Czesc mam 22 lata i od bardzo dawna meczy mnie bol istnienia. Zupelnie nie mam ochoty na zycie, co noc zasypiam z mysla zeby sie juz nie obudzic . Moim najgorszym problemem jest to, ze nie moge sie przelamac aby porozmawiac o tym z kims bliskim. Stworzylam wokol siebie gruby mur, przez ktory nie potrafie sie przebic. Moja sytuacja w zyciu nie jest najlepsza i czuje, ze sama sobie z tym nie poradze, jest coraz gorzej, przestalam regularnie uczeszczac na zajecia, a wstanie rano z lozka zaczyna mnie juz przerastac. Czy ktos zna odpowiedz jak wybrnac z labiryntu wlasnych czarnych mysli, jak poradzic sobie z ta przytlaczajaca pustka