Skocz do zawartości
Nerwica.com

Vilgefortz

Użytkownik
  • Postów

    312
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez Vilgefortz

  1. Siema. Jak ktoś chętny z Bielska to jutro w Bielsku spotykam się z dwoma osobami z podobnej grupy: fobia, depresja. Spotykamy się od roku. Zastanawiam się czy do katowic nie przyjechac w niedziele, ale musze sobie sprawdzic połączenia, bo jestem z Oświęcimia.

  2. Widzę, że w wątku udzielają się przede wszystkim domorośli lekarze, farmaceuci i naukowcy.

     

    Brintelix przyjmuje od paru miesięcy, wcześniej cital, przed nim depralin, a na początku brałem paroksetyne. Na Brintelixie czuję się najlepiej i mam na nim najmniej skutków ubocznych.

    Myśle, że to jest kwestia indywidualna i wiele rzeczy się na to składa.

     

    Polecam nie sugerować się tym co ludzie tutaj wypisują tylko poszukać dobrego psychiatrę i z nim konsultować leczenie.

  3. Cześć, ponawiam zapytanie o chęć kontaktu. Szukam osób, które cenią kontakt osobisty i czują jego wartość. Nie interesują mnie osoby zafiksowane na sobie i nie akceptujące tego, że ktoś może być nie do końca taki jakie one by oczekiwały.

  4. Czytam posty w tym watku i nie moge sie nadziwić niektorym wpisom. Chodzilem na terapie przez 7 lat do jednego terapeuty 3 razy w tygodniu bez przerw wiec moze sie wypowiem. Zaburzenia ksztaltuja sie przez okres dziecinstwa i dorastania wiec jesli komus sie zdaje ze w rok czy dwa zmieni sposob myslenia i radzenia sobie z emocjami to nic dziwnego, ze szybko sie rozczaruje skutecznoscia terapii. Terepia na taki okres może byc dobra jedynie dla osob wzglednie "zdrowych". Po drugie jak czytam, że ktoś "przebyl" kilka terapii w kilka lat to mysle sobie, ze to jakas pomylka. Nie wyobrazam sobie tego, ze w rok mozna przepracowac chocby frustracje z tego powodu ze terapeuta nieustannie zawodzi nasze oczekiwania, albo to, ze zaczyna nas non stop wkur..ć , albo to, ze mamy poczucie ze stoimy w miejscu od dluzszego czasu i nic sie nie zmienia. Po trzecie nie wydaje mi sie, zeby nawet po dobrze poprowadzonej terapii ktos "wyleczyl sie" i zyl zyciem o jakim marzy... Podejrzewam ze z takim nastawieniem czeka człowieka solidna dawka rozczarowania. W ogole mysle sobie, ze terapia to miedzy innymi pasmo rozczarowan, po ktorym człowiek ma gdzies drobne niepowodzenia i dzieki temu cieszy sie wiekszym komfortem psychicznym

  5. Cześć, przeprowadziłem się właśnie z Trójmiasta do Oświęcimia i chciałbym poznać ludzi z forum z Oświęcimia i okolic. W Trójmieście poznałem osoby właśnie przez ten portal i utrzymujemy stały kontakt już od wielu lat. Mam nadzieję, że i tutaj się ktoś znajdzie choć wątek widzę, że jest mało aktywny. Interesują mnie osoby, które tak jak ja coś robią ze sobą (czytaj ze swoimi zaburzeniami) oraz cenią relacje z drugim człowiekiem. Nie interesuje mnie wzajemne pogrążanie się we własnym grajdołku. Mi zajęło jakiś czas "wyjście do ludzi" i nauczenie się swobody w towarzystwie znajomych ale z perspektywy czasu mogę powiedzieć, że się opłaciło. Pozdrawiam i czekam na odzew.

  6. Nie do końca mogę się zgodzić z tym, co pisze Wiebke. Być może jest tak , że terapii z 7F nie można porównać do terapii "ambulatoryjnej". Uważam jednak, że w terapii nie chodzi o to, w jaki sposób terapeuta zdobywa wiedzę o pacjencie. Moim zdaniem jest to nawet sprawa drugorzędna. Terapia wg mnie to proces, często wieloletni i w takim przypadku pół roku na F7, nawet bardzo intensywne spędzone, ze wszystkimi społecznościami i innymi zajęciami razem wziętymi nie koniecznie, może być tym czego pacjent potrzebuje. Uważam nawet, że pobyt na tym oddziale w niektórych przypadkach może być stratą czasu. Poza tym szpital to szpital - "nauka innego funkcjonowania" w warunkach oddziału to jedno a życie to drugie, a poza tym nie chodzi przecież o samo funkcjonowanie. Mam jeszcze parę innych spostrzeżeń, ale nie chce mi się rozpisywać bo późno. Moim zdaniem oddział stawia na nogi i daje jakiś tam wgląd w siebie ale z żadnych zaburzeń nie wyleczy - na to trzeba lat pracy nad sobą.

  7. lekarz pyta co boli, a terapeuta - czego oczekujesz od terapii. Nie da się ustalić kontraktu, bo co to dla Ciebie znaczy "wyleczenia"? powiesz terapeucie, że chcesz, żeby Cię uleczył magicznie - musisz mu podać konkrety, on nie wie czym dla Ciebie jest "wyleczenie".

     

    No właśnie może o ta magię chodzi. Terapeuta ma wyciągnąć czarodziejską różdżkę i bez słowa komunikacji powiedzieć: abra kadabra nerwico odejdź i po sprawie bez żadnego przepracowywania problemów bo kto by się tam chciał babrać

  8. Wkurza mnie, że umówiłem się ze znajomym na piwo dziś i dziś odwołał. Odwołał bo kumpel wyciąga go na siłkę i on pójdzie na nią bo sam to by nie poszedł. Wkurza mnie to bo mogłem mieć inne plany i to, że ważniejsze dla niego jest coś a nie ktoś.

  9. Mam czasem takie pragnienie, żeby istniało coś, co jest spoza kategorii koleżeństwo, przyjaźń, związek. Coś co by mogło się pojawić w momencie kiedy dwie samotne osoby się spotykają i nie wystarczy im koleżeństwo, na przyjaźń za wcześnie a gotowości na związek jeszcze nie ma. Ciekawe czy coś takiego jest możliwe czy ty tylko naiwność.

  10. ewelka91, a koniecznie chcesz pracować bezpośrednio z klientem? Nie w każdej pracy trzeba i nie w każdej akurat te cechy są niezbędne. Poza tym z czasem do pewnego stopnie można się ich nauczyć. Piszę bo też mnie kiedyś to zrażało ale w sumie nikomu raczej nie chodzi o skrajną otwartość i komunikatywność bo co by to było :D

×