Skocz do zawartości
Nerwica.com

e123456

Użytkownik
  • Postów

    12
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez e123456

  1. e123456

    czesc

    Myśl o pr.jazdy była pół roku temu, gdy myślałam, że prawie wyzdrowiałam. Teraz to zupełnie niaktualne tak jak większość spraw. Parę tygodni temu słyszałam w tv, że w przyszłości ciężkie przypadki depr. będą leczone poprzez operację na mógu. To ogramna nadzieja dla wszystkich chorych. Choroba zagrożona operacją na otwartym mózgu będzie traktowana poważnie i ze współczuciem przez innych tak jak teraz chocby choroby serca. Ja NAPRAWDE chciałabym ezystować normalniej i NIE MOGE. Muszę jeszcze życ a raczej męczyć się z powodu syna jeszcze chociaż 2 lata. Dziękuję Wam za dobre słowa. Dziś mało spałam, ale mózg pracuje mi nienajgorzej i nawet chce mi się ubrać i iść do dziennego szpitala (chodzę już prawie dwa m-ce).
  2. e123456

    czesc

    Ostatnie dni trochę lepiej ale klucha w gardle męczy mnie codziennie. Nie mam nikogo do wspomagania. Od wielu lat sama wychowuję syna, staram się nie obciążać go swoją chorobą ale i tak nie jest mu łatwo. Matka mnie niby wspiera. Pół roku temu w trakcie rozmowy powiedziałam jej, że może na stare lata zrobiłabym jeszcze prawo jazdy. Zrobiła groźną minę i powiedziała "PRZECIEŻ WIESZ, że się do tego nie nadajesz" i tak było zawsze. Czytam Was i wiem, że niektórzy są wspierani przez bliskich. Słowa od Was wpisane dla mnie podnoszą mnie czasem na duchu. Rada niektórych nikomu nie mówić o chorobie, ale mnie jest wszystko jedno kto wie, co pomyśli, jak bardzo się uśmieje i tak już jestem jedną nogą poza tym wszystkim. Od dwóch tygodni biorę Efektin, czy coś takiego. Może pomoże, a jak nie to trudno. Dziękuję Wam za słowa pociechy.
  3. e123456

    czesc

    Dziękuję tym, co napisali do mnie. Wczoraj niby coś robiłam, poszłam na pocztę, krótki spacer, pozmywałam naczynia z dwóch dni. Ale ja cały cas mam w sobie te myśli, że i tak to nie ma sensu, przedłużenie agonii o kilka dni. A jak przyjdziee ten najgorsze chwile to znowu wielki ból samotność i koniec. Strasznie się boję. Zwlokłam sie z łózka, od czwartej nie spałam, Ide o szpitalika. Zimno dziś i leje lubie ostatnio taką pogodę, słońce mnie denerwuje. Ewa.
  4. e123456

    czesc

    Wczoraj miałam okropny dzień, cały. Dziś jest troszeczke lepiej. Dziękuję Wam i Bogu, że przeżyłam wczorajszą niedziele. Boję się następnych dni, będę tu z Wami. Dziękuję [ Dodano: Dzisiaj o godz. 9:10 pm ] Co to za okropne g... ta choroba. I świadomość takiej totalnej samodestrukcji,której nie można opanować. Dziś jako tako a co będzie jutro aż zatyka w środku. DZIĘKUJĘ ANIU
  5. e123456

    czesc

    Wiem, że wiecie co czuję, że znacie to, dziękuje.
  6. e123456

    Nowa na forum

    Są takie doły, bo niektórzy umierają samobójczo.
  7. e123456

    czesc

    Kochani pomagajcie mi, zdrowi nic nie rozumieją, dziekuje
  8. e123456

    czesc

    Nie chcę obciążąć nikogo. Nie widzę żadnego sensu i dziwi mnie okropnie,ze inni ludzie , choćby ci których spotykam na ulicy widzą jakiś sens istnienia. Synnowi jest też nielekko. Syn mnie prosi ł o jeszcze chociaż dwa lata. Dlatego zdecydowałam się na szpital. Jeżeli pogorszy mi się jeszcze bardziej to obiecuję wam i obiecałam mojej lekarce, ze pójdę do kochanówki. Teraz na zmianę to leżę to robię na drutach. Czytam wszystko co piszecie mnie i innym też. dziiekuje Waamm. [ Dodano: Dzisiaj o godz. 7:01 pm ] Róza masz dwóch synów, to pewnie wzajemnie się wspierają. Dziś jest beznadziejny dzień, jutro idę do szpitala. Róża napisz mi coś. Jak sobie dajesz radę, gdy jest najtrudniej.
  9. e123456

    czesc

    Czytam tu dużo o Was, nie dopisuję sie , bo nie mam siły na pocieszenia innych a dołować ich nie chcę, Ale mam jedną radę nie doprowadzajcie sie do stanu, gdy jest już wszysko jedno, gdy nie chce sie wstać z łóżka, gadać z kimkolwiek, nawet mycie się to za duży wysiłek. Jak tylko czujecie, że coś nie tak to bez wstydu od razu lećcie do lekarza, natychmiast. Ja jestem na dnie a teraz tylko cud może mnie uratowac. Zbieram tabletki i liczę (a jednak) na cud. [ Dodano: Dzisiaj o godz. 12:17 pm ] Ja chyba nigdy nie byłam szczęśliwa. Dziś lęże, płaczę, jutro szpital, robię trochę na drutach, aha wstawiłam rosół, niech sie gotuje, syn poszedł na rower, będzie za 3 godziny,chce isc na architekturę, włosów nie myłam 3 tygodnie, muszę umyć, ale teraz sobie trochę poleżę. Cinnamon moje zejście może być wyzwoleniem dla syna. Ma coraz więcej swojego życia i to dobrze.
  10. e123456

    czesc

    Czekam na deszcz, słonce mnie dobija. gdzie i jak szukać jakiegoś punktu zaczepienia w tej lawinie bezsensu. Nie wiem.. może synowi (17lat) bardziej przeszkadzam swoim depresyjnym stanem i wolałby byc sam. Moze juz poradzil by sobie. chcialabym aby mial juz chociaż 20 lat. Jestem bardzo samotna i zdruzgotana.
  11. e123456

    czesc

    Moja lekarka nakłaniała mnie wczoraj na odział całodobowy, ale nie chcę, boję się, nigdy nie byłam. Z drugiej strony znajoma w styczniu powiesiła się, była zamożna, ładna, miała rodzinę, bogate życie towarzyskie, sporty ekstremalne i wszystko sie zawaliło, nie męczy się już. Dieki, że mam od Was parę słów. Boże jaki cięzki dziś dzień.
  12. e123456

    czesc

    Może pobędę z Wami tu trochę, nie wiem. Choruję na depresję od 3 lat, rok temu było już jako tako. A teraz znowu żle. Chodzę (pierwszy raz) na oddział dzienny szpitala. Muszę jeszcze pożyć chociaż 2 lata, dla syna. Nie wiem, czy dam radę. Szukam jakiegoś punktu zaczepienia aby znaleźć choć odrobinę sensu, ale nadal czarno jak w grobie.
×