Skocz do zawartości
Nerwica.com

Demonniczna25

Użytkownik
  • Postów

    47
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez Demonniczna25

  1. Chciałabym się poradzić bo jednak pewna sprawa doprowadza mnie czasem do łez i poczucia bycie nieatrakcyjną albo jakaś nie wiem beznadziejną...Jest to dla mnie bardzo intymny , trudny temat ale sama nie wiem jak sobie z tym poradzić...Po prostu chodzi o to że mój chłopak nie ma takiego temperamentu w sprawach intymnych i co ważniejsze ochoty..i czasem bywa tak jak bywało nie dawno że głównie on mi odmawia..na początku naszej relacji to ja jemu nie pozwalałam na za dużo a teraz jakby role się odwróciły..on twierdzi że ja chcę za bardzo a dla mnei to jest normalne i zdrowe...Czasem się nastawiam , później jestem rozczarowana i oczywiście płaczę bo nie potrafię nad tym zapanować , nie jestem dobra we wstrzymywaniu łez...Nie wiem jak znaleźć jakś złoty środek on nie chce sie umawiac na takie rzeczy i jemu to nie jest tak w życiu potrzebne jak mnie...No a mnie dość bardzo bo to ma wymiar pokazania sobie największych uczuć itp... Miałam myśli że no tak biednego faceta chce wykorzystać i ja jestem za bardzo naplona no ale halo no nie za bardzo...nie chce na siebie wrzucać mimo ze w takich momentach czuję się kiepsko jak dostaję odmowę i nie wiem jak sobie z tym poradzić... Czy jest jakiś złoty środek albo jak sobie radzić z takimi odmowami bo ja mam taką reakcje że jak mi odmawia to myślę sobie no tak no to teraz to w ogóle już i tylko wtedy kiedy on chce...do tego jak on widzi że ja bardziej chcę to wtedy on mniej...Ale jak ja się nie nastawie to często sama mam średnią ochotę..Może ja jestem jakaś zła może ja tylko liczę w związku na jedno..zachowuję się jak facet który chcę non stop i sie tym dziwię dosc mocno bo zazwyczaj własnie faceci tak mają ...tutaj jest odwrotnie a kobiecie chyba trudniej jest pogodzić się z odmową w tych sprawach bo można poczuć się na prawdę że coś nie tak ...różne wizje , milion myśli...Dla mnie ważne są dwie sfery i równie ważne , dla niego życie seksualne nie jest tak istatne a na pewno mniej istotne...może dlatego to wynika że nie był w związku z nikim przez 6 lat i ogólnie nie był w poważnym związku a ze mną jest już w swoim takim poważniejszym i ja w sumie też...

  2. Więc mam depresje , staram się walczyć , przeszłam nie dawno duże załamanie i refleksje na temat swoje życia bądź nie życia... Pewien etap , mam nadzieje mam chyba za sobą , chociaż są takie okropne dni w których najbardziej dokucza samotność z którą sobie źle radzę albo jakieś inne myśli... do tego od grudnia totalnie brak mi sił do życia do wyjścia z domu , co innego własnie było gdy nie było śniegu , większa motywacja , cześciej wychodizłam. Teraz potrafie przesiedzieć cały dzień w domu , szczególnie jak jest zimno , takie temperatury okropnie na mnie wpływają zupełnie inaczej jestem w stanie poradzić sobie latem , choć też mam załamki to wiecej motywacji i siły by działać jednak , nawet w gorszym czasie... Przechodząc do sedna sprawy , chciałam zakupić taką o to lampę http://www.elmedico.pl/product-pol-453-Lampa-antydepresyjna-Beurer-TL-60.html Za 300 zł... inne wyglądają znacznie bardziej bajerancko itp ale nie stać mnie na nie , akurat na to zaoszczędziłam ... chciałam się tylko tak upewnić moze o opinie jakąś albo ktoś miał podobnie do mnie i korzystał z tej lampy , czy pomaga ? Może jakieś propozycje innych lamp w mniej wiecej tej cenie ?

  3. Dzięki :)

     

    -- 17 lis 2013, 00:33 --

     

    Candy14, jak mieliby sie pokochac, jezeli miedzy nimi nie byloby porozumienia. Nastolatkowie a trzydziestolatkowie maja inne priorytety.

    Znam dużo starszych ludzi co akurat zachowują się mniej odpowiedzialnie i rozsądnie ode mnie :D więc taak , zależy wszystko od danej osoby :) lecz fakt że przy zbyt dużej różnicy wieku, trudniej jest się dogadać ale to też w sumie wszystko zależy...

     

    -- 17 lis 2013, 00:39 --

     

    Cześć. Z reguły faceci się ogłaszają. A tu pani demonniczna25, chociażby się wydawało, że powinna być demonniczna18. :D

    Raz tylko byłem w Łodzi.

     

    Dużą część życia spędziłem na narzekaniu i mój skill podrywacza jest raczej niski. Nawet nie wiem co mam powiedzieć. :P

     

    Lubię podróże przez internet, takie na żywo czasami, zdjęcia kiedyś pstrykałem, kiedyś pasjonowałem się modelarstwem. No i lubię słuchać muzyki.

     

    Hej :) W sumie Łódź nie jest za ładna przynajmniej teraz w okresie jesienno-zimowym to tak średnio mi się podoba ale za to latem potrafię docenić bo jakiś urok ma to miasto jednak , przynajmniej wolę mieszkać tu niż w Warszawie tam za tłoczno itp. :P Każde miasto będzie mieć jakieś plusy i minusy w sumie chociaż ja i tak kocham Barcelone :D Słuchać muzyki również lubię , podróżowanie kocham :D zdjęcia również lubie robić z tym że nie udolnie mi to wychodzi często :P

     

    -- 17 lis 2013, 22:54 --

     

    A co do nicka , to może nie jestem taka demonniczna :evil: wręcz odwrotnie :angel: chociaż ... :)

  4. Hmm to ja dzisiaj miałam jakby swój przełom jeśli chodzi o płakanie na terapii , chyba dlatego że po prostu przez ostatnie dni tyle mnie zraniło i juz sobie nie radziłam ale tak dzis w sumie pierwszy raz i przez cała terapię. Jakoś mam tak jeśli już jest jakiś taki temat trudny dla mnie a dziś to w ogóle nie wiedzialam od czego zacząć i sobie przepłakałam :D . Nigdy wcześniej mi sie to az tak nie zdażylo żeby nie móc z siebie praktycznie nic u niej wykrztusić a chodze już rok , jakoś po tym jak mi wygernała lekko że strasznie chowam emocje w sobie itp. to mimo że trochę o tym wiedziałam to nie aż tak to było oczywsitę i rzeczywiście potrafię już bardziej cos z siebie wyrzucać ale chyba nawet momentami trochę za dużo a kiedyś byłam znacznie bardziej sztywniejsza.

  5. Witam :) Mieszkam w Łodzi. Mam 18 lat , jestem bardzo wrażliwą romantyczką , spokojną kochającą podróże , Hiszpanie , lubiącą czytać ,robić zdjęcia.Ot krótki mój opis w sumie najbardziej mnie można poznać po prostu rozmawiajac. Szukam kogoś kto by mnie zrozumiał , zaakceptował pokochał taką jaką jestem i był po prostu gdy jest też źle. Może akurat jest ktoś kto szuka podobnie albo jest z Łodzi też ? Pozdrawiam.

  6. Też zgadzam się, że powinnaś kontynuować terapię. Ale czy to terapeuta postawił taki warunek, że rodzice mają się zjawić bo inaczej terapia będzie przerwana? Jeżeli tak, to zmień terapeutę. Masz osiemnaście lat i to ty decydujesz, czy i komu chcesz powiedzieć, co jest nie tak i co się dzieje na spotkaniach. Terapia ma być czymś prywatnym, no chyba że to terapia grupowa (a i tak wtedy jest nacisk, żeby to, co się dzieje na spotkaniach nie wychodziło na zewnątrz - wiem to bo skończyłam i taką, i indywidualną). Poza tym słysząc, że rodzice nie chcą przyjść i ci pomóc, tym bardziej nie powinien przerywać terapii. Przynajmniej tak mi się wydaje, chociaż terapeutką nie jestem. Rodzinę masz rozbitą, czyli rozumiem, że rodzice żyją w separacji? Jesteś w stanie coś więcej o nich napisać? No i jeszcze ważne jest jaki masz kontakt z dziadkami (bo pewnie już dłużej u nich mieszkasz?). Jeżeli nie chcesz o tym pisać, na forum to nie musisz, albo możesz to zrobić na priva:). Co do komplementów, to ja z kolei kiedyś myślałam, że jak ktoś mi mówi coś miłego, to albo sobie żartuje, albo chce się podlizać i mnie wykorzystać w jakiś sposób. Być może największa bariera tu tkwi w tobie. Niestety, to tak działa, choćby nie wiem jaką miłą i szczerą rzecz ktoś ci powiedział, to ty - jeśli nie będziesz miała dobrej samooceny - i tak odbierzesz to na swój sposób, czyli na swoją niekorzyść). Ja miałam na terapii zadanie polegające na wypisywaniu codziennie wieczorem wszystkiego, co zrobiłam danego dnia dobrze. Łącznie ze wstaniem z łóżka (w depresji to jest przecież trudne, bo nie masz motywacji), zauważeniem, że jest ładna pogoda itp:). To samo możesz zastosować do swoich zagrożeń: jesteś zagrożona np z polskiego i z matematyki, ale z biologii już nie, mimo, że masz zły okres i jest ci bardzo ciężko. Każdy kiedy ma jakiś duży problem to w jakimś sensie funkcjonuje gorzej, niż by mógł, gdyby tego problemu nie miał. Tu nie ma wyjątków:).

    Bardzo Ci dziękuje , pomogłas mi tym co napisałaś :) tak terapeuta postawił taki warunkek ale już chodze gdzie indziej, z tym że od nowa zaczynam i jakby troche czas stracony, przez to przerwanie tamtego cyklu spotkań. Mieszkam u dziadków od kąd pamiętam , czyli od urodzenia , kontakt mam dobry troche sie kłócimy bo babcia broni moją mame która jest dla mnie zła i jakby troche sie nade mną wyżywała ,nawet bardzo, dziadek jest neutralny ale przychylnie nastawiony do mnie a ze swoja córka czyli moja mamą wogóle kontaktów nie utrzymuje teraz już mamie nie pozwalam za to są kłótnie z nią. No tak rodzice są małżenstwem papierkowo w rzeczywistosci rzadko sie widują i zdradzaja tak wogóle... także nie zła kicha lecz z tatą mam dobry kontakt no a o mamie to mi sie nie chce mówić , sama potrzebuje pomocy i to bardzo jakiegiegos terapeuty bo jest bardzo agresywna , rozchwiana i wyzywa sie na ludziach... tez tak zaczynałam rok temu na babci sie wyzywac ale to sie skonczylo choć i tak sytuacja mnie przerasta , teraz zazwyczaj wiecej placze , nie krzywdze innych bo to taka nie jestem.

  7. Hej. Zarejestrowałam sie na tym forum rok temu gdyż w tamtym roku zaczeły sie nasilać moje objawy , zapisałam sie wtedy na terpaie która zostala przerwana gdyż rodzice nie chcieli sie zjawić na spotkanie ( maja mnie w supie). Przez pewien czas czułam sie dobrze , miałam wachania lecz terapia okazywla sie skuteczna :) jednak gdy została przerwana wszystko powróciło jak bumerang. Od Września zaczeło sie pogarszać jeszcze bardziej a że nie dawałam sobie rady z chodzenim do szkoły więc udalam sie do psychiatry. Biore od końca listopada lek Seronil po pół tabletki dziennie , stwierdziła u mnie właśnie objawy depresji i przepisała mi taki lek po którym na początku jakoś dziwnie sie czułam ale potem wszystko wróciło do normy , jednak obawialam sie i obawiam że już jestem uzalezniona od tego leku ;/ a tego bardzo nie chciałam gdyż mam 18 lat nie całe i stosowanie takiego leku przez dłuższy nawet czas chyba nie jest za dobre zwłaszcza że mam słaby organizm i silenie reaguje , jednak widze że gdyby nie ten lek dużo gorzej bym sobie teraz radziła . Podobno można go odstawić po pół roku stosowania i taki mam też zamiar bo nie chce go brac kilka lat , chce wyleczyć siebie ale definitywnie a ni tylko pomoc leku. Ogólnie to pisze teraz tutaj bo czuje sie bardzo zdołowana ,winna tego że mam zagrożenia na semstr że nie ucze sie dobrze . Obwiniam siebie o wszystko co nie zrobiłam tak aby było dobrze , rozmyslam i płacze ;( Czesto mnie to dopadało , płakalam po szkole jak tylko wracałam z samotnosci braku miłości i przyjaciól . W szkole nauka srednio idzie a rodzine mam rozbitą do tego rodzice mozliwe że będa sie rozwodzić a ja sama mieszkam u dziadków gdyż rodzice chcieli robić kariere od małego jestem u dziadków. Okazało sie ponadto że tata chce wziać rozwód bo ma dziecko z inna kobieta a ja zyskałam młodsza siostre i tata oklamywal mnie i mame bo siostra ma już kilka miesięcy. Poznałam też chłopaka przez internet z którym pisałam 3 miesiac i okazało sie że robił ze mnie żarty a potem poznalam drugiego z którym sie spotkałam i któremu uwierzyłam jestem z nim ale dzieli nas odległość bardoz dużo i mamy możliwość jak na razie spotykac sie za miesiąc dopiero , jest moim chłopakiem ale boje sie zaufać , boje sie zdrady a wyczuwam że możliwe iż mnie zdradza bo jest starszy ;( Czuje sie oszukiwana przez wszystkich teraz , każdy komplement w moją strone odbierma z przymrużeniem jakby tylko chcieli ofierze i frajerce zrobić miło żeby nie płakała albo bo żal jest im mnie... czuje sie niepotrzebna , śmieć.

  8. Mam 17 lat , byłam nie dawno u lekarza psych. przepisała mi ten lek dodam ze od roku mam takie problemy i rok temu kazał mi zapisac sie an terpaie co uczyniłam i zmieniłam terpaeuta teraz chodze do innego który kazał mi isc jeszcze raz . Dziś zazyłam ten lek i gorzej sie czuje ( dodam ze rodzice nic nie wiedza nie mieszkam z nimi ale maja wladze i utrzymuje kontakt ale wysmiewali moja terpaie i uwazaja ze miesza mi w glowie wiec o tym ze taki lek sobie biore nie wiedza...) Zazyłam pół tabletki co prawda ale jakos bola mnie oczy , gorzej widze i czuje sie gorzej niz wczoraj... Nie wiem czy w moim rpzypadku jest to konieczne czy moze dac sobie spokoj i spróbowac jeszcze samemu sie zmagac z tym bez lekow czy wyprobowac przez tydz. i zobaczyc jak bd działał. Z tym że ja chodze do szkoły do 2 klasy liceum ! Za rok mam mature i źle sie ucze przez ten brak sily i badz zbyt duza nerwowoac zauwazylam ze jestem dzis spokojniejsza ale tez nic mi sie nie chce... a chodzilo mi raczej o cos co pobudziloby mnie , nie moge sobie pozwloic na zawalenie tego i zastanwiam sie jako iz dopiero zaczynam czy przetestowac czy przerwac czy wogóle to kiepski pomysł ?? Jak myslicie moze ktoś tez bierze ten lek prosze o opinie i poroady , może jestem za młoda na to moze stosowac tylko jakies suplementy diety na pobudzenie badz cos takiego nie wiem błagam help me :bezradny:

    Problemy takie jak stany depresyjne oglonie depresja ale nie taka ciezka mocna i nerwowość , brak sił wiary w siebie brak energii ...

  9. Rzadko można kogoś spotkać z tego samego miasta z internetu nawet na takim profilu. W domu kultury to nawet te zajęcia kosztuja jakies 180 zł za semstr wiem bo sie orientowałam albo 20 zł za jedno wejscie na takie coś także o tak nie wiadomo czy sie tam kogos pozna. Spróbować można z tymże nie potrafie poznać kogś netralnie

    Hm...

    To może w drugą stronę - kogo chcesz poznać i jak chcesz to zrobić..? W sensie jaki to ktoś ma być, czego od niego oczekujesz, co sama mu dasz, jak chcesz tę osobę poznać..?

     

    PS.

    Widzisz, problem w tym, że szansa na to, że ktoś obcy uzupełni braki uczuć ze strony RODZICÓW jest niewielka, częściej się zdarza, że dziewczyna, która chce uczuć pakuje się w toksyczny związek, znajomość, albo odwrotnie - dla tego kogoś staje się toksyczna.

     

    Masz po prostu wielkie oczekiwania wobec ludzi, a nie wiem, czy w tym momencie jesteś dość zahartowana, żeby znosić kolejne ewentualne pomyłki...

    Nie wiem wiem że chce kogoś kto będzie dla mnie miły ale też szczery, potrafił by wysłuchać mnie i choć troche zrozumieć to nie są tak duże wymagania a sama jestem osobą dosc empatyczna potrafie słuchać innych , udzielić pomocy zawsze jeśli ktoś mnie o cos prosi ... No ale szczerze to sa dzieci BEz rodziców i co one też nie maja prawa byc szczęśliwe ?? Wolałabym ich nie mieć NIE SA MI JUZ POTRZEBNI DO SZCZESCIA nigdy sie nie zmienia nie będa tacy jakich chciałabym mieć a że czuje sie skrzywdzona przez nich analizujac swoje życie to wywnioskowałam to wiem że gdy bede pełnoletnia a to za rok to moga sie nawet ode mnie odwróci nie potrzebuje ich kasy do szczęścia jeśli beda mi coś wygarniać albo uprzykrzać życie tak że bede czuła sie jak TERAZ że nie bd chciała żyć to woel być sama bez nich... nawet im to wiele razy mówiła szczególnie mamaie zbyt dużego wrażenia na nich to nie zrobiła jedynie sie wkurzaja i nawet tego że mam o nich złe zdania nie potrafia zrozumieć... to oczym mam rozmawiac skoro przez całe zycie nie było ich przy mnie to nie długo powiem papa a przynajmniej nie beda mogli niszczyć mnie i moje plany...

     

    -- 18 paź 2012, 20:02 --

     

    Rzadko można kogoś spotkać z tego samego miasta z internetu nawet na takim profilu. W domu kultury to nawet te zajęcia kosztuja jakies 180 zł za semstr wiem bo sie orientowałam albo 20 zł za jedno wejscie na takie coś także o tak nie wiadomo czy sie tam kogos pozna. Spróbować można z tymże nie potrafie poznać kogś netralnie

    Hm...

    To może w drugą stronę - kogo chcesz poznać i jak chcesz to zrobić..? W sensie jaki to ktoś ma być, czego od niego oczekujesz, co sama mu dasz, jak chcesz tę osobę poznać..?

     

    PS.

    Widzisz, problem w tym, że szansa na to, że ktoś obcy uzupełni braki uczuć ze strony RODZICÓW jest niewielka, częściej się zdarza, że dziewczyna, która chce uczuć pakuje się w toksyczny związek, znajomość, albo odwrotnie - dla tego kogoś staje się toksyczna.

     

    Masz po prostu wielkie oczekiwania wobec ludzi, a nie wiem, czy w tym momencie jesteś dość zahartowana, żeby znosić kolejne ewentualne pomyłki...

    Nie wiem wiem że chce kogoś kto będzie dla mnie miły ale też szczery, potrafił by wysłuchać mnie i choć troche zrozumieć to nie są tak duże wymagania a sama jestem osobą dosc empatyczna potrafie słuchać innych , udzielić pomocy zawsze jeśli ktoś mnie o cos prosi ... No ale szczerze to sa dzieci BEz rodziców i co one też nie maja prawa byc szczęśliwe ?? Wolałabym ich nie mieć NIE SA MI JUZ POTRZEBNI DO SZCZESCIA nigdy sie nie zmienia nie będa tacy jakich chciałabym mieć a że czuje sie skrzywdzona przez nich analizujac swoje życie to wywnioskowałam to wiem że gdy bede pełnoletnia a to za rok to moga sie nawet ode mnie odwróci nie potrzebuje ich kasy do szczęścia jeśli beda mi coś wygarniać albo uprzykrzać życie tak że bede czuła sie jak TERAZ że nie bd chciała żyć to woel być sama bez nich... nawet im to wiele razy mówiła szczególnie mamaie zbyt dużego wrażenia na nich to nie zrobiła jedynie sie wkurzaja i nawet tego że mam o nich złe zdania nie potrafia zrozumieć... to oczym mam rozmawiac skoro przez całe zycie nie było ich przy mnie to nie długo powiem papa a przynajmniej nie beda mogli niszczyć mnie i moje plany...

    :(

  10. Hmm..też mam siedemnaście lat i wiem, jak trudno jest sobie radzić bez udziału staruszków. Dlatego osobiście po paru przykrych akcjach zdecydowałam się wytrwać jeszcze parę miesięcy, a potem radzić sobie sama... Ale mam nadzieję, że uda Tobie się odnaleźć pomoc mimo niepełnoletności.

    Radzić sobie sama ? W wieku 18 lat bez udziału rodziców ? Ja mam na to okągły rok za nim cos takiego bedzie myśle że nawet półtora może i do matury choć z nimi nie mieszkam to jakby nie moge sie od nich odciac zupełnie nawet w swoje 18 urodziny , po maturce napewno tak ale nawet do tej osiemnastki to jest calutki rok i nie mam pojecia jak wytrwać , zdać i sie nie zabić przy tym.

  11. Ok, a coś Cię interesuje?

    Nie musisz mieć wielkich pieniędzy, ani chodzić na specjalistyczne żeby np. rysować i malować. Możesz założyć sobie konto na jakimś profilu tematycznym, związanym z Twoim zainteresowaniem i tak poznać ludzi, którzy nie tyle będą dla Ciebie źródłem emocji co inspiracji.

     

    Słowem - kiedy poznajesz kogoś z założeniem, że ta znajomość ma uzupełnić braki w uczuciach, których nie dostajesz teraz, jest spora szansa, że skończy się jakoś nieciekawie, ale jeśli poznasz kogoś neutralnie, bez takiego założenia i oczekiwań, może się okazać, że tacy ludzie będą Cię motywować i popychać do odkrywania w sobie rzeczy, o których teraz możesz nawet nie mieć pojęcia.

    Rzadko można kogoś spotkać z tego samego miasta z internetu nawet na takim profilu. W domu kultury to nawet te zajęcia kosztuja jakies 180 zł za semstr wiem bo sie orientowałam albo 20 zł za jedno wejscie na takie coś także o tak nie wiadomo czy sie tam kogos pozna. Spróbować można z tymże nie potrafie poznać kogś netralnie tak jak nie potrafir zmotywować sie do pozytywego myślenia ani nawet nie myślenia ciagle o rzuceniu szkoły czy też codzienniego płaczu przez nią chodz może nie mam samych jedynk ale czuje sie najgorsza i nie mam siły ... zwłaszcza na przebywanie z tymi samymi ludzmi w szkole zero kogos kto potrafiłby mnie zrozumiec podniesc na duchu , każdy bierze sie za siebie i radzi sobie nie ma takich problemow ja mam i to dobija jeszcze bardziej jak widzisz ze inni sa lepsi i słyszysz ze maja cie gdzies i traktuja jak kogos gorszego... naprawde mam ochote sie zabic a rodzice uważaja że nic mi nie jest to jest Chore :/ do tego sie ich boje bo łatwo mnie rania choćby słownie ból taki psychiczny najbardziej mnie niszczy na fizyczny jestem udodporniona bo dużo chorowalam i szybciej zabije mnie taka ciagla krytyka , , brak zrozumienia , szyderczość...

  12. Bo chyba znajomi sa jedyna recepta na to , posiadanie kogos bliskiego myśl że ktos na Cb czeka że si toba interesuja itp... brakuje mi tego a rodziców nie naprawie z dziadkami o wiele rzeczach rozmawiac sie już nie da...

    Ostrożnie z tym.

    Potrzebujesz bliskości, której nie dostajesz, a czujesz, że Ci się należy, więc szukasz substytutów najbliższych w gronie znajomych. Może się udać, czasami z przyjaciółmi tworzy się bliższe więzi niż z własną rodziną, ALE potrzebujesz dużo uwagi, emocji i uczuć, a nie wiadomo, czy sama potrafisz im dawać z siebie tyle samo, skoro nigdy nikt Cię tego nie nauczył. Jeśli nie, to taka znajomość będzie toksyczna i prędzej czy później skonczy się niefajnie.

     

    Może być też tak, że Ty czujesz tak wielką potrzebę pozytywnych uczuć, że będziesz wypierać ze świadomości wady osób, które te uczucia będą Ci okazywać, czyli też będzie toksycznie i skończy się niefajnie.

     

    A tak z innej strony - czym Ty się w ogóle interesujesz? Jak nie jesteś w szkole, nie oglądasz TV i nie łazisz po necie, to co robisz?

    Nic jestem pusta do niczego...teraz choruje czesto chodze po lekarzach i zalatwiam takie sprawy a tak to nic... po za tym brakuje mi juz kasy zeby sie zapisac gdzies...

  13. Ostatnio właściwie złoszczenie się, bluzgi i mówienie wszystkim co - złego - czuję co do ich zachowań i osoby to moja główna aktywność, tak "wreszcie" na zmianę udawania, że jest spoko i duszenia tego w sobie, niestety nie pomaga w relacjach z innymi. Wczoraj wyrzuciłam znajomej, którą widzę raz na rok, jak mnie wku*wia swoim zachowaniem i jak myśli tylko o sobie, co było jakimś przełomem, bo nigdy nikomu spoza rodziny czegoś takiego nie wyrzuciłam w gwałtowny sposób. Z jednej strony to źle, z drugiej coś się zmieniło i mam wrażenie, że cała złość za całe moje życie wychodzi na wierzch. Pytanie, czy to się ma zamiar skończyć. Chcę odzyskać swoje cholerne prawo od złoszczenia się, wkurzania, którego nie miałam przez całe życie, grając grzeczną dziewczynkę i obwiniając tylko siebie.

    Mam podobnie choć jeszcze nie wygranełam tak dosadnie tego koleżance ale i tak widze że coraz bardziej sie na to szukuje...Czuje podobnie z tymże niestety ja nawet widze ze nie wiem czyj to bład moze mój a moze tez i rodziny zawsze podwazano moje zdanie zawsze byłam głupsza i nie mialam nic do powiedzenia przez to teraz w relacjach z innymi mam problem z wyrażaniem tego co czuje myśle ...

  14. No właśnie. Dotychczas - tak mniej wiecej do zeszlego roku, chcialam wchodzic w zwiazki, ludzie byli dla mnie wazni, zalezalo mi na relacjach, mialam kontakt z wieloma osobami. co prawda przyjaciół była garsta, z góra 2 osoby, ale byly to osoby zaufane, wiec ok.

    Coś sie generalnie zmienilo, pewne wydarzenia sprawily, ze z osoby jako tako radzacej sobie, zaczelam slabnac i teraz jestem bezsilna, czesc osob sie ode mnie odwrocila, pozostawila; ja sama tez zatracilam jakies granice, dalam sie ponizac etc.

    Poza tym zaczelam sama zauwazac, ze z jakis wzgledow co jakis czas osoby mnei zostawiaja. Stałam sie osoba toksyczną, nudną , szarą, raniaca inne osby (choc pocZatkowo tego nie wirdzialam, intencje mialam inne, ale wychodzilo inaczej). Ludzie mnie juz unikaja, ja natomiast przestalam o te relacje dbac. Nie mam ochoty byc w zwiazku, bo wiem, ze bede kogos ranic, boje sie tez ogromnego rozczarowania - bno ostatnio odkrywalam swoje najglebsze uczucia, a bylam odrzucana na kazdym kroku. nie mam sily walczyc o zmiane, udawac, wmawiac soibie, ze jest inaczej, nie mam ochoty byc z nikim, choc, to tez pewnie jakies zaprzeczanie. z jednejs trony chce, z drugiej zas nie. nie widze w sobie zadnych dobrych cech. podkladam sie pod innych. mam dosc. sama nie wiem, czego chce, wiem, ze nikt sie nie zainteresuje cierpietnica, z litsci sie z kims nie jest, ale ja juz nie mam sily. robienie dobrej miny do zlej gry, tez mnie wykancza.

    Mam identycznie jakbym czytala siebie ale ja nie byłam w żadnym związku za to co chwila zostawia mnie ktos bliski typu '' przyjaciółki''. Do tego po mnie widac kazde meocje jak mam doła a przez 3/4 roku chodze smutna i wiem ze ludzie ode mnie uciekaja bo kto chciałaby miec kogos takiego , nawet rodzice sie ze mna nabijaja z kazdej strony slysze że mam wady i same nagany nie słysze za to pochwał ani niczego pozytywnego ... rodzina ma mnie w dużym poważaniu niestety ;/ Świeta sa najgorsze i robie najwieksze awantury bo nie wytrzymuje nerwowo chyba jakies tabletki musze sobie kupic na uspokojenie przed Wigilia bo nie wytrzymam znowu heh :D a najlepiej z tamtąd uciec ale nie mam dokąd na mróz xd

  15. Nie jesteś nikim. Sama dla siebie powinnaś czuć sie ważna. Jak tata pójdzie to dobry znak. Coś może się odmienić i może nieco zmieni zdanie. Myślę, że zobaczyć czy coś po tym się wydarzy...

    A skoro nie lubisz zbytnio w domu bywać może spróbuj się z innymi umówić. Np. na wspólne uczenie się, spacer czy coś innego. Spróbuj zauważyć szansę na coś pozytywnego przed sobą. Jak nabierzesz troche więcej pewności siebie to pewne rzeczy łatwiej będzie przejść/zrobić...

    Właśnie niestety uznał że to bzdura i nie pójdzie... rodzice zostawili mnie z tym sama a ja staje sie agresywna potrafie popchnac swoja babcie , wyzwac dziadka dla kolezanke zaczynam sie byc nie mila , bardzo sie denerwuje wszystkim staje sie wredna i zła osoba jesli cos mi nie wyjdzie od razu wybucham i obrywaja osoby obok... po za tym mam dosć swojej rodziny , dziadków , rodziców chciaąłbym zeby umarli , chciałabym życ sama ;( bo jak ich widze to wracja nie miłe wspomnienia a kazdy jeszcze udaje ze wszystko jest najlepiej , dobrze ale ja tak nie uwazam ja czuje sie skrzywdzona....i nie wiem co zrobic zeby w tym domu mniej czasu spedzac szczególnie w weekendy i po szkole chciałabym isc gdzies albo z kims no ale nie mam do kogo ani gdzie w tym mieście niestety...

  16. Hej. Rozumiem Twoje odczucia, tylko wpierw by sie przydało wewnętrznie uspokoić. Dlaczego z dziadkami nie da się już o wielu rzeczach porozmawiać?

    W szkole masz jakiś bliższych znajomych? Z tego co wynika, że raczej nie... Przydałaby sie jakaś odskocznia, ale widać, że bardzo emocjonalnie znosisz to co jest w domu i to, że masz mały wpływ na zmiany. Ogólnie to dość ciężka sytuacja i od razu sie czegoś nie poradzi, ale stopniowo można dojść do trochę lepszego stanu. A normalną rodzinę mało kto ma. Często na zewnątrz udają miłych i zadowolonych jak inni patrzą.

    Bo maja dośc moich problemów , smieja sie albo nie maja czasu albo też no ze starszymi ludzmi jakby dla nich to za dużo a i tak mi w tym nie pomogą ... tak tylko jak sie uspokoić i co zrobić, nawet nie wiem co żeby stopniowo dojść do lepszego stanu. Byłam u psycholożki to lala wode i mówiła no zyczy mi żeby sie kiedyś polepszyło i że nie bd ze mna prowadzic spotkan chce rodziców to samo terpaeuta który jednka dawał mi wskazówki ale zawiesił i teraz mam problem bo tata powiedział że pójdzie dla świetego spokoju może ? ale tylko raz tam ze mną taaak ;/ a ja niestety przyzwyczaiłam sie do obecności kogoś obok znajomych , nie lubie przebywać w swoim domu chce cos zmieniać coś zrobić dla siebie , osiągnąć a nie być takim nikim...

  17. Nie mam siły wogóle , mam 17 lat i totalnie zero sił do życia. Swoje przyszłe życie widze czarno , czuje od dłuższego czasu ogromna samotność nie mam takiej normalnej rodziny mieszkam z dziadkami mam weekendowego tate a matki trawie i okropnie sie znia kłociłam teraz jakby zawieszenie broni ( nie mieszkam znią , mieszka naprzeciwko mnie i dziadków lecz iż ma nade mna władze to lubi uprzykrzać mi życie typu troche sie mna wysługiwac i jest w złych stosunkach z dziadkami ) wiec w swoim domu często nie potrafie wytrzymać . Dom , rodzina kojarzy mi sie z czymś przykrym takim od czego trzeba uciec , tata mało mi pomaga jeżeli chodzi o relacje z mama sam sie z nia kłóci . Dodam że troche nie wywiauja sie ze swoich obowiazków nawet wogóle , nie chodza na zebrania nie interesuja ich to że czuje sie źle jestem samotna , maja gdzieś że nie mam do kogo buzi otworzyć choć wiem że to ja powinnam o to zadbac o znajomych a;e nie wspieraja mnie tak nie daja porad nie są takimi normalnymi rodzicami...Chodziłam do terapeutów każdy zawiesza terapie az do momentu spotkania z rodzicami , udaje sie z tata w czwartek być moze do terapeuty ale on jest NEGATYWNIE nastawiony twierdzi ze nic mi nie jest i to bzdety. Nie wiem jak to wytrzymma wszystko wiec może macie jakąś porade jak mieć siły do życia bo nie chce mi sie , nie mam siły sie uczyć , chodzić do szkoły pozytywnie myśleć. Może ma ktos pomysł jak pozać w miare krótkim czasie i gdzie ludzi miłych ? Bo chyba znajomi sa jedyna recepta na to , posiadanie kogos bliskiego myśl że ktos na Cb czeka że si toba interesuja itp... brakuje mi tego a rodziców nie naprawie z dziadkami o wiele rzeczach rozmawiac sie już nie da...

  18. Rozumiem, że oni chcieli widzieć rodziców bo twoje problemy są mocno z nimi związane ...

    Ale ... jeśli oni nie chcą to oczywiście - zgodnie z prawem ;) - możesz uczęszczać na psychoterapię sama, ale za ich zgodą. Do czasu ukończenia 18 r.ż. ...

     

    A na chwilę obecną, jedyne co mi przychodzi do głowy to

    - znajdź kogoś innego (psychoterapeuta, psycholog)

    - zadzwoń sobie na różne młodzieżowe telefony zaufania

     

     

    A dlaczego mieszkasz z dziadkami, a nie rodzicami ?

    Mieszkam z od urodzenia , bo rodzice uczyli sie , pracowali , tata wyjezdza , mama nigdy w życiu nie pracowała bo co chwila wymyśla ze co innego będzie kończyć , w sumie nie dziwie sie że jestem dziwna xd Po prostu nie miał sie kto mna zajmować a ja przyzwyczaiłam sie do dziadków i mieszkania i matka chciaął żebym z nia mieszkała w wieku późnej podstawówki ale ja sama z nią nie chciałam i zostałam z dziadkami. Bo z moja matka nawet paru godzin nie wytrzymuje :cry: Zaparłam sie powiedziałam nie i tyle bo nie mogłabym zmienic miejsca zamieszkania zwłaszcza ze jej nigdy nie lubiłam od dziecka wywołuwała we mnie smutek , złość...i tak zostało po za tym i tak ona jest w domu czasem tylko 3 dni w tyg. albo przyjezdza no noc masakra wogóle nie dorosła ta kobieta, zachowuje sie jak nastolatka babcia nawet sprzata w jej domu i wogóle ( sądze że została ropuszczona ) i szantażuje babcie że ma jej pomaga,c bo jak nie to wyżywa sie na mnie typu ja musze chodzić i sprzątać choć zamierzam to uciac już bo za wiele matka nie bd miała do gadania nie długo. Ale ogółem to jakoś nie ufam rodzicom , czuje do nich strach ale wiem ze nie moge tak żyć i nie moge chodzić na każde zawołanie mamy...

  19. Demonniczna25, po co Ci tacy znajomi ? też bałam się opinii rodziców, ale tak czy siak wiedzą, że mam terapeutę, nie wiedzą o czym z nim gadam i się nie dowiedzą, więc nie mają z czego się wyśmiewać. ale jak brałam leki i im to powiedziałam, to oczywiście jestem głupia itp. leciały epitety. Ale rodziny nie zmienisz, a przyjaciół tak. Skoro by się odwrócili, to chyba na Ciebie nie zasługują ? Ja powiedziałam znajomym. Przynajmniej już wiem, komu mogę zaufać. ;)

    Szukaj pomocy dalej... Ale będzie trudno, skoro nie jesteś pełnoletnia. Lekarze, terapeuci będą robić problemy.

    No właśnie wiem że będa robic problemy ale bez przesady to kto ma mi pomóc ?? Chyba że pozostaje mi szpital ale tez rodzice musza wyrazić zgode i jak dla mnie to ostateczność...Więć nie wiem... a jak sobie samej pomóc żeby przynajmniej mieć cheć do życia , jakąś siłe ? Może znacie jakieś sposoby...?

  20. każdy ma swoje życie a jak nie chce nikogo obarczać swoimi problemami
    Też tak mam + wydaje mi się, że każdy robi jakiś postęp, ma jakiś pomysł na siebie i swoje życie. A ja stoję w miejscu, a nawet się cofam :roll:

    też mam poczucie, że stoję w miejscu albo się cofam :hide:

    Kurcze powtóze sie ale ja też mam takie odczucie a raczej ostatnio , co prawda przeżyłam dopiero 17 lat swojego życia ale od pewnego czasu wszystko to co chciałam zbudowac , naprawić by czuś sie już dobrze , zmieniac cos jakby z nadejsciem jesienie nadaszła u mnie totalna deprecha i wszystko wokół sie sypie , nauka nie wiem czy zdam wogóle w tym roku bo oceny przestłay mnie obchodzić nie mam sily chodzić do szkoły , moi znajomi sie odwracja bo widzą że ze mna coś nie tak , nie chodze do szkoły albo chodze jak zombi...podczas gdy moje kolezanki bliższe sa szczęśliwe widze nawet że nie chca ze mna dzielić sie swoim szczęsciem wola rozmawiac ze sobą bo chyba wyczuwaja ze jest mi przykro ale to jeszcze gorsze... jakby wiedziały że mam takie problemy ze soba to pewnie wogóle by sie odwróciły wiem bo wyśmiewaja osoby takie jak ja choć nie znają do końca mojego Ja kiedy przeżywam trudne chwile... Ogólnie nie mam stwierdzonej choroby jedynie zachwiania równowagi i przyczyna jest rodzina jednak pomimo moich prosb nie chce pomóc mi chodząc na terapie... a mam już takie stany od 2 lat jakby gdy wszystko sie wali , nie idzie cos po mojej myśli , jestem w sytuacji bez wyjścia konkretnego to wpadam we frustracje i jakby zamist znaleźc jakies wyjscie to wybucham , jestem agresywna i myśle o śmierci. Terapia mi pomagał teraz jest gorzej... musze wiec szukac KOLEJNEGO terpeuty który zajałby sie mna nie rodzina zostawiajac mnie znów bez pomocy ehh :/ Oh przepraszam że tak tu pisze wam :( ale właśnie z tego wynika to moje poczucie bo stoje w miejscu zablokowana :/ a inni wokół układaj sboie życie... ja nawet juz nie mam siły zapisac sie na taniec na który chciałam ale boje sie bo straciłam po raz kolejny wiare w siebie.

  21. sa tu osoby na forum mniej wiecej w twoim wieku i po to by chodzic do psychologa nie musialy meic zgdy rodzicow a jedynie na ewentualne leki. ona raczej chciala wlaczyc rodzicow do terapii - tak mi sie wydaje.

    Tzn. postawiła ultamtum jak i terapeuta albo przychodz z rodzciami albo nie chca ze mną już prowadzić dalszych spotkań...no a szukania mam od cholery teraz , ciężko jest bo gdzieś na końcu Łodzi jest coś wolnego... do tego spotykam sie ze sprzeciwem moich dziadków i wyśmiewaniem przez rodziców , swoim znjaomym jakbym powiedziała to napewno by sie ode mnie odwócili czujes ie nie zrozumiana i bez pomocy... a wiem że ja potrafie niszczyś siebie i przy okazji innych gdy jestem sfrustrowana , robie sie coraz gorsza osobą bez szansy na przyszłość...

  22. ja na twoim miejscu, jezeli rodzice tak sie zachowuja, poszukala kogos lepszego dla siebie. Oczywiscie, psycholog do ktorej trafilas, pewnie pracuje w nurcie behawioralno-poznawczym a to sila rzeczy miesza do terapii reszte rodziny.

    Nie mozesz zostac z tym sama, skoro juz wiesz, ze trapia jest ci potrzebna, to idz dalej ta droga. szukaj kogos innego. I choc faktycznie, bez udzialu rodzicow, bedzie ciezko ale uda ci sie to pokonac.

    trzymam kciuki :)

    No nie wiem czy uda mi sie znaleźć kogoś kto nie będzie tego wymagał. Jeśli np. jest sie pełnoletnim to nie można zadecydowac że jakby ten terapeuta nie bd mógł sie przyczepaić do rodziców bo już ja sama za siebie odpowiadam ? Tylko że to rok a czuje ze z dnaia na dzień coś rozwalam tzn. niszcze sobie życie i szanse na normalność w życiu dorosłym. Nie wiem może znacie jakieś poradniki metody albo wiecie jak samemu przynajmniej na jakiś czas to stłumić , podbudować sie ehh...

  23. W lutym tego roku zapisałam sie na terapie , byłam u pscyhiatry bo było ze mną źle... miałam wybuchy agresji , jakies napady , często coś niszczyłma , tłukłam do tego nie mieszkam z rodzicami lecz dziadkami więc wyżywałam sie w szczególności na babci , mama nie potrafiła zrozumieć mojego powodu bo nie robiłam tego specjalnie ale wpadałam w jakąś furie i żałaowałam tego zreszta mam tak do dziś jeśłi jestem w sytuacji bez wyjścia a wszyscy wokół przypominaja mi że nie moge nic zrobic i jestem beznadziejejna więc niestety przyszedł taki moment gdy zaczełma chodzić do liceum że wybuchnełam i nie potrafie tego powstrzymać. Byłam 2 razy u psychiatrów stwierdzili że leków nie moge brać za młody organizm mam 17 lat i terapie zalecili ewnetualnie iśc do szpitala jeśli to jest takie poważne dalej ich nie obchodzi bo według nich wina wieku... cóż nie widze zeby moje kolezanki zachowuwaly sie identycznie. Zaczełam chodzić na terapie od kwietnia dopiero bo tyle trzeba było czekać , zauważyłma że nawet roche mi pomagaął , jednoczesnie też chodziłam do pscyhologa. Nagle w czerwcu moja psycholog oznajmia mi że już nie może mnie prowadzić podczas gdy ja wierzyłam że uda mi sie namówic mame i to wszystko sie polepszy to tak jakby zrzuciła mnie innemu pscyhologowi który teraz wogóle nie chce MI osobiście pomagac a zwala wszystko na rodziców. Ze moje zachowania sa spowodowane wzorowaniem sie na mamie która jest dość agresywną osobą i że to przez moje przeżycia. Powiedziałam jej że mam myśli samobójcze i chce ze soba skończyć to ona mi na to że nic nie pomoże że to rodzice powinni mi pomóc. A rodzice MAJA MNIE GDZIES ! Za rok będe mieć 18 i co ?? niby mam czekac tyle bo każdy mnie zoastawia , terpaeuta , pscyholog dopóki nie przyjde z rodzicami a JA ?? Mam też problemy z kontaktami międzyludzkimi , z myślami samobójczymi , niec mi sie nie chce zreszta ten terpaeuta stwierdził mi jakies zachwiania równowagi czy coś takiego ale nic KONKRETNEGO. Mam już dośc takiego leczenia , terpai któa nic nie daje i każdy patrzy sie na rodziców a nie na mnie i moje problemy , jeśli rodzice mnie blokują to przynajmniej z racji tego że chyba trzeba coś działać terpauci nie powinni blokować i mnie terpaii. Zostałam sie bez pomocy z żadnej strony i psycholog i terpeuty... w innych placówkach musze czkekać miesiać na terpaie lub nawet POL roku ! Mam dość ale nie potrafie żyć bez terapii i nie wiem co mam zrobic... Rodziców moge namói ale usłsząłm że moze kiedyś pójde ale tylko raz a dłużej ze mna chodzić nie będa co = z przerwaniem terpaii. Nie moge zrozumiec tego działania tych ludzi zamiast mi pomóc zwala na rodziców któzy niby sa ważni ale jezeli maja mnie gdzieś to terpaeuta nie powiniwn bo z jakiej strony mam szukac pomocy ?? Może ktoś ma pomysł co zrobic ja już nie wiem...Dodam że nie wiem do kogo lepiej isć czy do tej pscyholog która skłonna jest zadzwonic i przekonac mame czy do terpeuty który jest lepszy ale powiedział mi ze sam to musze przekonac ich i zadzwnic tylko wtedy gdy bede pewna ze rodzice pójdą...nie wiem co robić ? Czy szukać dla siebie samej jeszcze w innych poradniach terapi i jakby jeśli sie uda iśc z rodzicami do tego starego terapeuty / lub tej babki która według mnie za mało skuteczna jest a dla siebie znaleźć jeszcze jakiegos terpaeute tudzież pscyhologa który zajmowac sie będzie moim sprawami typu odnalezieniem sie wśród równiesników , samotnościa taką brakiem pewności siebie i tymi czynnikami zwiazanymi bardziej z postepowaniem wobec ludzi bo NIENAWIDZE LUDZI mam takie dni kiedy tak myśle w przeszłosci byłam skrzywdzona przez rówiesników dlatego teraz mam tyle w sobie złości i tym powinien zająć sie terpauta.

     

    -- 27 wrz 2012, 12:35 --

     

    Ogólnie nie radze sobie teraz bez tej terapii , wydaje mi sie że kazdy ma mnie gdzies nie potrafie sie cieszyć , widze teżże trace powoli koleżanki wiec za chwile nawet nie bede miala z kim rozmawiac w szkole a to juz by była TRAGEDIA bo przez cały rok starałam sie trzymac , zmienić pod koniec czerwca było wspaniale a teraz wraca to wszystko jak zwykle a terpaeuta nie potrafi zrozumieć ze powinienn ratowac mnie bo rodzicow sie NIE ZMIENI nie można zmienić człowieka który nie widzi ze popełnai bład ja widze i chce sie zmieniać a to czekanie na rodziców mnie blokuje , tak. Znowu będe czekac 2 lub 3 miesiace zeby sie zastanowili bo tak długo załatwia sie jakiekolwiek sprawy z rodzicami. Dodam ze rodzice nie wywiazjuja sie ze swoich obowiazków teraz , nie placa na utrzymanie jestem utrzymanak dziadków a matka sie kłóci z nimi , nie mam spokoju w domu , taty nigdy nie ma a mama jest i próbuje mna rządzić , pomiatać. Co by było jakby dziadkowie umarli ?? Chyba bym sie zabiła na serio... Tata sie stara nawet dzwoni czesciej i nie chce dlatego tej sprawy wytaczać do śadu a mogłabym niby , CHCE RATOWAC ale ja sama musze miec siłe a mi już brakuje bez tej terapii...

×