Skocz do zawartości
Nerwica.com

glesia

Użytkownik
  • Postów

    21
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia glesia

  1. ani jedno, ani drugie. zdarzyło mi się raz uronić może ze dwie łzy. poza tym jestem raczej spłoszona, zakłopotana i trochę przestraszona...czasem bywa zabawnie.
  2. To jak to w końcu jest z tą terapią na nfz? czy ktoś chodzi/ł dłużej niż rok, półtora? u mnie w marcu będzie rok, a końca problemów nie widać...
  3. Hmm, moim terapeutą jest młody mężczyzna...mam się obawiać..? no właśnie, ciekawe jak to wygląda z tej drugiej strony...traktujemy terapeutów, jakby byli jakimiś 'nadludźmi', a oni też mają nieświadomość...
  4. wiem o czym mówisz, mnie psychiatra też skierowała na terapię, która tak naprawdę terapią nie była- pani psycholog dużo opowiadała mi o sobie, w końcu skierowała mnie do kogoś, kto faktycznie prowadzi terapię. Jeżeli tak czułaś, to widocznie tak było, ale takie poradnictwo psychologiczne nie zawsze musi być stratą czasu- moja koleżanka chodziła i była zadowolona.
  5. niestety, agusiaww ma rację. to nie ma nic wspólnego z miłością. czysty biznes...
  6. To w takim razie nie do końca była terapia, raczej jakieś poradnictwo psychologiczne. Z tego co wiem terapeuta nie powinien rozmawiać o swoim życiu prywatnym z pacjentem- ja chodzę na terapię od marca, a o terapeucie, poza imieniem i nazwiskiem, wiem tylko tyle, ile jestem w stanie sobie zinterpretować. hmm, to chyba jednak nie postawiła skutecznie... moja jest psychodynamiczna i ciągle mam wątpliwości, ale nie liczę na szybki efekt- całego życia nie naprawię w ciągu roku.
  7. a mi sie wydaje, ze to coś z Twoim partnerem jest nie tak. dlaczego okazywanie uczuć przyszłej żonie jest dla niego takie trudne? czy w związku najważniesze są sprawy materialne? w jego przypadku na to wygląda...przynajmniej z tego, co piszesz. ewidentnie ma z tym jakiś problem. ciekawa jestem czy zawsze tak było, czy dopiero ostatnio zaczęłaś to dostrzegać... sama mam problem z okazywaniem uczuć, więc wiem co piszę i dlatego chodzę na terapię. Twoja, jak piszesz, nadwrażliwość też na pewno ma wpływ na Wasze relacje, ale przez 3 lata Twój partner powinien już chyba poznać Ciebie i Twoje potrzeby.
  8. Może pomóc, ale wtedy z terapii za bardzo nic nie wyjdzie a co to znaczy? czy terapia to nie pomoc? pytam, bo jestem w trakcie. terapeuta zdecydowanie musi poznać pacjenta, co nie znaczy, że ma się z nim kumplować, wtedy faktycznie traci obiektywizm i z terapii nici.
  9. witaj:) ten temat był już poruszany, na 137 stronie tego wątku między innymi ja odpowiadałam na to pytanie...zerknij:) a po czym poznać dobrego psychologa...? trudne pytanie. to bardzo indywidualna kwestia, dla jednego dany psycholog może być dobry, dla drugiego już nie. to zależy w dużej mierze od tego jak się z nim czujesz, czy jest między wami jakaś nić porozumienia i nie stwierdzisz tego po 2-3 sesjach.
  10. zgadzam się. to na pewno ma związek. mnie nikt nigdy nie ciągał po psychologach. OK, nie mam zamiaru nikogo przekonywać do terapii. Ja chodzę, bo czuję że to działa. To długotrwały proces i zdaje sobie sprawę, że różnie może być, w tym kontekście jest to jednak wielka niewiadoma. Po 32 sesjach mogę też stwierdzić, że terapia zupełnie inaczej wygląda z zewnątrz, niż jak się jest jej uczestnikiem.
  11. skoro nie próbowałaś psychoterapii, jak możesz być do niej przekonana..? ja też jestem małomówna, ale jakoś nie zraża to mojego terapeuty, pamięta o wszystkim, niczego nie robi na siłę. tak naprawdę to oswajałam się z nim przez pierwsze osiem m-cy, teraz dopiero zaczynam się otwierać i to też na zasadzie: na jednej sesji jestem otwarta, na dwóch kolejnych chowam sie do 'skorupki'. czasem czuję, że pomaga, czasem mnie irytuje i frustruje, ale nie mam nic do stracenia...
  12. Dziewczyny, jeżeli chodzicie do psychiatry, to nie spodziewajcie się terapii. Terapią zajmuje się psychoterapeuta, który oczywiście może być jednocześnie psychiatrą. Ja na początku chodziłam do psychiatry- było to 5-6 krótkich, ok. 20 min wizyt, tylko pierwsza trwała troszkę dłużej. Pani psychiatra owszem słuchała mnie i o dziwo pamiętała o wszystkim na następnej wizycie, ale ograniczała się głównie do wypisywania recept i zwolnień. Chodziłam do niej prywatnie. Teraz chodzę na psychoterapię na nfz i ogólnie jestem zadowolona. Sesja trwa ok 50min. Jeżeli oczekujecie rozmowy, terapii, poszukajcie psychoterapeuty:)
  13. Dokładnie tak. przychodzisz i mówisz, że chcesz się zarejestrować. Musisz być ubezpieczony, żeby korzystać bezpłatnie z opieki zdrowotnej, dlatego musisz zarejestrować się w UP. Pytać reczej nie będą po co, po prostu dostaniesz papiery do wypełnienia. Idź, zapytaj, a wszystko się wyjaśni:)
  14. ja byłam najpierw u psychiatry, mieszkam w niedużym mieście (ok 35 tyś mieszkańców), wizyta kosztowała 50zł (w zeszłym roku), teraz chodzę na psychoterapię z nfz i sobię chwalę.
×