Skocz do zawartości
Nerwica.com

przemek01

Użytkownik
  • Postów

    5
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez przemek01

  1. dopiero co udalo mi sie wyleczyc z depresji , mialem mysli samobojcze , a wlasciwie to nawet prubowalem sie zabic i to nie raz . kiedy wszystko zaczelo wracac do normy , odstawilem tabletki i postanowilem napic sie piwa z przyjacielem ( z Krzysiem ) ktory nie raz mnie pocieszal i klepal po plecach kiedy nie wiedzialem co robic i myslalem tylko o zejsciu z tego swiata . mowil mi ze jestem glupi ze robie takie rzeczy , ze trzeba walczyc , zo on nie ma takich mysli itp. skonczylismy imprezke na 5 piwach , poszedlem do domu . na drugi dzien z samego rana zadzwonila do mnie zaplakana przyjaciolka z wiadomoscia o smierci Krzysia , powiesil sie ! ! ! tak bardzo zabolala mnie jego smierc ze nie robi nic innego tylko o nim mysle . wydale mi sie ze on daje mi znaki , wlasciwie to ja w to wierze , nie bede opisywal tych mniej znaczacych znakow ktor wychwycilem bo pomysleli byscie ze jestem wariatem ale opisze ten ostatni po ktorym zbladlem i musialem usiasc . otoz bylem z przyjaciolka w piwnicy porabac drewno , wczesniej zakleilem okno taka czarna folia , jak te cienkie worki na smieci , ta folia byla przyklejona dosc luzno . w pewnym momencie zaczalem jej sie przygladac i zobaczylem w niej taka ... jak by to powiedziec , zrozpaczona a zarazem usmiechnieta twarz , wiadomo ze to nie byla twarz jak z portretu , mowie do przyjaciolki , zobacz , folia sie do nas usmiecha , i w tym momencie zbladlem a nogi mialem jak z waty , pomyslalem o Krzysiu , w tym momencie zwial lekko wiatr i poruszy ta folia tak ze wygladala jak by cos chciala powiedziec . pierwszy raz w zyciu cos takiego mnie spotkalo , wlasciwie nie wierze w duchy itp , ale po wczorajszym dniu do tej pory przechodza mi drzeszcze jak o tym pomysle . chcialbym wiedziec czy to ma cos wspolnego z noja psychika , powinienem dalej sie leczyc ? czy to normalne ze widze teraz takie rzeczy

  2. Jak chcesz tylko leków to najlepiej by było gdybyś poszedł do psychiatry bo oni się zajmują farmakoterapią.

     

    najbardziej mi zależy na tym żeby pomóc sobie bez pomocy leków które otumanią i zniszczą wątrobę oraz psychologów którzy zgarna kasę a problem pozostanie , tylko , że nie mam pojęcia jak to zrobić , znależć miłość ? ciężko , jestem po dość przykrych przeżyciach jeśli o to chodzi , znależć hobby by o tym nie myśleć ? mam hobby , zajmuję się tworzeniem muzyki , fakt , na jakiś czas pomaga zapomnieć bo jestem skupiony na nutach , ale wystarczy odejść od komputera i czar pryska ... hmm co jeszcze mi doradzali , o , znaleźć źródło stresu i jakimś sposobem je wyeliminować , chciałbym , tylko , że jak można wyeliminować fakt dokonany z przed pięciu czy dziesięciu lat . od 2 lat mam zly humor , ostatnio wstałem rano i o dziwo wszystko wydawało mi się jakieś inne , miałem świetny nastrój aż się popłakałem ze szczęścia , pomyślałem , JEST POPRAWA ! ale to tylko przez 1 dzień . nic nawet nie robi na mnie większego wrażenia , nawet śmierć lubianego sąsiada mną nie wstrząsnęła , pomyślałęm wtedy '' zazdroszcze mu ''

  3. przemek01, masz trudną sytuację, z której chcesz wyjść. Nie uda Ci się to bez odpowiedniego wsparcia. Leki, być może terapia. Przede wszystkim musisz uwierzyć, że może być inaczej, że możesz się zmienić. Masz prawo prosić o pomoc. Rodzinę, przyjaciół.

     

    Zaufanie to trudny temat. Na pewno będzie im ciężko Tobie zaufać, czeka Cię ciężka praca nad tym, by pokazać im, że warto to zrobić. I nie zdeptać tego zaufania...

    Życzę powodzenia...

     

    naprawdę chciałbym uwierzyć , że jeszcze nie wszystko stracone ale mój mózg broni się przed takim myśleniem . Nie mam przekonania do psychologów ponieważ tak jak wspominałem w wątku , przez rok rozmawiałem z psychologiem siedząc w ięzieniu i to mi nie pomogło , żeby tego było mało teraz jestem zamknięty w sobie i z nikim nie chcę rozmawiać o swojej ... chorobie ( myślę , że można tak to nazwać ) . Nawet nie mam siły na walkę o swoją przyszłość bo i tak wszystko czarno widzę

     

    dziękuję za wsparcie

  4. witam , mam na imie przemek mam 25 lat . opiszę swój problem .

    wszystko zaczęło się ok 10 lat temu kiedy to w gimnazjum poznałem jednego chłopaka który dał mi sprubować marihuany , no i wiadomo , jeden 2 skręty tygodniowo , potem coraz więcej , potem doszła amfetamina i inne narkotyki , przez jakis czas nawet nie potrzebowałem pieniędzy na narkotyki bo byłem lubiany i chłopakom zależało na moim towarzystwie , potem jednak to się zmieniło i zacząłem kraść , nie raz mnie łapali ale nałóg był silniejszy więc robiłem to dalej , w końcu zacząłem okradać rodziców przez co straciłem ich zaufanie a ojciec nie jeden raz wyrzucał mnie z domu. pewnegho dnia policja złapała mnie z amfetaminą , odsiedziałem za to rok , pomyślałem , że trzeba zmienić towarzystwo , poznałem dziewczynę dla której starałem się zrobić wszystko , nie piłem , nie ćpałem , znalazłem pracę , ale życie na trzeźwo nie było dla mnie takie fajne bo zacząłem dostrzegać problemy których sam sobie narobiłem ( mandaty , kredyt , sprawy sądowe ) to był początek moich problemów psychicznych ( stracone zaufanie , brak akceptacji , niska samoocena , brak perpektyw oraz nadziei ze moze byc lepiej , wszystko w czarnych kolorach ) . czółem się naprawde źle , potem jeszcze doszedł zawód miłosny , zdrada i kłamstwa . męczę się z tym od ok 2 lat , od niedawna znowu zacząłem palić trawkę i pić , miesiąc temu prubowałem się zabić ale wystraszyłem się widząc tak dóżo swojej krwi i jeszcze o własnych siłach zatrzymalem krwotok , tydzien p[ozniej znowu chciałem to zrobić ale byłem tak pijany że zasnąłem . nie wiem co mam robić , w czasie obywania kary więzienia raz w tygodniu chodziłem do psychologa , rozmawialiśmy o wartościach itp ale nic mi to nie dało więc do psychologa już nie pójdę a tylko on może mi wypisać receptę na tabletki które pomogą mi jakoś funkcjonować . teraz czuję się jak bym żył w jakimś świecie pozbawionym szczęścia i uśmiechu , znowu robie głupie rzeczy , stałem się agresywny , w ciągu miesiąca pobiłem 5 osób a kiedyś byłem oazą spokoju , ciągle kłucę się z rodzicami i przyjaciółmi , każdy ma mnie dosyć . nie wiem co robić , czuje się jak zupełnie bezwartościowy człowiek , wszędzie czuję się jak piąte koło u wozu , nie chodzę na imprezy rodzinne bo boję się ze zaczną mi zadawać pytania . ostatnio wujek dał mi tabletki '' oxazepam '' i bardzo mi pomogły ale tylko na jakiś czas , kiedy się skończyły znowu wróciła szara rzeczywistość i czarne scenariusze . mogę jakoś sam sobie pomóc ? bez lekó i psychologów ?

×