Witam! Mam na imię Robert i mam 15 lat. Od ja wiem 2 miesięcy nic mi się nie chcę... Od sylwestra jest tragedia... Nic mnie nie śmieszy, "straciłem" sens życia - 3 razy próbowałem się zabić, ból i uciskanie głowy (mózgu?), senność,brak emocji, otumanienie, byle błahostka potrafi mnie wyprowadzić z równowagi, (omamy?) wzrokowe świat mi się czasem tak jak by buja, uczucie (no trudno to opisać) zamknięcia na tym świecie takie jakby rozdwojenie świata fizycznego i duchowego zupełnie nie wiem jak to opisać. Wybrał bym się do psychologa ale podobno skierowanie trzeba mieć. Problem w tym że podsuwam mojej mamie pomysł wybrania się tam, lecz jej reakcja jest na poziomie "nie pie* synu ", A boję się wyskoczyć jej ze zdaniem "muszę iść do psychologa bo próbowałem skoczyć z mostu..." Pozbyłem się sam nerwicy którą miałem od 10 roku życia , ale z tym sobie nie radzę...
Błagam o pomoc i rady !
Z góry dziękuję!
-- 10 sty 2012, 23:15 --
O a teraz, czuję się OK, i tak co dzień góra, dół, góra, dół, góra itd. Już nie chce popełnić samobójstwa... Ale to chwilowa poprawo pewnie 30 min... Po kawie z 5 łyżeczek...