Witam wszystkich,
sytuacja jest taka:
Moja luba miała wizytę u psychiatry. Dostała deparin/depralin, z czego wynika że depresja. To było 3 tygodnie temu. Przez ten czas bierze te leki, jednak nie widać żadnej poprawy. Dalej wszystko jest bez sensu, nic jej się nie chce, na nic nie ma siły. Do tego wszystkiego, przez te leki miała nudności, bóle głowy. Wciąż jest "polamana", wszystko ją boli i najchętniej by spała (np. dziś, wstanie o 10.00, o 12.00 już w łóżeczku i tak do tej pory).
Nie wiem co ja mogę zrobić w tej sytuacji. Byłem u psychologa, gdzie uslyszałem:
proszę postawić się na jej miejscu, to nie Pan rodził dziecko, to nie Pan karmił piersią, to nie Pan przeżywał burzę hormonów.
No ok, ja to rozumiem, ale przecież tak być nie może. Mówię, chodźmy zrobić badania na tarczycę - może tu tkwi przyczyna. Odpowiedź - nie chce mi się.
Ręce mi opadają.
Przepraszam za chaotyczny styl pisania, ale dużo by tego było, a starałem się uchwycić sedno problemu. Nie wiem, w jaki sposób mogę wspierać osobę chorą na depresję. Obcenie, przejąłem wszystkie obowiązki domowe - piorę, sprzątam, gotuję, opiekuję się dzieckiem. Ale może to nie powinno tak być?
Proszę o jakieś podpowiedzi, rady osób które przeżyły taką sytuację.
Pozdrawiam,
b.