Witam serdecznie , mam na imę Agnieszka, mam 32 lata. Przepraszam z góry , mogę pisać trochę nie składnie ,ale nie mam siły już nawet na to.
Do niedawna myślałam ,że mój stan to moja wina ,że jestem głupia,słaba i wstyd mi było przyznać się przed kimkolwiek do tego ,że nie daje rady. Teraz jestem prawie pewna ,że to depresja . Już jako dziecko musiałam ciągle walczyć o względy i akceptację moich rodziców ,a zwłaszcza matki i niestety wciąż przegrywałam z moim ukochanym zresztą bratem. Nigdy nie byłam wystarczającym powodem do dumy dla moich rodziców ( oboje z wyższym wykształceniem , prowadzący własne biznesy) przeciętna choć nie głupia uczennica,zbuntowana mająca własne zdanie ,własne priorytety i marzenia nie miałam żadnych szans z piątkowym bratem kroczącym posłusznie drogą którą wymarzyli sobie nasi rodzice, no i wkońcu było się czym pochwalić przed koleżankami magisterkami. Mnie nigdy nie interesowały takie sprawy jak biznes czy ekonomia kochałam sztukę , malarstwo wszystko co jest związane z tworzeniem piękna ,wizaż ,stylizację, fryzjerstwo chciałam poznać każdą z tych dziedzin. Zawsze niestety spotykałam się z krytyką z ich strony ,że to dla idotek , że mam słomiany zapał bo raz to a za chwilę co innego. Tak powoli zamykałam się w sobie coraz bardziej ,rezygnowałam ze swoich pasji czując brak akceptacji . Miałam coraz większe poczucie niższości i odzielenia od reszty rodziny.Rozpaczliwie pragnęłam miłości i akceptacji i tak zakochałam się w człowieku , który , szlajał się , nie wracał do domu przez kilka dni pod rząd i wszczynał nocą awantury,trwało to 4 lata z przerwami po rozstaniu zostałam z dzieckiem i walącym sercem ze strachu w środku nocy przy jakimkolwiek stuknięciu W tym czasie pracowałam w rodzinnej firmie zarządzanej przez matkę, która stała się moim życiem . Myślałam ,że to będzie bajka. Zaczęłam pracę od najniższego szczebla , magazynu, szwalni i tak trwałam przez kilka lat . Zapalczywie garnęłam sie do nowych wyzwań i obowiązków , ale o dziwo moje zapały były wciąż ochładzane przez matkę .W końcu po interwencji ojca wyszłam z brudnego magazynu i zaczęłam pracę w biurze sądząc , że w przyszłości poprowadzimy firmę razem z bratem który też tam pracował.Szybko jednak okazało się ,że w firmie panuje wolna amerykanka, dziś jesteś a jutro cię nie ma . Urodziłam drugie dziecko i niestety po urlopie macieżyńskin zostałam przeniesiona znów na magazyn bo na moim miejscu już była bratowa a ja np. sprzątam!!!!!! Poświęciłam tej firmie 12 lat, nie narzekałam , ciężko pracowałam , nocki , nadgodziny chętnie uczyłam się nowych rzeczy choć nie miałam zbyt wielu okazji ku temu , straciłam możliwość zamieszkania i pracy w Szwecji nie rozwinęłam się w żaden sposób , nie zdobyłam żadnego cennego doświadczenia .Od roku już nie mam siły walczyć.Kiedyś pomimo ciągłych rozczarowań byłam inteligentną ,wesołą dziewczyną z głową pełną marzeń i nadziei na wspaniałe życie.
Ponad rok temu straciłam całkowicie radość życia . Zawsze musiałam udowadniać komuś ,że jestem coś warta i potrafię ,ale już nie mam siły.
90% objawów wymienionych w pierwszym poście w tym wszystkie psychiczne towazyszą mi od tego czasu ,a ja myślałam ,że tak ma być.
Gdyby nie dzieci i strach przed Bogiem to chyba bym już nie żyła.
Apatia,ciągłe zmęczenie, paraliżujący lęk przed czymkolwiek, brak koncentracji, rozdrażnienie, przeświadczenie ,że do niczego się nie nadaję ,bóle głowy , żołądka , wypadanie włosów, odseparownie się od przyjaciół,a nawet od własnych dzieci, zamknięcie we własnym świecie,nie mam nawet siły już z nikim rozmawiać ,ani wstać rano ani zadbać o siebie jak kiedyś. CZY TO DEPRESJA?
Wiem ,wiem za dużo się rozpisałam w tym temacie, jak trzeba to przesunąć proszę w odpowiedni temat.