Skocz do zawartości
Nerwica.com

E-milka

Użytkownik
  • Postów

    2
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez E-milka

  1. A co jeśli ZA stłumiło poniekąd borderline? Matka trzymała mnie raczej z dala od psychologów i psychiatrów, ale z tego co pamiętam szkolni zawsze przypisywali mi nerwowość, impulsywność i wahania nastroju przy jednoczesnym wycofaniu i zamknięciu w sobie. Nie zdiagnozuję siebie jako dziecko wprawdzie, ale opisy i objawy pasują. Bo jeśli nie to, to co innego? Wolę mieć już określony problem, zeby nie latać po omacku, niż odrzucać najbardziej prawdopodobną możliwość. BPD. ZA mi zdiagnozowali lekarze we wczesnym dzieciństwie, potem jak poszłam do szkoły jedynie potwierdzili diagnozę.
  2. Mam jakąś godzinkę wolnego czasu, zanim mój chłopak wróci do domu, więc postaram się streścić to, co muszę z siebie wyrzucić. Ci, którym się nie zechce czytać wszystkiego (choć być może to nie będzie takie długie), witam serdecznie, jestem Emilia, -mam stwierdzony Zespół Aspergera, który prawdopodobnie ewoluował w borderline (autodiagnoza przez internet, o dziwo chyba trafna), -poza tym mam nerwice (serca, jakby ktoś lubił szczegóły, bardziej szczegółowych szczegółów nie mam, bo cały czas przekładam wizytę u kardiologa, a serce mi łupie w rytm arytmii i to przeskakiwanie wygodne nie jest ani miłe, bo desynchronizuje mój oddech), -tne się oczywiście i nie widzę w tym niczego złego (już nawet nie wtedy, kiedy jestem smutna czy przytłoczona emocjami, coraz częscie robię to z nudów jak jakiś zblazowany bogaty nastolatek), -mam też lekką nerwicę natręctw - głównie objawia się tym, że mieszam jogurt czy sałatke 10 minut zanim zjem, bo musi być idealnie wymieszana (cholerne proporcje), wszystkie szpargały jakie trzymam na półkach muszą być w pewnej kolejności i stać dokładnie (co do urojonego milimetra) na miejscu. -Kiedyś miałam depresje i łykałam jakieś tabletki, ale słabo to pamiętam. -Poza tym jestem biseksualna i mam zespół niespokojnych nóg. To ostatnie można pominąć, ale jak już mówiłam potrzebuję wyrzucić coś z siebie, a się tego zebrało niestety. Nie mam kasy na psych/ologów/iatrów/oanalityków/innych, więc padło na to forum. W sumie chciałam zasięgnąć jakiejś rady, jestem teraz na progu nowego, very very nowego etapu mojego życia i o ile z początku byłam szczęśliwa i podekscytowana (nowa miłość, zdana matura, koniec szkoły, wybór studiów, możliwość zarabiania własnych pieniędzy, cholernie długie wakacje...), to teraz możliwośći mnie po prostu przytłoczyły, a realność dobiła. Stałam się nieznośna, kapryśna, wybucham gniewem, rzucam rzeczami z błahego powodu, wyżywam się na innych, sama nie wiem za co, emocje zmieniają mi się z minuty na minutę, i czuję że zaraz zwariuję. Podobno nazwianie problemu to połowa drogi do jego rozwiązania, ale nigdzie nie ma mowy o sposobach wyleczenia borderline, czy chociażby stłumienia tego albo uśpienia chociaż. Nie muszę chyba mówić jak osobowość borderline kłóci się z moim ZA. Ba, to wojna, nie kłótnia. Nawet nie wiem jak to opisać... Powinnam sobie znaleźć jakieś zajęcie, ale szukanie pracy mnie wkur..., bo wszyscy szukają kogoś z doświadczeniem (chu, wie skąd to doświadczenie wziąć) albo z absurdalnymi wymogami (szatniarka z prawem jazdy). Starałam się skupić na moich licznych zainteresowaniach, ale nie potrafię wytrwać dłużej niż parę godzin, bo wszystko mnie nudzi i jest niewystarczające. Czuję pustkę i jednocześnie jakiś ciężar. Nie mogę się tego pozbyć, najchętniej wyjechałabym gdzieś bardzo daleko, przybrała nową tożsamość i żyła z kradzieży paliwa (tylko brak mi motoru). Tyle, że narazie nie potrafię niczego uporządkować, więc układanie planów ucieczek mi nie idzie. Zresztą kontakty z ludźmi też mi ostatnio nie idą. Wkurzają mnie niezmiernie. Albo są nudni. Albo irytujący. Albo zajęci sobą. Czuję się jakbym latała gdzieś w próżni obojętności i facepalmu. Nie wiem co się ze mną dzieje, ale czuję, że jak czegoś nie zrobię to zmarnuję okazję i spieprze sobie życie. To na razie tyle, jeśli ktoś przeczytał całość to pewnie doszukał się tam szczypty ironii, co nie było zamierzalne, po prostu... cóż... Tylko nie piszcie komentarzy z radami typu "policz do dziesięciu", to działa jedynie jak przegrywam w pokera. Muszę się jakoś pozbyć borderline, i tak mam już za dużo innych zaburzeń. Jak wy sobie z tym radzicie?
×