Skocz do zawartości
Nerwica.com

star_witness

Użytkownik
  • Postów

    1
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez star_witness

  1. Co dalej? Jestem w tej chwili w takim miejscu, o którym nigdy nawet nie wiedziałam, że istnieje. Mam wrażenie, że cały czas spałam i przed chwilą się obudziłam, tylko po to, żeby zobaczyć jak bardzo wszystko dookoła mi się rozpadło. Wiem od paru lat, że mam BPD, ale jakiś czas temu zaczęły dochodzić do tego niepostrzeżenie nowe problemy, aż dotarłam do momentu, w którym nie widzę już pojedynczego aspektu swojej osoby, który byłby przynajmniej zbliżony do normy. Od trzech lat ciągnę na antydepresantach, których nie mogę żadną siłą odstawić bo jakiekolwiek próby zejścia z dawki kończą się depresją. Od pół roku chodzę na terapię, która w moim odczuciu nic nie daje i łagodzi problemy tylko na chwilę i tylko powierzchownie. Wytrzymałabym dzikie oscylacje nastrojów i ogólny brak samozadowolenia (miałam trochę czasu żeby przywyknąć), ale od jakiegoś czasu sytuacja systematycznie się pogarsza. Pojawiły mi się lęki, rośnie częstotliwość rzutów derealizacji, nie potrafię już rozmawiać z ludźmi, bo ciągle mam poczucie własnej sztuczności i niedopasowania i wydaje mi się, że oni to dostrzegają. Do szukania pomocy wśród obcych ludzi skłonił mnie najświeższy problem- zaburzone odżywianie. Od jakiegoś czasu oprócz tego, że moje życie jest ogólnie radosne, nie potrafię jeść normalnie- lekka skłonność do impulsywnego podjadania w momencie wahań emocjonalnych przerodziła się w regularne kompulsje, głodzenie się, wahania wagi i prowokowanie wymiotów. Cały ten bajzel to już dla mnie w tej chwili za dużo. Nie umiem sobie ze sobą poradzić i nie widzę wyjścia na prostą, no bo co mam zrobić- zacząć brać mocniejsze leki i spać w poczekalni u terapeuty? Wykańcza mnie już to wszystko w wymiarze czysto fizycznym. Zdarzały mi się wcześniej lekkie somatyzacje na tle nerwicowym, ale to co się teraz dzieje, to jakiś koszmar. Nie czuję się już bezpiecznie nigdzie ani z nikim, bo ciągła świadomość, że mam to wszystko gdzieś w swojej głowie nie daje mi normalnie żyć. Czy ja w ogóle jeszcze mogę normalnie żyć? W którym miejscu zacząć to rozplątywać?
×