Zaczne od tego, ze ciagle czuje lęk, lęk przed wszystkim. Boje sie zycia, boje sie odpowiedzialnosci, zalatwiania spraw, pracy do ktorej nie jestem w stanie sie zmusic. Boje sie nawet wychodzic z domu, nienawidze ludzi poniewaz wydaje mi sie ze sa z natury zli dlatego jestem aspoleczny. Jezeli musze wyjsc gdzies to raczej probuje zalatwic to jak najszybciej aby spowrotem wrocic do domu gdzie czuje sie wmiare bezpiecznie chociaz tez nie zawsze. Czesto strach paralizuje mnie do tego stopnia ze popelniam glupie i podstawowe bledy np. podczas zdawania egzaminu na prawo jazdy nie potrafilem okreslic kierunku w ktorym mialem wlaczyc kierunkowskaz a wkoncu jezdze juz kilka ladnych lat i podwyzszalem kategorie aby miec uprawniena na samochody ciezarowe - dlatego z kierunkowskazami nie powinienem miec najmniejszych watpliwosci.
Czesto na zwykla uwage ze strony innej osoby reaguje agresywnie poniewaz wydaje mi sie ze zewszad czycha na mnie niebezpieczenstwo. Nie potrafie zmusic sie do podjecia jakiejkolwiek pracy jak juz mowilem, panicznie sie boje.
Mam rowniez klopoty z bezsennoscia, leze czasami po kilka godzin niejednokrotnie trzesac sie ze strachu przez przyszloscia, co ze mna bedzie i jak mam sobie niby poradzic.
Moj ojciec byl alkoholikiem odkad pamietam sytuacja w domu byla napieta a problemy rodzicow w duzej mierze dotykaly takze mnie jako dziecko.
Nie mam pojecia co zrobic w tej sytuacji, boje sie nawet isc do psychologa aby ten nie byl dla mnie niewyrozumialy.
Zawsze myslalem ze to kwestia mojego niesmialego charakteru, ze taki poprostu jestem
co robic?