Hej! Mam 21 lat,jestem zaoczna studentką Ogrodnictwa.Szkoła mnie tak bardzo nie stresuje,nie przejmuję się nią tak bardzo,jak wtedy,gdy uczęszczałam do LO..Od 1.07 jestem bezrobotna.Ostatnio pracowałam w sklepie z obuwiem,praca niewdzięczna i nudna.W dodatku nabawiłam się w niej zapalenia kolana i od 3 tygodni siedzę w domu bo wcześniej kulałam jak pies..Wszystko mnie denerwuje,ale najbardziej mój chłopak i mama.Do tego można zaliczyć też długi,w jakie się pogrążyłam.Jestem osobą płaczliwą,wrażliwą,bezpośrednią,uczuciową,emocjonalną i niekiedy agresywną.Łatwo jest mnie wyprowadzić z równowagi.Moje zdrowie naprawde sie pogorszyło odkad jestem z moim chłopakiem,czyli trwa to juz 3 lata.Wiadomo,na początku był człowiekiem cudownym,miłym,szarmanckim,wrażlliwym,romantycznym, co najwazniejsze szanującym.Coś się popieprzyło,nie da się z nim wtrzymac pscychicznie.Nie daje obie rady.Moja mama od 2 lat ma do niego jakiś problem,teraz go nienawidzi i zakazała mu wchodzic do naszego domu,ustaliła nawet zasady w domu,że moze u mnie siedzieć tylko do godziny 21.Pózniej zaczeła mi docinać,kolezanka zaczęła ja buntować,stała się nieznośna.Z reszta moja mama od samego początku chciała mi wybierać chłopaków.Bardzo się zakochałam,chłopak był naprawde cudowny..Może i nadal taki jest,ale od 1,5 rou tego nie widzę.Wyzywa mnie,popycha,szarpie,niszczy moje rzeczy i rzeczy ,które sam mi kupił,stał sie chytry , kiedys nawet mnie kopnął i opluł.Nie wiem co mam dale robić...Jestem taka znerwicowana.Mieszkam teraz w Warszawie od 2 miesiecy.Jest okropnie,ciągle sie stresuje,płacze.Kiedy sie z nim kłóce ,zaczynamy się wyzywac i znów awantura.Strasznie zaczynam płakać,cała się trzęse,kłuje mnie w klatce piersiowej,podnosi mi sie ciśnienie.Nie wiem ...Czy ja jestem jakąs psychopatką?Czy poprostu mam jakąs chorobe o której nie mam zielonego pojęcia?Kiedy mieszkałam z rodzicami,tak samo stresowały mnie awantury w domu,kłótnie przede wszystkim z mamą..Nie mogę sie z nia nigdy dogadać.Ogólnie to byłm bardzo problemowm dzieckiem.Na ogół nie jestem głupia osobą,daję sobie rade w zyciu,dorabiałam na lewo na tipsach juz w gimnazjum,zawsze skąds miałąm pieniadze,nie prosiłam sie rodziców,no chyb,ze byłam w naprawde krytycznej sutyacji...Jesli chodzi o pieniadze,teraz ich nie mam.Mam dług prawie 2 tys,a na koncie tylko 130zł...Jestem załamana,musze coś wymysleć..Martwie sie,a nie chce w zaden sposób prosić bliskich o pooc.Jedyna osoba na jakiej mogłam polegac to był mój chłopak.Co najsmieszniejsze to musze ta kase zwróccic własnie jemu,za mieszkanie ,bo za mnie załozył, a teraz kazał mi oddać,wypomniał mi kazdy grosz,a kiedys nawet nie pozwolił mi kupić sobie chipsów z Tesco za 2zł.. Mieszkam z nim . Nie rozmawiamy ze soba,ciągle sie smuce przez niego.Serce mówi tak,rozum nie...Płacz,płacz..Może jestem naprawde jakas nienormalna??Ten człwoiek mnie wykonczy,ciagle mówi,ze jestem szmata,ladacznica ,kurwa,suką..Jestem mu wierna jak pies,nigdy z nikim nie pisałam,nie spotykałam sie,nawet z kolezankami...Nie pozwalał mi..Skąd ja mam wytrzasnąć ta kase?Co mam zrobić ze sobą?Jak mam zaałatwic sprawe z tym chłopakiem?Zostawić go?Nie daję sobie rady...To i tak nie wszystko dokładnie opisane...
Pozdrawiam,Kocica