Skocz do zawartości
Nerwica.com

paprys91

Użytkownik
  • Postów

    2
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez paprys91

  1. tuka - podobnie mialem jeszcze 2 miesiace temu, od miesiaca nie mam juz atakow, zostala tylko D/D, ale ona jest okropna. Pamietam jak mialem ataki to myslalem "ile bym dal zeby juz mnie nie meczyly te ataki!". Na poczatku jak mi zaczely przechodzic, to balem sie ze trace zdolnosc do odczuwania ich (czyt. schiza), pozniej mialem taka apatie, ze prawie nic nie czulem, teraz cos tam odczuwam, ale ostro stlumione. D/D daje w kosc bo nie czuje sie kompletnie soba, a wszystko wyglada tez tak odrealnione, ponure. Nie potrafie sie zmotywowac na dluzszy czas do nauki, nie widze w tym sensu teraz. Terapia to podstawa, ale leki czasem tez sa potrzebne, zeby poprostu uregulowac chemie w mozgu, wtedy mozna lepiej skupic sie na terapii i dokladniej ja wykorzystac. Czasem jest tak, ze osoby dostaja D/D bez atakow paniki, poprostu od stresu i zmeczenia i to sie ciagnie za nimi latami. Rad - rozmawialem z facetem, ktory przez 5 lat mial taka D/D ze byl pewien ze ma schizofrenie, az wyladowal w szpitalu psychiatrycznym, gdzie skorygowali mu leczenie i jakos z tego wyszedl !!! Mysle ze psychiatra w Twoim przypadku to koniecznosc, probuj ile wlezie, nie poddawaj sie! Czasem pomagaja tez wakacje w cieplych krajach, zeby troche sie zrelaksowac. Mozesz stosowac tez trening autogeniczny Schultza, dziala dopiero po kilku miesiacach ale to pomoze Ci na dobry poczatek obnizyc napiecie, wtedy moze lepiej zlapiesz rownowage.
  2. hejka, mam prawie 21 lat, jestem tu nowy ale forum czytam od czasu do czasu. Ja na stany lekowe i depresyjne cierpie od 4 miesiecy, a D/D wlaczyla mi sie 2 miesiace temu. Dokladnie nie wiem co moglo u mnie byc przyczyna... z moja psycho doszlismy do wniosku ze prawdopodobnie to duzy, nieuswiadomiony stres z powodu rozpoczecia studiow i nagromadzone negatywne emocje z ostatnich kilku lat. U mnie zaczelo sie to dokladnie 27 pazdziernika 2011 (czyli juz rowniutko 4 miechy). Wraz z kumplem bylismy wyczerpani po pierwszych 6 tygodniach studiow, wiadomo - nowe miejsca, nowi ludzie, nowe zasady, duzo do ogarniecia, sieka totalna. Poszlismy sobie do kina na Paranormal Activity 3 na nocny seans, w kinie git, film ostro psychologiczny, w dodatku tematy ktore od zawsze mnie przerazaly (duchy, opetania, itp), ludzie wychodzili w polowie filmu, my doogladalismy do konca. Wyszlismy z kina, bylo ok, troche poprzezywalismy rozne sceny jak to po filmie. Wszedlem do metra i zaczelo sie - paskudny atak paniki, odrazu uczucie "umieram, cos sie ze mna dzieje, zaraz strace nad soba kontrole, zrobie komus krzywde, strace swiadomosc" itd. Przeszlo po kilku minutach ale juz czulem sie zmeczony i przerazony. I tak wpadlem w sidla leku. Wczesniej nigdy nawet nie wiedzialem na czym dokladnie polega nerwica albo nawet depresja, poprostu znalem te slowa ze sluchu, z widzenia na reklamach, dlatego kompletnie nie wiedzialem co sie ze mna dzieje. Noc mialem slabo przespana. Na drugi dzien bylem zmeczony i dopadaly mnie kolejne ataki. Pomimo ze bylem na silce, nic nie pomagalo mi zapomniec o tym koszmarze. Ataki mialem co 2-3 godziny i kazdy trwal 1-2h a do tego bezsennosc. Po pierwszym tygodniu, bylem tak wyczerpany, ze w piatkowe popoludnie, kiedy odpuscil mi jeden z atakow, z ulgi padlem na lozko i zaczalem gleboko oddychac, majac nadzieje ze jest juz po wszystkim. Niestety tak sie nie stalo. Ataki trwaly dalej, z taka sama czestotliwoscia (zdarzaly sie wyjatkowe dni, kiedy dawalo spokoj). Otepienie przyszlo po pierwszym tygodniu, pojawily sie mysli "czy widze to co widze? czy powiedzialem to co chcialem powiedziec?". Wszystko wygladalo jak za szyba, przytlumione, jakby mi sie wzrok pogorszyl albo jakbym byl pijany. Czasem mialem wrazenie ze jestem w innym wymiarze a ludzie ktorych znam nie sa tymi samymi ludzmi tylko wytworem mojej wyobrazni, a ja juz nie zyje, ze zeswiruje niedlugo, ze mam schizofrenie (chyba najglupsze natretne mysli jakie mialem). Pierwszy raz na terapie poszedlem 27 grudnia i po tygodniu ataki ustaly znacznie, ale tylko na 10 dni, pozniej powrocily i trzymaly do konca stycznia. Bylem na kilku wizytach biofeedback, tam wykazalo mi ze moje fale sa troche rozregulowane, szczegolnie te odpowiedzialne za koncentracje. Poprawilem je, ustabilizowalem i przestalem chodzic. Do dzis mam "spokoj" z atakami, ale hustawki nastrojow sa okropne. Do tego wkradla sie apatia, moje emocje sa naprawde ostro przytlumione, ostatnio calujac sie z jedna dziewczyna wogole nie odczuwalem zadnej przyjemnosci, zadnej euforii, jakby to do mnie wogole nie docieralo... pustka. Najgorsze jednak z tego wszystkiego jest D/D zdecydowanie. Od 2 miesiecy mam tak, ze jest hustawka emocjonalna, trwajaca 3-4 dni, a pozniej wprzychodzi takie "uspokojenie", "wyrownanie" i trwa ono z 2 tygodnie. Zaczynam sie przyzwyczajac, powolutku zauwazac strzepki siebie, wracam do normalnego funkcjonowania, i nagle bum! Znowu hustawka! To mnie mocno deprymuje, bo nie moge w koncu wrocic do zdrowia. Czytalem rady roznych ludzi tutaj ktorzy wyszli z D/D, mowili zeby nie zwracac na to uwagi. OK, udaje mi sie to osiagnac, ale tylko podczas tych 2 tygodni spokoju, pozniej przychodzi hustawka, jest zalamka i zabawa zaczyna sie od nowa. Czy Ci ktorzy z tego wyszli, mieli tak samo? Ogolnie podczas tych kilkudniowych hustawek emocjonalnych mam wrazenie jakbym codziennie czul sie inaczej, kompletnie nie czuje sie soba. Z dluzszej perspektywy czasu, mam wrazenie jakby z tygodnia na tydzien bylo coraz gorzej. Koncentracja jest w kiepskim stanie, pamiec zrobila sobie wolne, czasem jestem taki zdekoncentrowany ze np. biore tran w syropie i zaraz siegam po szklanke, nagle patrze i mysle "kurcze, po co mi ta szklanka, chcialem wziac lyzeczke, skup sie czlowieku!". Takze jak widac nawet proste czynnosci czasem sie myla. Totalne pogubienie w czasie, nie odczuwam jakos dni i miesiecy. Dzis jest poniedzialek, a jakos wogole sie tego nie czuje, dni sie zlaly ze soba. Czy ktos z was tez tak ma? Dla mnie D/D jest absolutnie najgorszym objawem zaburzen nerwicowych. Juz wolalem te ataki paniki, niz D/D bo wtedy czlowiek nie widzi w sobie... siebie! Takie uczucie jakby moj umysl nie ogarnial wszytkiego co sie wokolo dzieje, jakby duzo bodzcow umykalo uwadze. To jest podobno spadek koncentracji uwagi. TUTAJ PYTANIE DO LUDZI KTORZY WYSZLI Z D/D - czy ktos zauwaza podobne objawy do moich? Z gory serdecznie dziekuje za odp!
×