od 10 lat moje zycie nie bylo kolorowe, 2 narzeczenstwa, nieutrzymana ciaza.... wyjazd za granice i kompletna zmiana swojego zycia i przyzwyczajen. Tu zostałam sama i od 4 lat jestem singlem, wydawalo mi sie ze jestem na tyle silna zeby dalej zyc... Od stycznia spalilo mi sie mieszkanie i dobytek z ostatnich 5 lat poszedł z dymem. od tego czasu okłamuje siebie ze dalej jestem silna, ze dam rade bo musze bo chce zyc a w tym momencie widze ze rzucam sie z mostu, pod samochod, biore tabletki i usypiam spokojnie...Sytuacji nie polepsza fakt ze pracuje na nocki. Brakuje mi snu w nocy, przesypiam caly dzien, cały bo przestawiam budzik co godzine od 15-21 gdzie na 22 mam do pracy. czasami zdarza sie ze nie mam nic w lodowce wiec nie jem. Nie widze sensu bycia, moj dzien wyglada tak samo a cholerne czarne mysli sa nieodlacznym wyposazeniem mojego umyslu. Kiedys bylam przebojowa z iskra w oku ... dzis?? Czuje sie jak stara baba a mam 30 lat, nie mam na nic ochoty bo po co wstawac?? Sens zycia?? od dawna go nie widze , zajac sie soba ?? Zajmowalam sie od 4 lat i co ?? Zyc mi sie nie chce bo nie mam po co ...
Rady w stylu zajmij sie soba i znajdz hobby juz mnie nie dotycza... przerobilam silownie, basen, szydelkowanie, malowanie, kickboxing, haft krzyzykowy, spacery spotkania z przyjaciolmi ale i tak wszystko to sprawia ze czuje sie samotna ... jak mozna byc samotnym wsrod ludzi?? Obawiam sie ze niedlugo zalamie sie kompletnie ...