Nazywam się Marta ma 30 lat i pochodzę z okolic Bielska Białej.Z dnia na dzień coraz bardziej chyba się załamuję bo w zasadzie nie ma mi kto pomóc-o mojej kochanej rodzince mogę zapomnieć.To oni jeszcze non stop potrzebują,żeby im pomagać.A ja już po prostu nie mam siły na to.Od kąt pamiętam w moim domu rodzinnym przewijał się alkohol i imprezy rodziców a potem co najgorsze kłótnie i bójki.Oj co się człowiek za dziecka tego naoglądał.Zawsze sobie obiecałam,że w moim domu tego nie będzie.Niestety...poznałam faceta miłość mojego życia.Rzuciłam pracę i wyjechałam z nim za granice.Tam zaszłam w ciąże (chcieliśmy mieć dziecko).I już wtedy pojawił się problem do dziś dnia żałuję,że wtedy nie spakowałam swoich walizek i nie wróciłam do Polski.W siódmym miesiącu ciąży przyjechałam do Polski (nie wyobrażałam sobie życia tam.W dodatku córka urodziła się chora.Kiedy córka miała 6 miesięcy po raz pierwszy zostałam zdradzona jednak wybaczyłam.Nawet teraz po tylu latach jak to piszę szlak mnie trafia jak sobie to wszystko przypominam.Na chwile było dobrze ale za jakiś czas znowu następna zdrada i następna i następna a ja siedziałam z dzieciątkiem w domu.Żyłam cały czas z tą myślą,że sobie sama nie poradzę z chorym dzieckiem i że może się zmieni.Dziś już wiem,że zmarnowałam sobie życie.Córka ma 7 lat i dalej trwam w tym chorym związku.Non stop alkohol i panienki alkohol i panienki a co najgorsze to mój facet dorobił się wyroku,i siedział w więzieniu.Ja głupia idiotka co tydzień do niego jezdziłam.Dwa miesiące temu wyszedł i znowu alkohol koledzy i panienki.
Tylko już teraz tego nie wytrzymuje zobaczyłam jak to jest spać spokojnie w nocy i nie mieć myśli czy wróci pijany czy wogóle wróci i kiedy znowu zdradzi.
Proszę napiszcie do mnie i dodajcie siły żeby w końcu skończyć ten koszmar ale już zupełnie!!!!!