Skocz do zawartości
Nerwica.com

Rafał44

Użytkownik
  • Postów

    32
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez Rafał44

  1. nowy_franek, Bóg nie odpowiada. Jeśli istnieje w takiej formie w jakiej opisuje go Pismo Święte, to patrzy na nas jak na jakiś kabaret. Ludzie zawodzą, są zmienni. A my dla samych siebie jesteśmy jedynym stałym punktem odniesienia. I chociaż zmieniamy się z biegiem lat to dla siebie samych jesteśmy dobrze znaną fortecą, którą musimy nauczyć się dobrze wykorzystywać do obrony.

     

    -- 25 cze 2012, 01:52 --

     

    Stark, byłem w kilku miejscach, które nie istnieją w rzeczywistości obiektywnej. Nie wiele z tego zrozumiałem. Ale jestem przekonany, że te podróże pozwolą mi poznać prawdę, która przyniesie błogość i spokój. Mam zamiar niedługo wyruszyć w kolejną. Może w końcu odczytam te symbole.

  2. Stark, dokładnie tak! Tak jakby życie samo w sobie było sensem. Kilka tygodni temu, może miesięcy - porzuciłem wiarę w Boga, ludzi. Moim Bogiem stało się życie. Ono ma dla mnie najwyższą wartość. Szukam racjonalnych wytłumaczeń takiego rozumowania, ale ostatecznie gubię się w gąszczu abstrakcyjnych myśli, mających sens tylko dla mnie. Prawdziwe życie toczy się w tej irracjonalnej sferze naszych umysłów. Tam jest odpowiedź na wszystkie pytania. Musimy tylko nauczyć się ją odczytywać.

  3. Stark, oglądałeś film "Zostawić Las Vegas"? Obiecałem sobie, że jeśli terapia w szpitalu nie pomoże mi wyjść z tego stanu to skończę tak jak główny bohater tego filmu. Terapia nie pomogła. Od tamtej pory minęło 5 lat. Nadal żyję. Co prawda w moich żyłach płynęły już różne substancje, ale nadal żyję. Coś jest w nas, że niepohamowana wola życia bierze górę.

  4. Stark, To zabrzmi paradoksalnie, ale gdybym wyszedł z depresji i innych zaburzeń psychicznych - czegoś by mi brakowało, za czymś bym tęsknił. Kiedyś zacząłem dopatrywać się czegoś wyjątkowego w swojej przypadłości, z czasem zaprzyjaźniłem się z demonami, które mnie odwiedzają. Tak jak każdy przyjaciel sprawiają, że czasem płaczę, a czasem śmieję się. Czasem wydaje mi się, że nie chciałbym wyzdrowieć. Chciałbym tylko móc ujawnić się bez skrępowania i obaw, że zostanę spalony na stosie...

  5. Snejana, a może to wrażliwość. Chłoniemy życie całym sobą, wiemy i widzimy więcej. Może to za dużo. O czym świadczy fakt, że ktoś potrafi rozpłakać się na widok wschodzącego słońca oświetlającego szczyty zielonych gór, wdychając krystaliczne powietrze i czując na swojej skórze poranną rosę? Moja dusza jest wtedy jak te góry - oświetlona ciepłymi promieniami słońca, które budzi się do życia.

     

    A avatar wziąłem z jednej z moich mrocznych podróży w głąb własnej świadomości.

  6. Dokładnie tak jest. W dodatku mam teraz coś czego najbardziej w sobie nienawidzę: chciałbym całemu światu wykrzyczeć jak mi źle. Ale po chwili uświadamiam sobie, że mam dwie ręce, dwie nogi, widzę, słyszę, czuję, mówię, oddycham. Mało tego: mam pracę, dach nad głową, mam co jeść, a nawet mogę realizować swoją pasję (w pewnym stopniu). Krótko mówiąc mam wszystko co jest potrzebne do życia, a nawet więcej. Moja radość powinna nie znać granic. A jednak jest mi to dosyć obojętne. Więc czego mi brakuje?

  7. Nie lubię się użalać nad sobą, ale jak zobaczyłem ten temat to nie mogłem się powstrzymać. Znów nic nie robię, to znaczy nic kreatywnego. Wlepiłem gały w monitor, piję kolejne piwo, prawdopodobnie obleję rok nauki w studium. Kolejny miesiąc zabieram się za załatwienie praktyk zawodowych i każdego dnia odkładam to na później. Odczuwam samotność, ale z ludźmi kontaktuję się tylko w ostateczności. Nie lubię ich i nie ufam większości. Pracy "szukam" też już dość długo - nie jestem bezrobotny, ale moja obecna praca zupełnie mnie nie satysfakcjonuje. Mam duże wahania nastroju - przez cały dzień czułem się wyśmienicie, a teraz marudzę na forum. W dodatku czuję się przez to mało męsko, nie powinienem biadolić tylko wziąć się w garść i żyć. Zaczął się już nowy tydzień i bezkresne morze możliwości, których najprawdopodobniej nie uda się wykorzystać...

  8. Mam 25 lat. Często doskwiera mi samotność, nie tylko fizyczna ale głównie psychiczna. Na depresję, zaburzenia osobowości i stany lękowe cierpię od ponad dziesięciu lat. Chciałem kiedyś założyć rodzinę, ułożyć sobie życie, miałem kobietę, mieszkałem z nią. Teraz jestem samotnym włóczęgą, zmęczonym życiem. Nie liczę na wiele, przyjmuję taki los, jakim obdarza mnie Wszechświat. Nie mam przyjaciół - wszyscy odchodzą z czasem, lub są - bo mają w tym interes. Do końca nie wiem czego chcę teraz. Wydaje mi się, że chciałbym poznać kobietę, która po prostu rozumiałaby mnie. Przyjaciółkę lub kogoś bliższego. Porozmawiałbym z kimś z Bytomia i okolic, spotkał się. Rzadko wychodzę z domu, ale nowa znajomość mogłaby mnie zmobilizować. A zatem, czekam na odpowiedzi.

  9. Owszem, nie jest proste, ale chyba warte zachodu, prawda? Trzy miesiące to dosyć krótko - wytrwaj rok a jestem pewien, że zauważysz pozytywne rezultaty. I koniecznie zmień lekarza.

  10. Poproś lekarza aby przepisał Ci jakiś antydepresant i zażywaj go długo, nawet jak na początku nie będziesz czuła się lepiej. Czasem potrzeba kilku ładnych miesięcy zanim zażywanie leku przyniesie pożądane skutki. Jak długo uczestniczysz w terapii? Na początku bardzo często jest tak, że musisz stawić czoła pewnym problemom, które zostały wydobyte z wnętrza Twojej podświadomości. Wtedy czujesz się gorzej. Ale dzięki temu poznajesz to, co nie pozwala Ci cieszyć się życiem i z czasem łatwiej będzie Ci przezwyciężyć depresję. Ja przestałem chodzić na terapię, zażywam jedynie Lafactin i czuję się po nim dosyć dobrze. Staram się odnaleźć rozwiązanie w sobie - tak ja Ci już pisałem. Inni ludzie są dla mnie jedynie podporą, drogowskazem, ale nie punktem odniesienia - to ja nim jestem. Ty też próbuj w ten sposób popatrzeć na swój problem.

  11. Nie wiem jakie leki brałaś i w jakich terapiach uczestniczyłaś, ale może powinnaś spróbować rozmowy z różnymi lekarzami i terapeutami. Każda taka rozmowa to szansa na wniesienie do Twojego życia czegoś nowego, lepszego. Ja na początku swojej choroby myślałem podobnie, brakowało mi sił i byłem przekonany, że będę ich miał co raz mniej. I rzeczywiście - przez pewien okres czasu tak było, ale dzięki życzliwym mi osobom i lekom, udało mi się go przetrwać. Nie wyzdrowiałem, ale jakby na nowo odnalazłem w sobie nadzieję i odrobinę siły, które powodują, że wciąż żyję. Nie będziesz cały czas smutna, uwierz mi. Jeśli chcesz ze mną pogadać to zapraszam również na PW:)

  12. Nie szukaj wyjścia poza sobą. Ono jest w Tobie. Na zewnątrz wypatruj jedynie drogowskazów. Pamiętaj, że im więcej trudu zniesiesz, tym silniejsza będziesz - chociaż czasem może wydawać się, że jest odwrotnie, to tylko pozory. Uparcie szukaj siły wewnątrz siebie, na pewno ją tam znajdziesz. Nie myśl o swoim umyśle, że jest chory - on jest wrażliwy, Ty jesteś wrażliwa. Nie uciekaj i nie bój się panicznie tego stanu. Spróbuj mu się przyjrzeć, poznać go, nawet oswoić się z nim i go polubić. Kto wie, może sam odejdzie, gdy zobaczy, że na próżno próbuje Cię stłamsić.

  13. Nie jest to do końca zależne ode mnie, ale od tego śmiesznego organu zamkniętego w czaszce, w którym przeróżne związki chemiczne mieszają się ze sobą, zdawać by się mogło, że w zupełnie przypadkowy sposób. Demony, które mnie odwiedzają mają bardzo przekonujące argumenty, że życie wcale nie jest piękne. Na próżno im zaprzeczam, są silniejsze. Wygrywa z nimi hydroksyzyna, ale nie na długo. Prawdziwa moc umysłu tkwi w uświadomieniu sobie pewnych rzeczy i przyjęciu ich za pewniki. Ja poszedłem w złym kierunku i teraz nocne zjawy mają nade mną przewagę. Dlatego dni, w których cieszę się z takich wspaniałości jak zachodzące słońce czy śpiew gwiazd nocą, są prawdziwym świętem.

  14. Na forum możesz liczyć na to, że Cię wysłuchamy, pocieszymy, wymienimy własne doświadczenia, ale nie pytaj nas co dalej. Nikt Ci tego nie powie, prócz Ciebie samego. Staraj się za wszelką cenę próbować odpowiedzieć sobie samemu na to pytanie. Nie szukaj rozwiązania na forum, w tabletkach, psychiatrach - oni mogą Cię jedynie nakierować, podpowiedzieć coś. Ale solucja tkwi w Tobie. Odnajdź ją. To trudne, wiem - ale po latach własnych starań wiem, że nie jest to niemożliwe.

  15. Witaj:) Każdy może mieć inny sposób na radzenie sobie w takich trudnych chwilach. Czasem wystarczy posłuchać ulubionej piosenki, czasem trzeba usiąść obok bliskiej osoby i z nią porozmawiać, a czasem nawet tabletki nie pomagają. Różnie bywa - znam to z autopsji. Jeśli chcesz pogadać to śmiało.

  16. Dzisiaj ucieszyłem się, że moje życie jest właśnie takie, a nie inne. Gdyby było inne - nie byłoby moje. A tak mam je na własność, należy do mnie. Nie zawsze mam wpływ na jego kształt, czasem wymyka się i idzie jakby swoją własną ścieżką. Wrażenie chaosu potrafi wtedy przytłoczyć, ale można w nim odnaleźć harmonię. Ucieszył mnie kolor wieczornego nieba, ciepłe światło nocnej lampy w pokoju i poczucie, że cokolwiek by się nie stało, będę próbował żyć dalej, swoim własnym życiem.

  17. Jeśli chodzi o mnie to kiedyś alkohol na mnie działał fenomenalnie - ale kaca zawsze miałem giganta ...niestety od pewnego czasu jak nawet wypiję kilka łyków piwa i dojdzie mi do żołądka i zacznie tam "działać" ..rozgrzewać to już czuję, że stoję nad przepaścią :( .

    I coraz częściej mnie to wkurza :( a jak jest u Was jak radziecie sobie z tym?

     

    Nie za bardzo rozumiem. Co Cię wkurza? Jeżeli alkohol źle wpływa na Twoje samopoczucie to go nie spożywaj.

  18. On sam musi chcieć pomocy. W przeciwnym wypadku nikt inny mu nie pomoże. Jeśli teraz nie ma w sobie na tyle silnej woli aby odstawić narkotyki to prawdopodobnie gdybyś do niego wróciła też by tego nie zrobił. Ale rozmawiaj z nim dużo. Może dasz radę przekonać go do terapii.

×