Witam!
Dopiero ostatnio po przeczytaniu jakiegoś artykułu przyszło mi na myśl, że mogę mieć nerwicę lękową. Proszę oceńcie to, postaram się najzwięźlej opisać co mi dolega. Wszystko miało swój początek gdy miałam 15 lat i moja mama zmarła. Wtedy dostałam pierwszy raz takiego ataku, że kompletnie nie mogłam oddychać. Później powtarzało się to wiele razy gdy się zdenerwowałam. Teraz zdarza się to bardzo rzadko, ale męczy mnie co innego. Mam 27 lat i bez przerwy prześladuje mnie myśl, że coś złego może się stać komuś z moich bliskich. Mam małe dziecko i w mojej głowie non stop pojawiają się czarne scenariusze z synem w roli głównej. Nie lubię oddawać go pod opiekę babci czy dziadkowi bo zawsze się boję, że go dobrze nie przypilnują. Na razie mały ma rok, ale na myśl, że kiedyś będzie starszy i trzeba będzie go wypuścić z domu samego dostaję histerii już teraz. Całą ciążę histerycznie bałam się, że coś pójdzie nie tak. Wiem, że każda kobieta się tego boi, ale u mnie to było straszne. Do tego stopnia, że nie planuję 2 dziecka, bo nie wiem czy zniosę taką psychiczną męczarnię drugi raz. Inna kwestia, która mnie martwi to to, że mój mąż w pracy dużo jeździ samochodem i ciągle widzę w głowie wypadki samochodowe. Gdy nie odbiera telefonu przez pół godziny ja zaczynam się trząść, dostaję biegunki i nie jestem w stanie racjonalnie myśleć. A wisienką na torcie jest już to, że od jakiegoś czasu boję się wychodzić między ludzi. Boję się np. iść do urzędu coś załatwić, boję się pojechać na uczelnię spotkać z promotorem. Nie wiem czego się boję, to jakiś irracjonalny lęk. Stany depresyjne oraz impulsywne i agresywne reakcje też zdarzają mi się bardzo często. Po prostu mam wrażenie, że zdziczałam, dostaję świra, najlepiej czuję się w domu i w sieci. Mam już tego dość, strasznie mnie to męczy, czuję się bezwartościowa, nieszczęśliwa, nie wiem co robić. Proszę, napiszcie co sądzicie o moim przypadku...