spotkań, uczestniczyłam w dwóch (chrzciny, roczek), Siostra praktycznie nic nie odzywa się do Rodziców. Odkąd poznała Narzeczonego;) widzę ją zupełnie inną - do niego jest uśmiechnięta, radosna, nazywa go misiem, kotkiem, całuje, śmieją się jej oczy - jest to takie prawdziwe. A ja nie mogę się przyzwyczaić, bo znam ją taką oschłą. I nie wiem, która ona jest prawdziwa. Rodzicom było trochę przykro, że na chrzcinach ani chrzestna, ani chrzestny nie byli z naszej rodziny. Że była zaproszona Prababcia Narzeczonego, a Prababcie ,,ze strony" Siostry nigdy nie widziały na własne oczy Prawnuka. Ale nie czynili zarzutów; żałowali, ale nie czynili zarzutów. Mama bardzo przeżywa tę sytuację. Ja w pewnym momencie życia ponownie liczyłam, że będę mogła jakoś ,,pomóc"? Że odwiedziny ich trójki ze mną i chłopakiem zrodzi dobrą atmosferę. Ale im więcej widzę płaczu, łez Mamy, tym trudniej mi dawać nam (Siostrze i mi) szansę. Z drugiej strony, zapraszam Ich co pewien czas, ale nigdy im nie pasuje. *Siostra kiedyś wyrzuciła Mamie: że gdyby jej ,,nie oddali" dziadkom, to nie straciłaby więzi z nimi; że dlatego ja jestem taka ... rodzinna, bo byłam z nimi. Że ona poszła do psychologa i jej tak powiedział. Ale czy można tak teraz zabijać Rodziców? Czy nie można dać szansy? Nie wiem, pewnie takie psychologiczne rysy mają wielkie znaczenie. Może terapia by pomogła? *Mama w rozpaczy szuka różnych teorii. Ostatnio mówiła, że może to dalego, że jako wcześniak przeleżała 5 tygodni w inkubatorze? Jest mi źle. Nie umiem się od tego odciąć. Nie wiem, jakie powinnam zająć stanowisko. Nie wiem, jakie jest realne podłoże problemu (może to Siostra ma jakiś problem, może Rodzice??). Nigdy nie rozmawiałam o tej sytuacji ze Siostrą - tylko jakimiś półsłówkami. ... Dziękuję Wszystkim, którzy coś podpowiedzą...
×