Dosyć dawno mnie tu nie było także mam nadzieję że nie zostanę górnikiem(temat już trochę się zestarzał),ale zdobyłem przez ten czas kilka ciekawych doświadczeń a i też chciałem wspomnieć o sprawach o których wcześniej nie wspominałem.
Teraz wiem że zapewne wywołam niemałe oburzenie ale piszę wyłącznie prawdę... mój stan psychiczny nadal jest daleki od w pełni 'normalnego' jednak zauważyłem że bardzo pomaga mi... sporadyczne palenie marihuany i nie chodzi mi o stan w jakim znajduję się bezpośrednio po użyciu tylko o kwestie bardziej długofalowe,jednak żebyśmy się DOBRZE ZROZUMIELI opiszę tą sprawę nieco bardziej dokładnie.
Nie palę na jakiś 'imprezkach' pajacując w towarzystwie kolegów,specyfik jest z Holandii także nie jest to jakieś niewiadomo-co z ulicy które działa bardzo różnie.Co kilka dni spalę bardzo niewiele (tak że poczuję działanie ale wszystko ogarniam) sam w domu nocą oglądając przy tym jakieś śmieszne bądź absurdalne filmy,puszczam też sobie jakąś maksymalnie 'ogłupiającą' muzykę typu Machomen czy coś takiego nawet kilka dni lub dłużej po takim 'rytuale' czuję się naprawdę lepiej... nie jestem taki spięty,cyniczny i "dziwny",lepiej dogaduję się z ludźmi.
Ogólnie samego mnie to trochę zdziwiło,paliłem też rzadko wcześniej jednak niesprawdzony materiał a i w że tak powiem w mniej kontrolowanych warunkach,jednak domyślam się dlaczego tak to na mnie działa...
Wydaje mi się że to w dosyć sporym stopniu tłumi moje analizowanie wszystkiego dookoła,perfekcjonizm i mnie uspokaja,szczerze to tak naprawdę nigdy nawet za dzieciaka nie mogłem "rzucić wszystkiego w kąt",przestać myśleć o wszystkim i się wyluzować,to było dla mnie zawsze nierealne - przyznam że także nigdy nie miałem zbyt ciekawej sytuacji w rodzinnym domu... wydaje mi się że muszę się co jakiś czas wyłączyć i trochę 'ogłupić' , pewnie stąd wzięły się też moje problemy z alkoholem-jednak jak wiadomo alkohol często zamiast koić nerwy i smutek wzmacnia je potężnie.
Przypominam że chodzi tu o mnie - NIE NAMAWIAM DO TEJ METODY osobom z podobnymi 'zaburzeniami' do moich bo sam z doświadczenia wiem że marihuana działa bardzo różnie na różnych ludzi a sam też nieraz widziałem jakie ktoś może mieć po tym niezbyt przyjemne stany - czytałem że działanie thc na człowieka jest silnie uwarunkowane przez geny(zresztą podobnie w przypadku alkoholu)... koniec końców - nie namawiam ale na mnie działa pozytywnie , fakty są faktami.Naprawdę... czuję że w moim życiu nastąpił malutki przełom.
Doszedłem też do wniosku że powinienem być że tak to ujmę 'bardziej spójny wewnętrznie do mojej prezencji zewnętrznej (odnośnie kontaktów między-ludzkich).Ogólnie sam sobie mogę przyznać ze wizualnie prezentuję się nieźle ponieważ zawsze poświęcałem temu wręcz o wiele za dużo uwagi,sporo ćwiczę,nawet nieźle się ubieram itd. jednak zachowywałem się zazwyczaj jak stary,cyniczny i mocno pokręcony dziad - bardzo dużo ludzi zwróciło mi to uwagę , to chyba wprowadza ludzi w konsternację szczególnie jeżeli mowa o nowych znajomościach i znajomościach z kobietami...przez co jestem uznawany za "dziwaka",nigdzie nie pasuję.
Podsumowując mój stan się poprawił... nadal często czuję się 'zamknięty' i to że przez swoje dziwactwa sporo straciłem i coś jest ze mną nie tak jednak myślę że jestem na lepszej drodze niż byłem jeszcze jakiś czas temu kiedy zakładałem temat.Wiem że pewnie niewiele osób skusi się aby przeczytać ten post do końca ale chciałem jakoś dokładniej opisać swoje dalsze perypetie.