Witam
Korzystając z okazji, że spotkam tu zapewne o wiele bardziej doświadczonych życiowo ludzi, przedstawię wam swój problem.
Otóż, z początkiem mojej przygody z sexem przynosił mi on ogromną przyjemność. Z przyczyn osobistych przestałam uprawiać sex z moim chłopakiem na 4 mies. - w trakcie pękła nam prezerwatywa i z wielkim trudem znalazłam ginekologa, który przypisał mi tabletkę 72h. Kosztowało mnie to wiele nerwów oraz godzin spędzonych na płakaniu i zamartwianiu się.
Jednak trudno jest wytrwać w zupełnym celibacie, więc musieliśmy się zadowolić sexem oralnym i tzw. pettingiem.
Po tym czasie przyjemność z sexu jest zerowa. Raczej chyba nic nie mogło się 'tam' uszkodzić... tak myślę.
Czuję, że on we mnie jest, czuję jego ruchy itp. Natomiast przyjemności z tego nie ma żadnej.
Próbowaliśmy różnych pozycji i paru dupereli, które podobno wzmacniają doznania - nic nie pomogło. Nie mam pojęcia w czym tkwi problem. Mój chłopak mi się podoba, kocham go, do sexu też nie jestem zrażona...
Na pewno problem nie leży też w nim - ma się czym pochwalić, a w łóżku bardzo się stara.
Ja nie mówię tu o orgazmie, bo to już dla mnie jest szczyt marzeń, ale chociaż o jakiejś przyjemności, bo jak na razie, nie ma jej w ogóle.
No cóż, liczę na wasze rady i na jakąś burzę mózgów