Skocz do zawartości
Nerwica.com

nowanowa

Użytkownik
  • Postów

    14
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez nowanowa

  1. Zaglądam tu od czasu do czasu. Przypomnę w skrócie - estazolam 2mg na noc przez 11 lat, porzucone nagle rok temu, przy dużym udziale tu piszących- dodam w temacie wątku, poprawa jest b. powolna, z tygodnia na tydzień, a nie z dnia na dzień. Dodałam, bo mam wrażenie, że ciągle to nie dociera. Po roku nie ma śladu po benzo w żaden sposób. Ps. Prośba do kaja123, przestań ludziom świecić po oczach. Ps.2. Przeszłam na żywienie Low Carb, polecam, b. poprawia stan umysłu.
  2. gosia hd, fajnie Cię widzieć, byłaś inspiracją i / lub wspomożeniem dla wielu osób gdy po raz drugi zabierałam się za odstawienie, szukałam w necie wsparcia, i właśnie temat zaczęty przez Ciebie okazał się szczególnie pomocny, pociągnęłaś za sobą wiele przydatnych rozmówców, dzięki Wam wszystkim mnie się udało i stan ten trwa od czerwca, do teraz ja miałam problemy z zasypianiem, dlatego sięgnęłam po benzo, ze snem teraz ok, no czasem mam problem z zaśnięciem, ale to przecież normalne jedna noc krótka, to za to druga długa, tak sinusoida mnie zaskoczyły objawy odstawienne poza mózgowe, skok ciśnienie i pulsu, problemy z przełykaniem i kaskadowe odbijania, tak jakbym się parę dm3 powietrza nałykała, często musiałam wstawać, żeby móc to powietrze wypuścić, a jak nie miałam takiej możliwości nagromadzone powietrze opuszczało mnie z drugiej strony - dobrze, że taka ewentualność istnieje... i właściwie to jedyny problem, który mnie do tej pory dotyka, odbijanie, nadmiar powietrza w przewodzie pokarmowym, jest coraz lepiej, ale taką pamiątkę po estazolamie w postaci bekania mam do tej pory
  3. gosia hd, fajnie Cię widzieć, byłaś inspiracją i / lub wspomożeniem dla wielu osób gdy po raz drugi zabierałam się za odstawienie, szukałam w necie wsparcia, i właśnie temat zaczęty przez Ciebie okazał się szczególnie pomocny, pociągnęłaś za sobą wiele przydatnych rozmówców, dzięki Wam wszystkim mnie się udało i stan ten trwa od czerwca, do teraz ja miałam problemy z zasypianiem, dlatego sięgnęłam po benzo, ze snem teraz ok, no czasem mam problem z zaśnięciem, ale to przecież normalne jedna noc krótka, to za to druga długa, tak sinusoida mnie zaskoczyły objawy odstawienne poza mózgowe, skok ciśnienie i pulsu, problemy z przełykaniem i kaskadowe odbijania, tak jakbym się parę dm3 powietrza nałykała, często musiałam wstawać, żeby móc to powietrze wypuścić, a jak nie miałam takiej możliwości nagromadzone powietrze opuszczało mnie z drugiej strony - dobrze, że taka ewentualność istnieje... i właściwie to jedyny problem, który mnie do tej pory dotyka, odbijanie, nadmiar powietrza w przewodzie pokarmowym, jest coraz lepiej, ale taką pamiątkę po estazolamie w postaci bekania mam do tej pory
  4. Z moich doświadczeń odstawiennych, jeszcze jedno spostrzeżenie, : straszono tutaj, że objawy odstawienne będą trwały rok - nieprawda. Tak samo jak, nieprawda że nie da się odstawić w warunkach domowych, da się spokojnie. Miesiąc po całkowitym odstawieniu benzodiazepinowego cycka to koszmar, potem człowiek wraca do żywych i wreszcie jest sobą a nie chemiczną marionetką.
  5. jak najbardziej, chociaż wrócił dzisiaj do mnie temat z tego okresu i okazuje się, że nie było tak źle, może będąc na tym odstawiennym haju samoocena spada tak czy siak proste zdanie trudno było złożyć, uciekały podstawowe słowa minęło
  6. pierwsze co mi wróciło to apetyt, widocznie to reguła przy odstawianiu a ja mam kolejne zwycięstwo ! dwie ostatnie noce są moje własne - żadnych leków!!!!!!!!!!!!! , zasypiam saaamaaa bez wspomagania :) :) :)
  7. jedna śmierć, a następnie kilka porodów, to chyba dobra proporcja w mojej głowie się roi w trakcie ścisłego odstawiania oraz brania estazolamu nic mi się nie śniło - chyba wracam do żywych
  8. sugerujesz, że wszyscy mamy źle w głowie, że żyjemy nie przesadzajmy, wpadliśmy w sidła współczesnej medycyny, od dziecka słyszałam coś cię w boku boli? idź do lekarza, na wszystko jest odpowiedź i oczywiście biała recepta cóż okazało się, że chemiczna droga prowadzi donikąd i tak jest dobrze, że można uzyskać informację, że kiedyś ten koszmar się skończy i znowu zdania da się błyskotliwie składać
  9. że dni się ciągną jak guma zapomniałam uprzedzić, sorry no tak ja "brałam" z powodu bezsenności, to i na tym erzacu się skupiłam i z tym problemem-mam dalej problem natomiast nagłe napady lęku to była dla mnie zaskakująca rzecz na odwyku, przychodziło toto wieczorem przed wejściem do ciemnej sypialni, myślałam w mej umęczonej głowie, że gdybym była sama, to nie dałabym rady szczęśliwie minęło, ale jeśli miewacie takie coś na trzeźwo to szczerze współczuję, i wreszcie rozumiem nerwice lękowe - cóż okazuje się, że przygoda rzucania benzo potrafi być odkrywcza z pozytywów oprócz seksu, poprawiły się włosy - przestały wypadać
  10. czyli to było wtedy uzależnienie psychiczne, rozumiem że fizyczne ustąpiło szybciej ? To jest lekarz psychiatra ? Wśród lekarzy rośnie świadomość niebezpieczeństwa stosowania tych leków i całe szczęście mniej szczodrze je przepisują, ale jak widać na Twoim przykładzie nie wszyscy radzą sobie z odstawianiem. Ja więcej się dowiedziałam tutaj od was, niż od lekarzy. Co do wspomagania odstawiania. Przepisuje się leki przeciwlękowe i nastrój poprawiające z grupy ssri zwykle, przy porzucaniu większej dawki leki przeciwdrgawkowe, zawsze coś nasennego, obniżającego ciśnienie i drżenie rąk-propranolol. Po przeanalizowaniu tego koktajlu doszłam do wniosku, że w mózgu to ja sobie chemicznie więcej nie dam mieszać. I stanęło na hydroksyzynie. Jak ktoś nie pracuje można przyjmować w schemacie: 1.1.2 [10mg], czyli dwa razy w dzień i podwójnie na noc. Jak ktoś pracuje i nie może sobie pozwolić na działanie otumaniające w dzień, to 25mg na noc. ala1983, wszystkie te leki są na receptę, więc albo zmobilizujesz swojego lekarza, żeby się dokształcił , albo zgłoś się do kogoś z doświadczeniem w odstawianiu bo bez wsparcia farmakologicznego też sobie nie wyobrażam ze względu na brak snu
  11. u mnie to teraz jak w banku, ciekawe co tej nocy będzie: śmierć czy narodziny, a może jakaś odmiana ? jak sobie poczytałam i dotarło do mojej główki, że od morfinisty to ja się specjalnie nie różnię, to nie mogłam tego badziewia dużej przyjmować, stąd dość szybkie adieu naprzemienne relacje: że po miesiącu prawie mija, lub że tylko szpital bo padaczka, budziły uczucia ambiwalentne - jednakowoż moja zadziorność zwyciężyła i spowodowała że sprawdziłam na sobie, rzecz do wytrzymania i teraz się zastanawiam po co wydaje się pieniądze na leczenie zamknięte w takich stanach jak mój ?
  12. hydroksyzyna działa nasennie i przeciwlękowo głownie [chociaż wyjściowo to jest lek przeciwhistaminowy-przeciwalergiczny], na "sen" na pewno pomaga, a inne objawy odstawienne ? trudno mi powiedzieć nie nakręcaj się, niektórzy tu piszą, że ambulatoryjnie w ogóle się nie da, szczerze mówiąc to krakanie mnie podkręciło, żeby wytrzymać - byle proch nie będzie mną kręcił
  13. może zacząłeś zgrzytać ? -zbyt napięte mięśnie ja na swoim etapie mam z kolei sny ciekawe... jednej nocy mi ktoś bliski umiera, drugiej się rodzi
  14. Ponieważ, ten temat pomógł mi pożegnać się z estazolamem, uznałam że jestem winna własnych wrażeń. Mam nadzieję, że moje doświadczenia pomogą innym walczącym, tak jak mnie b. pomogli wszyscy piszący w tym temacie. Ponieważ od dziecka miałam problemy ze snem, w pewnym momencie wpadłam w sidła benzodiazepin. Przez 11 lat przyjmowałam 2 mg estazolamu na noc. Odbyłam jedną próbę odstawienia, było to 7-8 lat temu i nie było takich netowych możliwości wsparcia jak teraz, więc poległam. I wszystkie te odstawienne objawy były do wytrzymania, oprócz bezsenności-przestałam spać w ogóle. Po raz kolejny przygotowałam się dobrze: -przeczytałam wszystko co się dało na ten temat, -zaopatrzyłam się w hydroksyzynę. Mój scenariusz to: 5 dni 1/4 clonozepamu bez estazolmu, i od od 6-stego dnia benzodiazepiny żegnajcie. Pierwsze dni są rzeczywiście okropne i jeśli istnieje taka mozliwość to polecam urlop lub zwolnienie. Ja nie mogłam sobie na to pozwolić, więc pracowałam, ale na zwolnionych obrotach, czyli program minimum. Z rzeczy, które szczególnie dały się we znaki [oprócz tego oczywistego drżenia mięśni, robaków pod skórą, napadów lęków, omamów słuchowych i wzrokowych, ruchu podłogi i ścian]: -brak odczuwania zmęczenia, głodu, pragnienia, potrzeby snu -zobojętnienie, niechęć do jakiejkolwiek formy kontaktu ze znajomymi, o zobojętnieniu na pracę ledwo wspomnę -biegunka, odbijanie,nudności, problemy z przełykaniem, tzw. parcie na pęcherz i rozluźnienie mięśnia zwieracza cewki moczowej-czasem trudno było dobiec -przyśpieszona akcja serca i wzrost ciśnienia o 20, czyli u osób z nadciśnieniem niebezpiecznie, ja mam z natury niskie ciśnienie więc było w miarę bezpiecznie, poza tym że tak jak całe życie marznę tak zrobiło mi się na miesiąc gorąco -jazda samochodem ze względu na brak koncentracji utrudniona, jeśli już musiałam, jeździłam wolno prawym pasem, tylko dobrze znanymi trasami -drżenie rąk, pierwszego "czystego" wieczoru zalałam się wrzątkiem Reasumując minęło 1,5 miesiąca, cały czas śpię dzięki hydroksyzynie [25mg], wszystkie te wymienione objawy odstawienne minęły po miesiącu, chociaż nie zupełnie do 0, od czasu do czasu coś się pojawia, ale b. delikatnie. B. ważne: nie oczekujcie zauważalnych zmian na lepsze z dnia na dzień, one się będą pojawiały z tygodnia na tydzień. Pomału wracam do siebie, ja staję się ja. Mnie b. dokuczała świadomość, że jestem pod wpływem chemii, której nie mogę odstawić z dnia na dzień, stąd moja siła, żeby odstawić to w warunkach domowych. I jak pisałam na wstępie ludzie tu piszący b. mi pomogli - bo jak się zna wszystkie te odstawienne atrakcje to przestają one przerażać, jak już się dzieją. B. ważna jest jakaś osoba obok, która wie co się dzieje i nas wspiera, mnie pomógł mój mąż, które dzielnie znosił ataki złości, które odstawianiu benzodiapin niestety towarzyszą. A i na koniec mogę jeszcze wesprzeć walczących informacją, że saks bez benzo jest o niebo fajniejszy. Trzymam kciuki i jeszcze raz dziękuję wszystkim tu piszącym: dzięki Wam jestem czysta.
×