Witam,
Zacznę od tego, że jestem tutaj nowa. Wyszukiwarka pokierowała mnie na to forum, gdy przeszukiwałam internet, by znaleźć ludzi z podobnym problemem. Cóż. Chyba przejdę już do konkretów.
Mam 19 lat. Od 18 miesięcy jestem związku z mężczyzną, którego naprawdę kocham. Nie wyobrażam, że mogłoby go nie być. Jednak jest ktoś, kto mąci ten idealny ład mojego życia, a mianowicie moja mama. Widziałam już tyle filmów, w których matki wspierały córki, nawet jeśli te miały wyjątkowo wybujałe pomysły na życie. I zawsze płaczę rzewnymi łzami.
Odkąd pamiętam, moja mama mnie "dołuje". Mówi, że jestem za gruba, za brzydka, za głupia a mój starszy brat to uosobienie boga greckiego i Einsteina w jednym. Wszystko co robię jest na "nie", a każdy powrót do domu po dłuższym wyjeździe kończy się tym, że nie odzywa się do mnie przez miesiąc. Wszyscy moi znajomi są beznadziejni a chłopak na pewno mnie zostawi. Wsparcia w tacie szukać nie mogę, ponieważ należy do typu ludzi, którzy nie interesują się swoimi dziećmi i z nimi wcale nie rozmawiają. Chłopak pociesza mnie jak może, ale to co dzieje się w domu po prostu rozrywa mnie od środka. Często siedzę w nocy i płaczę do poduszki nie mogąc się z tym pogodzić. Jednak najgorsze jest to, gdy mama ciągle powtarza, że się zabije, bo w: "tym domu nie da się żyć".
Tak naprawdę piszę to po to, by się podzielić. Serce skowycze z rozpaczy a łzy płyną do kubka z herbatą. Mam nadzieję, że jakoś mi pomożecie.
Dziękuję.