Witam, Intel pisze o dentyście dwa razy w tygodniu, w Katowicach w Areszcie Śledczym, dentysta przyjmował raz w tygodniu w czwartki i często nie było go bo był na urlopie, zwolnieniu itp. Nie zastępował go nikt, no i człowiek czekał ze trzy tygodnie czasami. Oczywiście wyrywanie zębów i tylko wyrywanie zębów. Czasami antybiotyki ktoś dostawał jak miał większy stan zapalny. Ja czekałam na interwencję dentystyczną około trzech miesięcy z ciągłym bólem, bo dentysta napisał że w warunkach AŚ nie jest mi w stanie pomóc ze względu na uczulenie na środki znieczulające. I tak o to jak już wypuścili mnie na przepustkę losową straciłam cztery zęby i to na chirurgii szczękowej bo już były nie do uratowania.
Po prostu to jakiś koszmar w 21 wieku, przynajmniej ja tak uważam.
Oczywiście są przypadki, w których służba zdrowia ratuje sytuację więźnia, ale mówimy wtedy o patologii, która w więzieniu zaczyna wyglądać na człowieka. Bo przychodzi z resztkami uzębienia, a tam mu wyrwą, jak ma długi wyrok to nawet protezę zębową załatwią, ale człowiek taki zwykły, szary - wychodzi z więzienia wrakiem, wiem o czym mówię bo do chwili obecnej jeszcze nie udało mi się ustabilizować mojego organizmu...
-- 09 gru 2012, 09:37 --
Grypserka? nie ma żadnej grypserki na oddziałach żeńskich ale z tego co wiem na męskich grypserka to już historia, mówimy oczywiście o prawdziwej grypserce, a nie o pseudo - kiedy to facetom się wydaje, że grypsują...
U kobiet to w ogóle jeśli chodzi o jakiekolwiek zasady funkcjonowania wewnętrznego to jakaś żenada jest. Taki przedszkole - Proszę Panią, a ona to... a ona to tamto..., żadnych zasad , funkcjonowanie w grupie- każdy sobie rzepkę skrobie... Nie dość że musisz uważać co mówisz przy gadach to jeszcze trzeba być w celi na oriencie bo jakaś głupia baba na drugi dzień leci do kogo się da i klepie co mówisz i jak się zachowujesz i jeszcze dokłada swoje do tego...
Mnie to wykańczało i to cholernie...
Na kilkaset mogę spokojnie powiedzieć spotkanych osadzonych i 17 miesięcy izolacji, spotkałam tylko jedną osobę z którą mogłam swobodnie rozmawiać, tzn nie bałam się że to co powiem zostanie wykorzystane przeciwko mnie...
Poza tym wiesz na wolności wybierasz sobie znajomych, a kontakty z ludźmi, których nie lubisz ograniczasz do minimum. A tam w celi masz 8 bab z których (ja miałam to szczęście) tylko jedną akceptujesz, reszta Cię denerwuje, dołuje, i wszystko co najgorsze. I co dzień te same gęby... Można do głowy dostać... rano wstawałam i zastanawiałam się co dzień ile jeszcze wytrzymam... Ale wytrzymałam... Dzisiaj niestety jestem już inną osobą. Troszkę psychikę mam zrypaną ale taka jest chyba cena za to...
Oczywiście, że byłam tam na własne życzenie ale cena jaką przyszło mi zapłacić ni jak się ma moim zdaniem za przestępstwo, które popełniłam i tego jestem pewna.