Skocz do zawartości
Nerwica.com

yuki

Użytkownik
  • Postów

    5
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez yuki

  1. Nie było mnie tutaj ze 2 lata, ale ciąg dalszy nastąpił. Chodzę do psychologa od roku. Na razie mierzę się ze zdarzeniami z wczesnego dzieciństwa i zaburzeniami odżywiania. Do śmierci rodziców jeszcze nie dotarłam. Dżejmson, to co opisujesz brzmi również jak dysocjacja, która jest podstawowym mechanizmem obronnym polegającym na poczuciu oddzielenia emocjonalnego od zdarzenia, nieutożsamiania się z tą częścią własnego życia. Pamiętaj proszę, że to że nie czujesz, nie oznacza, że tych wszystkich trudnych uczuć nie ma. Tak naprawdę to trzeba wykonać ogromną pracę by je skutecznie wypierać, często kosztem pamięci, koncentracji i zdolności organizacji. Dziękuję wszystkim za odpowiedź. Gdyby ktoś chciał popisać to serdecznie zapraszam na priv :)
  2. yuki

    Nie wiem gdzie na studia

    Warto znaleźć w sobie choć trochę odwagi. Kiedy byłam w liceum, trochę wbrew mojej woli, ale dla mojego dobra musiałam wyprowadzić się do Warszawy. Ja - kompletny wrak psychiczny, z małego miasteczka ze wschodu Polski, trafiłam do klasy pełnej beztroskich warszawskich nastolatków. Tak bardzo przerażali mnie swoją różnorodnością, że przez pierwsze pół roku nie miałam ochoty z nimi rozmawiać. Sama nie wiem kiedy to się stało, ale wprowadzili mnie do swojego towarzystwa (mimo że byłam niezwykle nieśmiała i dowiedzieli się o mojej przygnębiającej przeszłości) i zżyłam się z nimi. Spędziliśmy razem 2 lata, a teraz będąc na studiach zamiast tworzyć nowe więzi, nadal najlepiej czujemy się we własnym towarzystwie. Pamiętaj proszę, że nawet jak ty sam siebie przekreślisz, ludzie dokoła nie zawsze robią to samo :)
  3. Samo czytanie tego co chcę usłyszeć oczywiście w niczym nie pomoże, ani nic nie zmieni. Szukam odwagi, aby zgłosić się po pomoc. Mój pierwszy post świadczy o tym, że do tej pory nie udało mi się odnaleźć jej w sobie. Dwa lata temu trafiłam na psychologa, który pomógł mi, ale sprawę śmierci mamy pominął. Teraz poszukuję psychologa, który pomoże mi przeżyć jej stratę i ruszyć dalej.
  4. Trzy lata temu zmarła przy mnie moja mama. Od tamtego czasu prześladuje mnie poczucie winy za to, że nieumiejętnie udzieliłam jej pomocy, że umierała w poniżających warunkach, że byłam jedyną osobą, która zdawała sobie sprawę z jej pogarszającego się stanu zdrowia, ale nie powiedziałam o tym nikomu dorosłemu. Po jej śmierci usłyszałam od dalszych członków rodziny, że faktycznie za późno wezwałam karetkę i to nie mógł być rak, bo cytując słowa jednego z wujków "tak się na raka nie umiera", choć mama od 3 lat była leczona onkologicznie. Chociaż nie utrzymuję już kontaktu z rodziną, w mojej głowie stale prowadzę batalię z tym co mi powiedzieli dodając nowe argumenty po ich stronie, przez co czuję się jak w pułapce. Obsesyjnie analizuję wieczór, którego umierała zwłaszcza moment kiedy po raz ostatni nabrała oddech. Po wypuszczeniu powietrza zapadła zupełna cisza i myślałam, że mój mózg dosłownie eksploduje. Jedyną osobą z jaką utrzymuję kontakt jest moja starsza siostra, która mówi że bez przerwy narzekam. Codziennie mam wrażenie, że mnie nienawidzi. Moim największym problemem jest to, że stałam się człowiekiem obojętnym, nie potrafię się skoncentrować, przez co mam problemy z nauką. Nie mam zainteresowań, żyję z przytłaczającym poczuciem niższości, ponieważ niczego sobą nie reprezentuję. Dostałam się do bardzo dobrej szkoły wyższej, ale tego też nie potrafię uszanować i nie zdałam kilku egzaminów. Ponadto, z jednej strony mam wrażenie, że wzbudzam w innych nienawiść i złość, ale z drugiej strony mam wokół siebie wielu życzliwych ludzi, na których mogę polegać. Boję się iść do psychologa, bo nie chcę usłyszeć, że za wszystkie moje porażki życiowe winię śmierć mojej mamy, albo że usprawiedliwiam niepowodzenia na studiach trudną przeszłością.
×