Dorastałam w patologicznej rodzinie, główne skojarzenia z rodzinnym domem to wyzwiska, nieprzespane noce, awantury, bicie i alkohol. Agresywna, pijana mama i bierny zastraszony tata.
Od małego powtarzano mi , że jestem nikim i na nic dobrego nie zasługuję. Mam młodszą siostrę , która wdała się harakterkiem w mamę. Ja byłam jak wół zaprzegana do roboty bo ona jest młodsza.
Poznając męża myślałam, że myslałam , ze los się do mnie uśmiechnął. Po kilku latach związku nie wytrzymałam sytuacji w domu i spytałam czy moglibyśmy razem zamieszkać. Wyremontowaliśmy sobie pokoik z kuchnią w jego rodzinnym domu. Wzieliśmy ślub. On mnie kocha -wiem o tym ale okazało się, że bardziej niż moja opininia liczy się dla niego zdanie rodziców i całe swoje życie podporządkowuje pod nich. Mąż od roku z hakiem nie pracuje i to ja utrzymuje nas . Nie podoba mi się ta sytuacja , że tak dużą rolę w naszym związku odgrywają jego rodzice ale jednak nigdy na ten temat się nie odezwałam.
Po każdym incydencie w myslach układam sobie scenariusze o tym jak mu wygarniam cały mój gniew i flustrację ale jak przyjdzie co do czego to siedzę cicho jak mysz pod miotłą. Gdy emocje trchę opadną to czuję się winna , że jestem niewdzięczną żoną i synową. Oni pozwolili mi zamieszkac u siebie a ja chce jeszcze stawiać warunki.
Teściowie kilkanaście lat temu wybudowali i zostawili dom w stanie surowym zamkniętym. Połowa jest dla mojego męża a druga część dla jego brata. Założenie było takie , że my sobie to wykończymy i będziemy tam mieszkać. Ale o wszystkim co , kiedy , gdzie i jak będziemy robić decyduje teściu. Ja nawet raz w życiu nie miałam kluczy od działki . Mąż porozmawia ze mną o wykończaniu ale i tak ostateczną decyzję podejmuje ze swoim tatom. Ja czuje się że to co mówię, ma głęboko w powazaniu i pyta tylko po to by mieć spokój.
Chciałabym porozmawiac z mężem o naszym małżeństwie i teściach ale wiem , że jak zacznę to on strzeli focha, bo nie widzi żadnego problemu. A ja się boję , że go urażę albo zdenerwuję.
W międzyczasie zmarł nagle zmarł muj tata. Mama z siostrą zostały same. Gdy skończyły im się pieniądze z polisy na życie taty została im tylko renat rodzinna. Mimo, że jest w podobnej wysokości do moich dochodów to im ciągle brakuje pieniędzy i ja mimo, że ja sama utrzymuje siebie i męża to jeszcze co miesiąc pomagam finansowo im. Mimo, że chciałąbym odciąć się od tej sytuacji to nie potrafie. Chociaż nie raz przekonałam się , że mama z siostrą to perfidnie wkorzystują bo przecież któraś z nich mogła by iść nich do pracy. Ale im się nie chce i wymyślają miliony powodów dlaczego nie mogą pracować a jeśli ja im ie pomogę to kto to zrobi??? Na każdą moją odowę stostuą szantaż emocjonalny.
Nie wiem czemu ale bardzo przejmuje się opiniami innych osób. Staram się zyć tak akuratnie aby nikt nie miał do mnie pretensji i nie mógł mi nic zarzucić. Krytyki boje się panicznie, więc we wszystkim się hamuję.
Ja mam momentalnie wszystkiego serdecznie dość. Chciałabym wziąść plecak spakować kilka rzeczy , wykrzyczeć wszystkim co o nich myślę i uciec . Nie daję sobie rady ze swoimi emocjami a tak na prawdę nie mam nikogo z kim mogłabym szczerze porozmawiac i wyrzucić to z siebie.