Skocz do zawartości
Nerwica.com

dora93

Użytkownik
  • Postów

    18
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez dora93

  1. właśnie albo ta uśmiechnięta maska albo szczerość do bólu. żadna z tych pozycji nie jest komfortowa dla słuchacza, zdaję sobie z tego sprawę. pracuję nad sobą, by znaleźć złoty środek i jakoś normalniej okazywać emocje, bez popadania w skrajności.

     

    własnie... a takim zachowaniu brak logiki, przez co czuję się jeszcze bardziej zagubiona i obca. wiem jak powinnam się zachować, a jak przychodzi co do czego nie umiem tego wcielić w życie.

  2. wyjść z doła udało mi się przed maturą. nie o to chodzi, że zaczęłam się uczyć. chodzi o kontakt z ludźmi. odbudowałam go na nowo. w węższym wymiarze, ale i tak nie narzekałam. przyjemnie wspominam ten okres, szczególnie urodziny. byłam pewna nadziei. tego dnia czułam się szczęśliwa i tyle, choć wcześniej wątpiłam, że ten dzień może tak wyglądać.

    teraz chyba znowu zaczęło się psuć... właściwie chodzi mi o jedną osobę, ale bardzo ważną - przyjaciela, który ciągle wyciągał mnie z czarnej dziury xd rozumiał jak nikt inny. czyli od tej pory, bez pomocy, radzę sobie z przeciwnościami losu. kwestia przyzwyczajenia. po prostu trochę mi zajmie oswojenie się z tą sytuacją.

     

    a bierności już nie chcę. stać w miejscu oznacza cofać się. czasem, na siłę, ale pilnuje by moje znajomości nie psuły się, a stale rozwijały ;)

  3. Śmiać mi się zachciało,jak usłyszałem dziś koleżanke że chciałaby być w mojej skórze, taa, w ciągłej samotności,nie ufając komukolwiek,ciągle się wahając i dołując, będąc zamkniętym w pułapce zastawionej przez samego siebie,ukrywając emocje i udając że wszystko jest ok..

    (oczywiście wiem że są ludzie z znacznie gorszą sytuacją), ale co może mieć do powiedzenia osoba która przyjaciółmi zawsze była otoczona?

     

    Ignorancja i niewiedza to taka piękna rzecz :roll: .

     

    czytam właśnie o sobie. a przecież można być samotnym mimo towarzystwa wokół. ignorancja - teraz ludzie nie zauważą nawet twojej smutnej miny, nie dostrzegą pustych oczu... uwierzą za to słowom - u mnie wszystko spoko. nie chcą wiedzieć więcej, bo po co szukać kolejnych problemów. jednak w głębi duszy tyle razy chciałam, by ktoś krzyknął - czemu kłamiesz, powiedz co ci leży na sercu. znajdę dla ciebie czas, by tego wysłuchać. prawdziwa troska o drugiego człowieka, którego niby dobrze znasz. czy jest jeszcze możliwa...

  4. Locust, racja. Mam kilku dobrych znajomych, ale sądzę, że nie są w stanie mnie do końca zrozumieć, by razem rozwiązać moje wątpliwości. Zwykłego towarzystwa - którego nie zamęczę na początku swoimi wywodami ;p Muszę sobie sama z tym poradzić. Nie widzę innego wyjścia. Już raz się udało. Teraz nie może być inaczej. Muszę tylko w to uwierzyć. Bratnia dusza - nie spodziewam się jej, bo za bardzo tego pragnę. Zacznie się układać, kiedy wyluzuje się i przestanę czekać.

  5. szkoda, że nie zalogowałam się tu tydzień temu...

    nie martwcie się na zapas ;) taki zlot to świetna inicjatywa. na pewno poznacie ludzi podobnych do siebie, wreszcie powiecie o tym co was gryzie, tym którzy naprawdę zrozumieją.

  6. dzięki za te słowa Anna. dosknonale o tym wiem, jednak kiedy ktoś w podobnym położeniu piszę ci o tym, trafia to bardziej do ciebie. muszę zmienić w sobie wiele rzeczy. na początek zaakceptować siebie. ale nie na parę tygodni, na całe życie. a film z chęcią obejrze :D

  7. Anna77

    wchodzę do domu i uśmiech znika z mojej twarzy, dokładnie. kiedy chodziłam jeszcze do liceum - trzymałam się. w szkole sprawiałam wrażenie osoby pewnej siebie, zadowolonej z życia. grę aktorską opanowałam do perfekcji. znajomi sądzili, że jestem pozytywnie nastawiona. często po wyjściu płakałam. nie interesowało mnie , że ktoś na ulicy to widzi. w domu koncentrowałam się na nauce, pozwalało mi to zapomnieć o dołach. matura uratowała mnie przed jeszcze większym dołem. jednak to znowu powraca.

  8. czytając wiele postów zastanawiałam się czy to forum jest dla mnie. w głowie kłębiły się różne pytania, przemyślenia - inni mają ciężej od ciebie, spotkała ich wielka krzywda. a co stało się tobie? dlatego pomyślałam, że to bez sensu. słowo - bezsens - towarzyszy mi od kilku miesięcy, chciałabym to zmienić, lecz nie wiem jak to zrobić.

     

    nienawidzę siebie. co z tego, że inni - na pozór - doceniają moją osobę, skoro im nie wierze. wszędzie doszukuje się fałszu. ktoś coś obiecał, co z tego, skoro potem nie odezwie się, oleje. ktoś chwali - jaka ty inteligentna, ładna. nie rozumiem tego. zdaje mi się, że nikt mnie nie lubi nie dostrzeże we mnie atrakcyjnej kobiety.czuję się bezwartościowa, niepotrzebna. czasem próbuje porozmawiać z kimś - powiedzmy - zaufanym, o swoim stanie. rozmowa przestaję słuchać w połowie mojego wywodu lub kiedy dobrne do końca komentuje żalenia standardowymi odpowiedziami typu - będzie lepiej, nie martw się.

    zawsze miałam niską samoocenę. niestety to pogłębia się.

     

     

    przed maturami wzięłam się w garść i zapomniałam o tym co męczyło mnie tak dobitnie od początku lutego. zaczęłam snuć plany, widzieć przyszłość w jasnych barwach. czekałam na koniec maja, pełna nadziei. byłam z siebie wręcz dumna - pierwszy raz od dłuższego czasu - że dałam sobie radę i wychodzę na prostą.

    to co złe powróciło. nie mogę po raz kolejny pozwolić sobie na taki dół, nie chcę tego znowu czuć...

    cały czas chce mi się płakać, snuje się po domu nie mając ochoty nigdzie wyjść, napisać do kogoś - też nie - od razu nasuwa mi się słowo na B. rodzice mnie nie rozumieją. twierdzą zgodnie, że wymyślam sobie problemy.

     

    w swoich oczach widzę pustkę, obojętność, apatię. gdzie podziała się radość z życia? jestem ciągle rozdrażniona, polubiłam samotność.

    nigdy nie miałam myśli samobójczych, lecz zaczęłam rozumieć ludzi którzy chcą pożegnać się ze światem.

     

    może to tylko przygnębienie, lecz mimo wszystko postanowiłam napisać na tym forum kilka słów.

×