Skocz do zawartości
Nerwica.com

izka7

Użytkownik
  • Postów

    15
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez izka7

  1. No tak...juz w zasadzie powoli zaczynam to wszytsko rozumiec, ale to strasznie trudne jest, jak tak patrze na osoby, ktore juz koncza terapie to nie zawsze jest tak kolorowo, sa co prawda tacy ktorzy wychodza silniejsi ale niektorym jest trudno dotrzec do przyczyn tych lekow i objawow...a nawet jak sie dotrze to czy one ustapia? ehhh

  2. Zaczelam w tym tygodniu terapie grupowa i jak na razie troche jej nie rozumiem, w ogole mam watpliwosci czy w jakikolwiek sposob mi pomoze.

     

    A to dlatego, ze nie rozumiem, o co chodzi z tym ze terapeuta zapytany wprost od uczestnika terapii jak sie powinno zachowac w danej sytuacji, nie odpowiada wprost tylko zbywa, sugerujac ze sami powinnismy do tego dojsc.

     

    I jeszcze jedno-na czym to ma polegac ze my-uczestnicy terapii mamy doradzac i rozwiazywac problemy innych, jak przeciez sami gdybysmy dobrze postepowali to nie mielibysmy nerwicy, to jakis paradoks dla mnie....

    Taka prowizorka a nie terapia, wrrrr....

  3. Strasznie przykre co piszesz...naprawde wspolczuje Ci i sciskam mocno:*

     

    Wlasnie w tej chorobie to jest tak, ze jezeli sami sobie nie przemowimy do rozumu, to bedzie ciezko to pokonac...

    Ale trzeba walczyc, wiem ze czasem trudno jest nad swoimi reakcjami fizycznymi zapanowac, tez mam problem z tym ze jak sie zdenerwuje to jest mi okropnie niedobrze, i trudno sobie powiedziec 'nie rob tego'...

     

    Wierze ze Twoj lekarz Ci pomoze i wyjdziesz z tego juz niedlugo:)

     

    Trzymaj sie!

  4. Jestesmy TU bo nikt nas nie rozumie, albo nie chce zrozumiec

     

    Kazdy ma swoje sprawy, zycie to jedna wielka bieganina, kazdy pilnuje tylko swojego nosa, a jak widzi problem to ucieka ... przykre ale prawdziwe

     

    I chyba kazdy czasem lepiej sie poczuje i odnajdzie nadzieje wlasnie w tym miejscu (co juz nie raz mi sie zdarzalo;))

    :)

  5. Wiesz, to zalezy jak sie sama bedziesz z tym czula, ze bierzesz te leki- bo mozesz sie czuc lepiej, tzn oslabia sie objawy, ale czy to sprawi ze Twoje ogolne samopoczucie sie poprawi?

     

    Bo jak ja swego czasu bralam leki to czulam sie przez nie jeszczez gorzej, fakt, moze nie bylo az takiego leku i stresu, ale czulam sie okropnie ze nie umiem sobie sama poradzic, wiec przestalam je brac. I bylo lepiej. Jasne, nie zawsze ale ogolnie czulam sie lepiej ze sama z tym walcze. Doszlam do wniosku ze tu leki nie pomoga tylko terapia. Szkoda tylko ze teraz lekarze strajkuja bo wczesniej nie mialam czasu na terapie ...

  6. Mam okazje pojechac na studia na pol roku, inni pewnie by skakali z radosci z tego powodu, ale ja mam tysiac watpliwosci-glownym ich powodem jest oczywiscie nerwica ...

     

    Ktos moze by stwierdzil ze zmiana srodowiska pomaga w tej chorobie, ale tu dochodzi tez roznica kulturowa, inny jezyk i tysiac innych sytuacji stresogennych. Nie wiem czy sobie poradze. Nie wiem co robic a czas podjecia ostatecznej decyzji zbliza sie wielkimi krokami ...

     

    Moze jest wsrod Was ktos kto mial podobny problem, np. wyjechal do pracy za granice czy zaczal pracowac w miedzynarodowym srodowisku chorujac jednoczesnie ?

     

    Pomozcie ...

  7. Dzieki Wam wszytskim, potrzebowalam od kogos uslyszec ze to dobrze ze tak robie

     

    po prostu czasem sie tak boje, ze nie wiem czy przez to przelamywanie sie ciagle nie wpedze sie w jeszcze wieksza nerwowe....ale jak patrze tak z perspektywy czasu(bo tez juz jakies 2 latka sie z tym mecze) to jest coraz lepiej, kiedys moje objawy byly o wiele silniejsze, balam sie ludziom patrzec w oczy, kazda rozmowa z kims wprawiala mnie w rozstroj zoladka, robilam sie czerwona ciagle i bez powodu...dlugo by wymieniac

     

    a teraz? nie jest moze super, ale radze sobie coraz lepiej, i chyba jestem bardziej pewna siebie-ale tylko czasem;)

     

    trzymam za Was kciuki, damy jakos rade z tym gadem-chorobskiem!:-)

  8. Cześć

    mam do Was pytanie, czy to dobrze na mnie wpłynie w pozniejzym okresie jeśli zachwouje sie tak, jakby tej choroby nie było? Po prostu robie swoje, nawet kiedy cos powoduje u mnie niesamowity lek, mam cale rece spocone, jest mi niedobrze ze strachu to zmuszam sie do pewnych rzeczy, podejmuje nowe wyzwania w zyciu...

     

    czy to nie odwroci sie potem przeciwko mnie? czy w taki sposob mozna wygrac z ta choroba?

     

    czy wlasnie powinno sie unikac takich sytuacji mega stresujacych przy nerwicy? jak to jest, prosze napiszcie...

     

    Bo jak na razie to jest tak, ze strasznie sie boje jak musze cos zrobic, typu prezentacja, ktorej jakbym nie chciala nie musialabym robic, a po niej juz czuje sie dobrze, ze jestem silna i jak sie zmusze to dam rade...

     

    ???

×