Skocz do zawartości
Nerwica.com

MEGI

Użytkownik
  • Postów

    7
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez MEGI

  1. Po rozmowie z jedną z użytkowniczek tego forum,postanowiłam opowiedzieć Wam historie mojego cierpienia.Celowo nie napisałam życia,bo nie chce wdawać się tutaj w bardzo "intymne" dla mnie szczegóły,ale chce przedstawić istote sprawy.Jestem osobą po 20 i całe życie żyłam pod tzw. kloszem.Nikt nie nauczył mnie dorosłości i każdy taki wyskok kończył się dla mnie przykrościami.Zero odporności na stres,zbyt duża wrażliwość ,egocentryzm i pare innych moich "wad" doprowadziło mnie do tego w czym teraz siedze po same uszy.A stan ten robi sie juz nie do wytrzymania.Mam silny charakter nie powiem,bardzo dużo już w życiu przeszłam.Ale mam wrażenie,że w którymś momencie coś "pękło" we mnie i juz nie da sie tego posklejać.Najgosrze jest to,że zaczęłam winić bliskich za takie wychowanie mnie i zaczęły sie u mnie negatywne myśli,BARDZO negatywne.I tak się rozbijam pomiędzy agresją,poczuciem winy a ostatnio doszła do tego obojętność i zrezygnowanie.Czuje że wpakowałam się w niezłe bagno a każda myśl jakby cięła mnie do żywego.Po części to moja wina bo nie umiałam się sprzeciwić nigdy jak mi się cos nie podobało,wypierałam caly czas cierpienie i udawałam,że jest mi dobrze.Nie widze wogóle wyjścia z tej sytuacji i boję sie co bedzie dalej.O śmierci myśle coraz częsciej chociaż wiem że nic sobie nie zrobie bo to nie jest rozwiązanie.Wiem,że trzeba walczyc,ale boję sie ze w końcu zabraknie mi sił.Najgorsze jest to,że nie ucze sie,prace mam powiedzmy "dorywczą" bo tak naprawde nic konkretnego nie umiem z sobą zrobić.Żyje z dnia na dzień,już mnie nic nie cieszy praktycznie a cały czas musze udawać,że czuje sie świetnie.Chodze na psychoterapie,ale jeszcze długa droga przede mną,a wiary też we mnie za dużo nie ma.Niewiem co bedzie dalej i bardzo boje sie życia i przyszłości....

     

     

     

    Mgnolia, jestem z Toba, trzeba wierzyc, ze pokonamy to dziadostwo, wierzyc z calych sil, trzymam kciuki!!

  2. jestem chora, walcze itd, stram sie bardzo .byl czas kiedy byly leki, strachy ale seroxat pomagal do tego stopnia, ze wychodzilam sama z domu, czuje ze nadal pomaga, ale... jakis miesiac temu poznym popoludnie prawie zostalam napadnieta..pod domem, ucieklam do pobliskiego sklepu, stamtad mnie Pan odprowadzil pod same drzwi...boje sie cholernie, boje sie i nie potrafie nic z tym zrobic, mam nadzije ze terpaia pomorze. od tego czasu w ogole nie wychodze sama z domu, znajduje tysiac powodow zeby nie wyjsc, na uczelnie, przyjezdza po mnie przyjaciolka i odwozi do domu, w ogole kosmos..nie jestem nawet w stanie wyjsc sama do winy.....Mieliscie moze podobne stany??strach paralizuje oblednie...

    pozdrawiam serdecznie

     

    [ Dodano: Pią Lut 24, 2006 12:30 pm ]

    przepraszam za literówki błędowe.

  3. MEGI, Sonia, wiecie jak wygląda taki oddział dzienny? na jakiej to jest zasadzie?

     

    nie wiem dokladnie,jak wyglada sprawa z tym oddzialem dziennym, wiem tylko ze oddzial dzieny jest o tyle lepszy,ze nie pozostaje sie w szpitalu.ja bede chodziala tam codziennie na 8 godz do 13, leki terapia, wszytsko pod okiem lekarzy, bede miala terapie grupowa..wiem jeszcze od swopjego psychiatry ze jest to dlugo, 3mies. i ciezka walka, ale trzeba to przejsc i jest duza szansa ze leki juz nigdy nie wroca..!!MUSIMY BYC SILNI,POKONAMY WSZYTSKO.DZIEKUJE WSZYTSKIM ZA MILE PRZYWITANIE I PAMIEC O MNIE, pozdrawiam!!

  4. Witam, jetem nowa na forum, przegladalam wczoraj te strone i zdziwilam sie bardzo,ze mozna tak normalnie o tym rozmawiac,ze jest tutaj wiele osob, ktore odczuwaja takie same problemy jak ja...nie jestesmy sami tym problemem..jest iezko bardzo, choruje n nerwice lekowa, zaburzenia depresyjne..przestalam wychodzic sama z domu,boje sie wszytskiego,wiecie moi mili jakie to sa leki, wiec nie będe juz o nich pisac. Niedlugo ide na oddzial dzienny, czy ktos z Was przeszedlu juz moze te 3 miesieczna walke plus terapię na oddziale dziennym?prosze o kontakt w tej spraiwie..Mioj psychiatra mowi ze terapia grupowa jest cholernie dobra, daje lepsze efekty niz indywidual;na, powiedzial mi,ze jak przejde te 3 miesiace sa duze szanse ze to juz nigdy nie wroci(lek,newrwica,depresja)...Wierze mu, chce walczyc i sie nie poddam....mimo , że jest bardzo zle wierze w to,nie poddaje sie, probuje pokojac lek..choc to nie do pokonanaia na razie, powoli nastrajam sie do wyjscia smej z domu..pozdrawiam Was bardzo!!dziekuję, za To forum.

×