Skocz do zawartości
Nerwica.com

selfcontrol

Użytkownik
  • Postów

    4
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez selfcontrol

  1. Trafiony zatopiony. Ostatnio sporo myślę o sobie i swoich problemach. Myślę że obawa przed innymi w dużej mierze wynika z bardzo niskiej samooceny. Niestety nie jestem szczególnie urodziwy i choć sam nigdy nie oceniam ludzi po wyglądzie wiem że ma on wpływ na postrzeganie osoby. Tak długo człowiek wmawiał sobie że jest beznadziejny aż w końcu w to uwierzył. Niestety taki stan rzeczy nie łatwo zmienić zwłaszcza w mojej sytuacji kiedy praktycznie nie ma się kontaktu z innymi ludźmi z własnej woli. Dziwne uczucie kiedy z jednej strony człowiek tak bardzo chce się być akceptowanym ale z drugiej boi się wyjść do ludzi.
  2. Trafiony zatopiony. Ostatnio sporo myślę o sobie i swoich problemach. Myślę że obawa przed innymi w dużej mierze wynika z bardzo niskiej samooceny. Niestety nie jestem szczególnie urodziwy i choć sam nigdy nie oceniam ludzi po wyglądzie wiem że ma on wpływ na postrzeganie osoby. Tak długo człowiek wmawiał sobie że jest beznadziejny aż w końcu w to uwierzył. Niestety taki stan rzeczy nie łatwo zmienić zwłaszcza w mojej sytuacji kiedy praktycznie nie ma się kontaktu z innymi ludźmi z własnej woli. Dziwne uczucie kiedy z jednej strony człowiek tak bardzo chce się być akceptowanym ale z drugiej boi się wyjść do ludzi.
  3. Witam wszystkich użytkowników i na wstępie chcę przeprosić jeśli treść będzie chaotyczna. Długo zbierałem się żeby się zarejestrować ale jestem w takim momencie życia że to forum jest chyba ostatnim miejscem gdzie mogę się wygadać. Od razu zaznaczam że nie mam żadnej zdiagnozowanej choroby przez lekarza czy terapeutę. Nigdy nie korzystałem z ich usług i raczej się już nie przekonam. Jak człowiek który nie jest w moim ciele, zdrowy człowiek może mnie zrozumieć. Nawet gdybym cały rok mu tłumaczył to i tak nie przekażę mu wszystkiego. Ale od początku. Nie zawsze czułem się tak samotny jak teraz. Obecnie mam 24 lata i z każdym dniem czuję że jest gorzej. Od czasu ukończenia szkoły średniej zacząłem stopniowo izolować się od znajomych i innych ludzi. Teraz jestem na takim etapie że niemal wcale nie wychodzę z domu lub robię to bardzo sporadycznie. Nie licząc oczywiście pracy gdzie przez cały czas staram się robić dobra minę do złej gry. Nie mam żadnych przyjaciół a znajomych widuję już tylko przypadkiem. Praktycznie całe moje życie kręci się wokół pracy której nienawidzę ale trzymam się jej rękami i nogami bo wiem dobrze co to znaczy bieda. W zasadzie nie nawiązuję nowych znajomości a jeśli już to jestem w nich bardzo ostrożny i nigdy się nie angażuję. Całe dnie spędzam w domu przy komputerze lub leżąc i słuchając muzyki. Często zastanawiam się dlaczego tak bardzo nie pasuję do tych czasów i tych ludzi. Jestem osobą raczej emocjonalną i bardzo spokojną może aż nadto. Próbowałem podjąć temat z rodzicami ale już od wielu lat nie potrafię znaleźć z nimi wspólnego języka i nasze relacje stały się bardziej koleżeńskie i takie hmm.. mechaniczne ( wspomagamy się materialnie i finansowo ale w kwestii kontaktów rodzic - dziecko nic się nie dzieje od dawna ). Pasje które mam dają mi coraz mniej radości a i dla nich już nie mam siły czasami. Jeśli chodzi o miłość to w życiu chyba nigdy jej nie zaznałem ale chodzi mi ona po głowie cały czas. Cały czas mam nadzieję że spotkam tą jedyną i uwolnię się od tego szarego życia. Tylko że niby jak ? Nagle nie pojawi się sama w moim pokoju a nawet jeśli to moja samoocena nie pozwoli mi do niej zagadać. Niska samoocena wzięła się chyba z tego że pochodzę z raczej biednej rodziny i zawsze wmawiałem sobie że jestem półkę niżej niż inni. Mimo to starałem się zawsze prezentować jakiś poziom. Teraz nawet to mnie już nie interesuje. Rzadko robię zakupy dla siebie i nie zwracam uwagi na to jak wyglądam. Każda dziewczyna jaką poznaję jest materialistką a dla mnie wygląd nie ma większego znaczenia bo ja szukam osoby z która będę się dobrze rozumiał a nie takiej która mi się podoba pod względem fizycznym. Ostatnio mój stan się pogarsza i doszły do tego myśli samobójcze. Jednak na ten krok brakuje mi odwagi. A drugi powód jest taki że niechcę zostawić tylu niedokończonych spraw. Czego szukam na tym forum ? Może jakieś rady jak sobie z tym radzić. Może ktoś miał podobne stany ? Proszę tylko nie wysyłać mnie do lekarzy bo nie chcę ujawniać problemu. Chętnie też nawiążę kontakt z jakąś osobą która czuje się równie samotnie. Od tak zwyczajnie żeby ktoś chociaż od czasu do czasu zapytał wieczorem jak minął dzień czy ktoś komu mógłbym się czasem wygadać. Przepraszam że tak się rozpisałem i pozdrawiam.
  4. Witam wszystkich użytkowników i na wstępie chcę przeprosić jeśli treść będzie chaotyczna. Długo zbierałem się żeby się zarejestrować ale jestem w takim momencie życia że to forum jest chyba ostatnim miejscem gdzie mogę się wygadać. Od razu zaznaczam że nie mam żadnej zdiagnozowanej choroby przez lekarza czy terapeutę. Nigdy nie korzystałem z ich usług i raczej się już nie przekonam. Jak człowiek który nie jest w moim ciele, zdrowy człowiek może mnie zrozumieć. Nawet gdybym cały rok mu tłumaczył to i tak nie przekażę mu wszystkiego. Ale od początku. Nie zawsze czułem się tak samotny jak teraz. Obecnie mam 24 lata i z każdym dniem czuję że jest gorzej. Od czasu ukończenia szkoły średniej zacząłem stopniowo izolować się od znajomych i innych ludzi. Teraz jestem na takim etapie że niemal wcale nie wychodzę z domu lub robię to bardzo sporadycznie. Nie licząc oczywiście pracy gdzie przez cały czas staram się robić dobra minę do złej gry. Nie mam żadnych przyjaciół a znajomych widuję już tylko przypadkiem. Praktycznie całe moje życie kręci się wokół pracy której nienawidzę ale trzymam się jej rękami i nogami bo wiem dobrze co to znaczy bieda. W zasadzie nie nawiązuję nowych znajomości a jeśli już to jestem w nich bardzo ostrożny i nigdy się nie angażuję. Całe dnie spędzam w domu przy komputerze lub leżąc i słuchając muzyki. Często zastanawiam się dlaczego tak bardzo nie pasuję do tych czasów i tych ludzi. Jestem osobą raczej emocjonalną i bardzo spokojną może aż nadto. Próbowałem podjąć temat z rodzicami ale już od wielu lat nie potrafię znaleźć z nimi wspólnego języka i nasze relacje stały się bardziej koleżeńskie i takie hmm.. mechaniczne ( wspomagamy się materialnie i finansowo ale w kwestii kontaktów rodzic - dziecko nic się nie dzieje od dawna ). Pasje które mam dają mi coraz mniej radości a i dla nich już nie mam siły czasami. Jeśli chodzi o miłość to w życiu chyba nigdy jej nie zaznałem ale chodzi mi ona po głowie cały czas. Cały czas mam nadzieję że spotkam tą jedyną i uwolnię się od tego szarego życia. Tylko że niby jak ? Nagle nie pojawi się sama w moim pokoju a nawet jeśli to moja samoocena nie pozwoli mi do niej zagadać. Niska samoocena wzięła się chyba z tego że pochodzę z raczej biednej rodziny i zawsze wmawiałem sobie że jestem półkę niżej niż inni. Mimo to starałem się zawsze prezentować jakiś poziom. Teraz nawet to mnie już nie interesuje. Rzadko robię zakupy dla siebie i nie zwracam uwagi na to jak wyglądam. Każda dziewczyna jaką poznaję jest materialistką a dla mnie wygląd nie ma większego znaczenia bo ja szukam osoby z która będę się dobrze rozumiał a nie takiej która mi się podoba pod względem fizycznym. Ostatnio mój stan się pogarsza i doszły do tego myśli samobójcze. Jednak na ten krok brakuje mi odwagi. A drugi powód jest taki że niechcę zostawić tylu niedokończonych spraw. Czego szukam na tym forum ? Może jakieś rady jak sobie z tym radzić. Może ktoś miał podobne stany ? Proszę tylko nie wysyłać mnie do lekarzy bo nie chcę ujawniać problemu. Chętnie też nawiążę kontakt z jakąś osobą która czuje się równie samotnie. Od tak zwyczajnie żeby ktoś chociaż od czasu do czasu zapytał wieczorem jak minął dzień czy ktoś komu mógłbym się czasem wygadać. Przepraszam że tak się rozpisałem i pozdrawiam.
×